Obama: Są różnice zdań między USA a Izraelem

Prezydent Barack Obama w piątek spotkał się w Białym Domu z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu (fot. EPA/MICHAEL REYNOLDS)
PAP / wm

Prezydent Barack Obama, który w piątek spotkał się w Białym Domu z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu, przyznał, że między USA a Izraelem pozostają różnice zdań w kwestii drogi do osiągnięcia pokoju na Bliskim Wschodzie.

Obama powiedział też, że USA i Izrael sądzą, że "arabska wiosna" otwiera możliwości, ale też rzuca wyzwania.

DEON.PL POLECA

Netanjahu zapewnił, że Izrael pragnie pokoju, i podkreślił, że docenia wysiłki Obamy w sprawach Bliskiego Wschodu. Oświadczył, że Izrael może pójść na pewne ustępstwa w negocjacjach pokojowych z Palestyńczykami, ale że koncepcja granic państwa palestyńskiego sprzed wojny sześciodniowej z 1967 r. jest "nie do obrony".

Za takimi granicami - z opcją ewentualnej wymiany terytoriów - Obama opowiedział się w czwartek.

Netanjahu oświadczył też, że przywódcy palestyńscy muszą wybrać między paktem z rządzącym w Strefie Gazy Hamasem a pokojem z Izraelem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Obama: Są różnice zdań między USA a Izraelem
Komentarze (4)
21 maja 2011, 11:56
Obama: Są różnice zdań między USA a Izraelem. Na tyle jestem kumata, żeby w to nie wierzyć. Ale nie kumam, w co oni grają. Ktoś może wie? To dość proste. Taki teatrzyk dla Arabów, że USA też na nich zależy, że walczyli o ich prawa, ale ostatecznie Izrael wygrał. Przecież nie mogą otwarcie przyznać, że lobby izraelskie ma ich w kieszeni...
N
niekumata
21 maja 2011, 11:49
Obama: Są różnice zdań między USA a Izraelem. Na tyle jestem kumata, żeby w to nie wierzyć. Ale nie kumam, w co oni grają. Ktoś może wie?
KT
Ktoś tam
21 maja 2011, 11:46
A propos wizyty prezydenta Obamy w Polsce. Co mogą mieć USA ze zniesienia wiz do Polski? Zwiększy się wymiana handlowa wbrew pozorom, a Polska do duży chłonny rynek: motoryzacyjny, elektromaszynowy, komputerowy, maszynowy, budowlany. Więc nie jest to tak, że do USA wyjedzie np. 5 mln Polaków i 10 mln Rosjan, z czego zostanie 99% z czego 90% do bandyci i nieroby wyłudzający zasiłki dla bezrobotnych. USA mogą mieć młode pokolenie uczących się tam Polaków, turystów, którzy przyjadą, pooglądają, wyjadą i zaczną robić z Amerykanami interesy. Amerykanie wiedzą dobrze, że dobrze, że Polacy od czasu do czasu do nich przyjadą i jest to opłacalne bez względu na resztę emigracji. No i taka wymiana zabrałaby Polskę z orbity wpływów Rosji, jakby np. Polacy mogli pracować sezonowo lub przez kilka lat w USA. Zatem blokada wiz to raczej rosyjska robota, nie polska. I tak w USA będzie brakować rąk do pracy, więc bezrobotnych tam od tego nie przybędzie. Natomiast ewentualny bandytyzm można środkami specjalnymi bardzo szybko wyeliminować, jak również masowe szpiegostwo np. 15 mln osób. Od tego są śrdoki specjalne, a amerykańskie sądy są bardzo sprawne, zwłaszcza specjalne. O ile wiem Polacy są bardzo konkurencyjni na rynku pracy w stosunku do Latynosów, których rocznie przybywa do USA nielegalnie około 2 mln, więc pod tym względem nie ma o czym mówić. Kwestia jeszcze zgody religijnej między Polakami Katolikami a Amerykanami Protestantami.
KL
kumpel lumpa
21 maja 2011, 09:51
Obama: Są różnice zdań między USA a Izraelem. Koniec świata się zaczyna! Camping się nie pomylił!