Obama: Nie będziemy walczyć na Ukrainie
(fot. EPA/MICHAEL REYNOLDS)
PAP / kn
Prezydent Barack Obama powiedział w czwartek, że USA nie będą podejmować działań wojskowych, by rozwiązać problem ukraiński. Nie bierzemy pod uwagę wojskowej konfrontacji z Rosją - podkreślił Obama, jednocześnie grożąc Moskwie kolejnymi sankcjami ekonomicznymi.
"Rosja jest odpowiedzialna za przemoc na wschodzie Ukrainy. Rosją tę przemoc podsyca" - powiedział w czwartek podczas konferencji prasowej w Białym Domu prezydent USA Barack Obama. Poinformował, że o sytuacji na Ukrainie rozmawiał w czwartek z kanclerz Niemiec Angelą Merkel; natomiast w przyszłym miesiącu wizytę w Białym Domu złoży prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Obama podkreślił, że nie ma wątpliwości że separatyści na wschodzie Ukrainy od dawna są "szkoleni, zbrojeni i finansowani" przez Rosję, a Rosja wielokrotnie naruszyła suwerenność i terytorialną integralność Ukrainy, czego ostatnim dowodem są "nowe zdjęcie ukazujące rosyjskie siły na terytorium Ukrainy".
"Rosja znalazła się w głębokiej izolacji, w jakiej nie była od końca zimnej wojny" - podkreślił Obama, zapowiadając "dodatkowe kroki", by ukarać Moskwę za jej interwencję na Ukrainie. Nowe sankcje Zachodu wobec Rosji mają być przedmiotem dyskusji podczas szczytu przywódców państw NATO w przyszłym tygodniu.
Jednocześnie Obama zdecydowanie wykluczył jakąkolwiek interwencję wojskową Stanów Zjednoczonych na Ukrainie. "Nie będziemy podejmować działań wojskowych, by rozwiązać problem ukraiński. To, co robimy, to mobilizujemy międzynarodową wspólnotę, by wywierać presję na Rosję. Ale ważne, by podkreślić, że nie będzie wojskowego rozwiązania tego problemu" - powiedział.
"Nie bierzemy pod uwagę wojskowej konfrontacji Stanów Zjednoczonych z Rosją w tym regionie" - dodał.
Przypomniał, że Ukraina nie jest członkiem NATO i w związku z tym USA nie mają traktatowych zobowiązań do jej obrony. USA, dodał, będą natomiast dalej wspierać Ukraińców dyplomatycznie i finansowo, by pomóc im uporać się z trudną sytuacją.
Jednocześnie Obama zapewnił wszystkich członków NATO, niezależnie od ich wielkości, że USA bardzo poważnie traktują zobowiązania o wzajemnej obronie. Powiedział, że właśnie w tym celu leci w przyszłym tygodniu do Estonii, by "zapewnić Estończyków, że dotrzymujemy słowa i szanujemy nasze traktatowe zobowiązania", by bronić sojuszników.
Obama podkreślił, że kluczowa rola NATO, jaką jest wzajemna obrona, będzie też w centrum szczytu NATO w Walii. Zapowiedział, że rozmowy na szczycie "będą koncentrować się na dodatkowych krokach, jakie NATO może podjąć, by upewnić się, że sojusznicy są przygotowani na wszelkie wyzwania".
Oczekuje się, że w odpowiedzi na działania Rosji na Ukrainie oraz apele m.in. Polski i krajów bałtyckich, szczyt podejmie decyzje mające wzmocnić wschodnią flankę NATO oraz podnieść gotowość sojuszu do interwencji w krajach wschodnich NATO, gdzie nie ma obecnie żadnej stałej bazy NATO. Jak zapowiedział sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, planowane jest m.in. stworzenie sił natychmiastowego reagowania, zdolnych - w przypadku zagrożenia - do reakcji "w ciągu godzin".
W czwartek władze Ukrainy poinformowały, że na terytorium kraju weszły rosyjskie wojska, aby wesprzeć wyczerpanych walkami separatystów. Według NATO, na Ukrainie walczy ponad 1000 rosyjskich żołnierzy.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł