Nowy rząd Iraku to kamień milowy w walce z IS
Prezydent USA Barack Obama rozmawiał z premierem Iraku al-Abadim o współpracy obu państw w walce z Państwem Islamskim, po tym jak parlament w Bagdadzie zatwierdził w poniedziałek nowy rząd. Zdaniem sekretarza stanu USA, to "krok milowy" w walce z IS.
Jak poinformował Biały Dom, prezydent Obama zadzwonił w poniedziałek do premiera Hajdera al-Abadiego, by pochwalić starania jego i innych irackich przywódców w tworzeniu nowego, cieszącego się szerokim poparciem rządu i podkreślić potrzebę "kontynuacji bliskiej współpracy Stanów Zjednoczonych i Iraku ze społecznością międzynarodową, (...) by przeciwdziałać zagrożeniu, jakie stwarza ISIL (poprzednia na nazwa Państwa Islamskiego - PAP)".
Jak podkreślono w komunikacie, Abadi zobowiązał się do współpracy z przedstawicielami wszystkich społeczności w Iraku, a także partnerami regionalnymi i międzynarodowymi, "w celu wzmocnienia zdolności Iraku do walki ze wspólnym wrogiem". "Obaj przywódcy wyrazili swoje poparcie dla silnego, strategicznego partnerstwa USA i Iraku, a prezydent podkreślił swoje zobowiązanie ścisłej koordynacji z premierem Abadim i jego rządem w miarę rozwoju amerykańskiej strategii walki z ISIL" - głosi komunikat Białego Domu.
Także sekretarz stanu USA John Kerry w specjalnym oświadczeniu powiedział w poniedziałek, że zatwierdzony w Bagdadzie nowy rząd iracki "ma potencjał zjednoczenia różnych irackich wspólnot na rzecz silnego i zjednoczonego Iraku" i stwarza szansę "zbudowania lepszej przyszłości", na którą zasługują Irakijczycy.
Zapowiedział, że we wtorek udaje się na Bliski Wschód "budować jak najszersza koalicję partnerów, by stawić czoła, osłabić i ostatecznie pokonać ISIL".
Parlament Iraku zatwierdził w poniedziałek wieczorem skład nowego rządu z Hajderem al-Abadim na jego czele. Al-Abadi, który jest islamskim szyitą, zaprosił do rządu przedstawicieli szyickiej większości parlamentarnej, jak też Kurdów i sunnitów.
Mianowanie al-Abadiego na premiera 11 sierpnia spotkało się z szerokim poparciem, m.in. USA i Iranu, kluczowych sojuszników Iraku. Zastąpił na stanowisku premiera Nuriego al-Malikiego, którego USA krytykowały za wykluczanie z władzy sunnitów, co przyczyniło się do wzrostu popularności sunnickich dżihadystów z IS. W ostatnim czasie przejęli oni kontrolę nad znacznymi terenami w Iraku i Syrii.
W środę Obama ma przedstawić strategię walki USA z IS, poza prowadzonymi już od 8 sierpnia nalotami na ich pozycje w Iraku. Oczekuje się, że USA rozpoczną też naloty na cele IS w Syrii. Prezydent ma też wystąpić do Kongresu o zatwierdzenie dodatkowych funduszy na walkę z terroryzmem, które mają zostać wykorzystane na szkolenie i wyposażenie w sprzęt walczących z ekstremistami partnerów USA w innych krajach.
W niedzielę w wywiadzie dla NBC Obama zastrzegł, że na razie nie ma "danych wywiadowczych, które bezpośrednio wskazywałyby na zagrożenie dla USA" ze strony Państwa Islamskiego. Wskazał jednak, że ugrupowanie to przyciąga bojowników z państw Zachodu, którzy mogliby "bez przeszkód" przekroczyć granicę USA i z czasem stać się poważnym zagrożeniem dla Ameryki.
Obama kilkakrotnie podkreślił, że nie ma planów, by do Iraku czy Syrii zostały wysłane amerykańskie wojska lądowe.
Skomentuj artykuł