PE za zwiększeniem celu redukcji CO2 w UE
W środę PE przegłosował nielegislacyjną rezolucję ws. negocjacji klimatycznych w Durbanie; wezwał w niej UE do zwiększenia celu redukcji emisji CO2 ponad 20 proc. Z zapisu cieszą się Zieloni; polscy eurodeputowani wskazują, że aspiracje klimatyczne UE opadły.
W przegłosowanej w środę rezolucji PE podkreśla, że "bez względu na wynik międzynarodowych negocjacji, w interesie UE jest mierzyć wyżej niż cel 20 proc. (redukcji emisji), bo przyniesie to jednocześnie nowe, zielone miejsca pracy oraz pobudzi wzrost i zwiększy bezpieczeństwo". Choć w zapisie rezolucji dotyczącym celu redukcji nie ma wprost mowy o tym, do ilu procent cel ten miałby być zwiększony, eurodeputowani wyrażają w nim zadowolenie, że KE prowadzi analizy, jak może być osiągnięty 30-proc. cel do 2020 r.
- Aspiracje 30-proc. celu redukcji nawet najtwardszych zwolenników zwiększania ambicji UE w tym zakresie zostały obniżone - ocenił w rozmowie z PAP członek komisji środowiska w PE Konrad Szymański (PiS). Dodał, że postulat 30 proc. nie ma też poparcia wśród krajów UE. Także w ocenie wiceprzewodniczącego tej komisji Bogusława Sonika (PO), klimatyczne zapędy unijnych negocjatorów w Durbanie, w tym komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard "złagodniały". - Próby (zwiększenia celu redukcji emisji w UE) będą, ale coraz bardziej przebija się do świadomości, że jednostronne działania, bez partnerów globalnych, są nieskuteczne - powiedział.
Zadowolenie wyrazili w środę Zieloni w PE, którzy od dawna domagają się zwiększenia do 30 proc. celu redukcji emisji CO2 w UE. Na początku lipca rezolucja w tej sprawie nie uzyskała poparcia w głosowaniu plenarnym.
- Obecny cel 20-proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2020 r. jest ewidentnie niezgodny ze zobowiązaniem UE do ograniczenia wzrostu globalnych temperatur do mniej niż 2 stopni Celsjusza. Cieszymy się, że PE zaakcentował potrzebę zwiększenia tego celu w UE. Najwyższy czas, by KE oraz rządy krajów UE zajęły się tym - oświadczyli po głosowaniu.
- Wszyscy doskonale wiedzą, z jakim celem UE jedzie do Durbanu i to jest 20 proc., nic się w tej sprawie nie zmieniło - powiedziała wiceminister środowiska Joanna Maćkowiak-Pandera, która prezentowała w Strasburgu stanowisko UE na Durban. Dodała, że obecna sytuacja na świecie nie sprzyja podejmowaniu zobowiązań klimatycznych przez partnerów UE. Wśród nich są USA, Chiny, Japonia i Rosja. - W obecnej sytuacji chcielibyśmy, aby ktokolwiek przyłączył się do celu 20 proc. - zaznaczyła. Za sukces uznała, że wszyscy w UE - wraz z PE - mają wspólny punkt widzenia co do celu Durbanu, jakim jest przedłużenie Protokołu z Kioto, jako "formy przejściowej" do globalnej umowy ws. obniżania emisji. Joe Leinen nawoływał w trakcie debaty w Strasburgu do światowego "traktatu klimatycznego", choć zauważył, że "w tej chwili to niemożliwe".
Sama Komisja Europejska zapowiadała wcześniej, że UE wyjdzie z propozycją 30-proc. redukcji emisji, gdy inne duże gospodarki światowe zgłoszą podobne ambicje. Polska domaga się ponadto, by KE przedstawiła analizę kosztów zwiększenia redukcji emisji. Polska gospodarka oparta na węglu mogłaby ucierpieć w wyniku dalszej redukcji emisji CO2. - Będziemy naciskać na KE, by pokazała takie analizy, jak wyglądają korzyści i obciążenia w skali całej UE - powiedziała Maćkowiak-Pandera. Dodała, że dopiero z takimi analizami w ręku można "ewentualnie" dyskutować o zwiększaniu klimatycznych ambicji UE. Zauważyła, że KE ma opóźnienia w prezentacji takiej analizy.
Jak poinformował PAP rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero-Ladron, analizy należy się spodziewać w pierwszym półroczu 2012 r.
W terminie 28 listopada - 9 grudnia odbędzie się w Durbanie w RPA 17. konferencja klimatyczna ONZ, gdzie największe gospodarki mają zdecydować, co dalej ze zobowiązaniami klimatycznymi. Z końcem 2012 r. wygaśnie bowiem pierwszy okres obowiązywania Protokołu z Kioto, który limituje światowe emisje CO2. Wobec braku szans na nową globalną umowę, UE zadeklarowała, że jest gotowa przedłużyć Protokół z Kioto, ale po warunkiem, że do harmonogramu obniżania emisji zobowiążą się inne gospodarki. UE generuje tylko 11 proc. światowych emisji CO2; do największych emitentów należą USA, Chiny, Rosja, Indie i Japonia.
Skomentuj artykuł