"Nikogo nie aresztowano w związku z atakiem"

"Nikogo nie aresztowano w związku z atakiem"
(fot. EPA/JUSTIN LANE)
Reuters, AFP, AP / PAP / slo

Komisarz bostońskiej policji Ed Davis poinformował we wtorek, że do tej pory nikt nie trafił do aresztu w związku ze śledztwem w sprawie wybuchów dwóch bomb na mecie poniedziałkowego maratonu w Bostonie.

Sprecyzował, że w szpitalach przebywa 176 osób rannych w poniedziałkowych eksplozjach, a stan 17 z nich jest uznawany za krytyczny. Trzy osoby zginęły, w tym 8-letni chłopiec.

Do tej pory nikt nie przyznał się do poniedziałkowego aktu terroru.

Gubernator stanu Massachusetts Deval Patrick potwierdził na konferencji prasowej, że na miejscu wybuchu były dwie bomby, które eksplodowały. Nie odnaleziono natomiast żadnych niewybuchów.

Teren w pobliżu finiszu maratonu, gdzie doszło do eksplozji, jeszcze "przez kilka dni" może być traktowany jako miejsce przestępstwa - poinformowało FBI.

Agent FBI Richard DesLauriers powiedział na konferencji prasowej, że śledztwo "bez wątpienia nie zatrzyma się na Bostonie", ale będzie miało zasięg "globalny". - Dotrzemy na koniec świata, by znaleźć tego lub tych, którzy są odpowiedzialni za tę haniebną zbrodnię - ostrzegł.

DesLauriers dodał, że "trwa przesłuchiwanie różnych świadków", a śledztwo prowadzone jest w różnych częściach miasta. Według agenta FBI przed maratonem nic nie wskazywało na możliwość zagrożenia. W dzień po podwójnej eksplozji w Bostonie nie zidentyfikowano żadnego innego zagrożenia - wskazał.

Minister obrony USA Chuck Hagel oświadczył, że podwójna eksplozja w Bostonie była "okrutnym aktem terroru". Agencja Associated Press podkreśla, że Hagel to pierwszy przedstawiciel administracji USA, który w dzień po eksplozjach na finiszu maratonu odniósł się do "terroryzmu" lub "aktów terroru". AP zauważa, że prezydent Barack Obama w dotychczasowym krótkim oświadczeniu nie wymienił terroryzmu jako możliwej przyczyny wybuchów.

 Władze amerykańskie, a nawet niezależni eksperci unikają wszelkich spekulacji na temat tego, kto mógł być sprawcą poniedziałkowego ataku bombowego w czasie maratonu w Bostonie. Przypomina się pochopnie wysuwane oskarżenia w podobnych sytuacjach.

W czasie igrzysk olimpijskich w Atlancie w 1996 r. wybuch bomby podłożonej w plecaku w Centennial Park zabił dwie osoby. Podejrzenia padły wtedy na ochroniarza Richarda Jewella, którego widziano w pobliżu miejsca ataku. W niektórych mediach przedstawiano go już jako zabójcę terrorystę.

Okazało się, że Jewell nie tylko był niewinny, ale nawet usiłował pomóc rannym ofiarom zamachu. Prawdziwym sprawcą był Eric Rudolph, prawicowy ekstremista i fanatyczny przeciwnik aborcji.

Po ataku terrorystycznym na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku 11 września 2001 r. podejrzewano, że jednym z zamachowców samobójców jest Muhamed Salman Hamdani, którego zwłoki znaleziono w ruinach budynku.

W rzeczywistości - jak wkrótce wyszło na jaw - Hamdani, Amerykanin wyznania muzułmańskiego, był jednym z pierwszych ratowników na miejscu tragedii. Później obwołano go bohaterem i pośmiertnie odznaczono.

W wystąpieniu po ataku w Bostonie prezydent Barack Obama przestrzegł przed pochopnymi sądami na temat tego, kto mógł dopuścić się tej zbrodni.

We wtorek FBI poinformowała, że zamach bombowy w Bostonie jest przedmiotem "śledztwa kryminalnego, które może się przekształcić w dochodzenie w sprawie terroryzmu".

W wywiadzie dla radia NPR przedstawiciel Rady ds. Stosunków Amerykańsko-Muzułmańskich (Council on American-Islamic Relations) powiedział, że opinia publiczna w USA "niesłusznie" oskarża muzułmanów w związku z wszelkimi atakami terrorystycznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Nikogo nie aresztowano w związku z atakiem"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.