Po co UE nasze szczegółowe dane osobowe?

Po co UE nasze szczegółowe dane osobowe?
(fot. shutterstock.com)
PAP / slo

Zamachy we Francji wzmocniły presję na Parlament Europejski w sprawie przyjęcia dyrektywy o wymianie danych pasażerów. Jednak Europejski Inspektor Ochrony Danych uważa, że wciąż nikt nie udowodnił, iż przekazywanie tych informacji jest niezbędne dla bezpieczeństwa.

Projekt dyrektywy w sprawie systemu przekazywania władzom danych pasażerów przybywających do UE lub ją opuszczających transportem lotniczym lub morskim został wiosną 2013 r. odrzucony niewielką liczbą głosów w komisji PE ds. swobód obywatelskich. Europosłowie - głównie lewica, Zieloni i liberałowie - uznali, że dyrektywa, w żargonie unijnym określana mianem PNR (od angielskiego Passenger Name Record), może prowadzić do naruszania podstawowych praw obywateli UE, zwłaszcza prawa do prywatności.

Apele do PE o odblokowanie prac nad dyrektywą pojawiały się już przed atakiem terrorystycznym w Paryżu 7 stycznia na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo". Dwa dni po tym wydarzeniu przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedział, że podczas swojego pierwszego wystąpienia w PE zaapeluje o przyspieszenie prac nad tym zagadnieniem.

Ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE na spotkaniu w Paryżu 11 stycznia zgodzili się co do "pilnej potrzeby" wymiany danych europejskich pasażerów. - Mobilność wewnątrz Unii Europejskiej ułatwia dżihadystom przemieszczanie się do dowolnego kraju - argumentował reprezentujący Hiszpanię Jorge Fernandez Diaz. Na potrzebę stworzenia wspólnego systemu PNR zwracał też uwagę unijny koordynator ds. walki z terroryzmem Gilles de Kerchove.

DEON.PL POLECA

Nie wszyscy zgadzają się, że regulacje dotyczące PNR są potrzebne. Gdy Komisja Europejska w 2011 r. przedstawiła projekt dyrektywy, skrytykował go Europejski Inspektor Ochrony Danych (European Data Protection Supervisor, EDPS) oraz Grupa Robocza Art. 29, czyli organ zrzeszający rzeczników ochrony prywatności z wszystkich krajów Unii.

Obecny zastępca europejskiego inspektora dr Wojciech Wiewiórowski wyjaśnia, że u podstawy negatywnych opinii o PNR leży zasada proporcjonalności ingerencji w prawa i wolności obywatelskie.

- Nasze stanowisko jest krytyczne, bo nikt do tej pory nie udowodnił, że ta regulacja jest niezbędna i proporcjonalna. Nikt nie udowodnił, że mamy do czynienia z wartością dodaną, która pokazuje coś więcej niż trasy poruszania się turystów - powiedział PAP Wiewiórowski.

Przypomniał też historię przyjętej w 2006 r. po zamachach terrorystycznych w Madrycie i Londynie tzw. dyrektywy retencyjnej. Zobowiązywała ona dostawców usług telekomunikacyjnych do przechowywania billingów, danych o lokalizacji urządzeń i informacji niezbędnych do identyfikacji abonenta lub użytkownika.

Wiosną 2014 r. Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu orzekł nieważność tej dyrektywy, gdyż regulacje nie były proporcjonalne. Według zastępcy EDPS, jeśli przepisy o PNR zostaną przyjęte, prędzej czy później będą poddane takiemu samemu testowi na proporcjonalność regulacji. - Każdy, kto myśli, że dyrektywa o PNR powinna zostać wdrożona, powinien najpierw sam dla siebie odpowiedzieć na te pytania, które zadał Trybunał w sprawie dyrektywy retencyjnej. Bo Trybunał te pytania prędzej czy później zada także w stosunku do dyrektywy o PNR i znowu będzie wstyd, że zapomnieliśmy o tym pomyśleć w momencie, kiedy akt prawny był przyjmowany - przestrzegł Wiewiórowski.

Jego zdaniem problemem jest też niedokończona unijna reforma ochrony prywatności. Wiosną 2012 r. KE przedstawiła pakiet obejmujący ogólne rozporządzenie oraz dyrektywę dotyczącą przetwarzania informacji o obywatelach przez policję i wymiar sprawiedliwości. O ile wiele wskazuje, że rozporządzenie zostanie ostatecznie uzgodnione w tym roku, o tyle prace nad dyrektywą są mniej zawansowane. Tymczasem miała ona ustalić europejski standard minimum, jeśli chodzi o przetwarzanie i wymianę danych między służbami.

- Byłoby swego rodzaju paradoksem, jeżeli atak na wolność słowa spowodowałby ograniczenie innych wolności obywatelskich z powodu strachu, który wzbudzają w nas ci, którzy tego ataku dokonali. To byłoby trochę ich zwycięstwo - skomentował Wiewiórowski.

W sprawie PNR europarlamentarzyści są wciąż podzieleni. Za odblokowaniem prac nad przepisami jest europejska centroprawica i konserwatyści. Jak oświadczył we wtorek szef frakcji chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber, należy wyciągnąć naukę z zamachów w Paryżu. - Monitorowanie przemieszczania się pasażerów linii lotniczych jest sprawą kluczową i okazało się skuteczne - dodał, wzywając socjalistów i liberałów w PE do zaprzestania blokowania prac nad przepisami i otwarcia drogi do porozumienia.

Jednak socjaliści i liberałowie nadal są sceptyczni. - Chcemy uzupełnienia systemu Schengen o dane pasażerów, dzięki czemu będziemy mogli pozyskiwać informacje na temat niebezpiecznych terrorystów (...) Nie mamy jakichś ideologicznych zastrzeżeń w sprawie PNR, ale musimy chronić zarówno bezpieczeństwo, jak i prawa człowieka - powiedział w środę szef frakcji Socjalistów i Demokratów Gianni Pittella.

Liberalna europosłanka Sophia in 't Veld z Holandii wskazała z kolei, że dane pasażerów linii lotniczych już obecnie są gromadzone i dostępne organom ścigania w krajach UE. - Nie ma jednak odpowiednich ram legislacyjnych, które zapewniałyby bezpieczeństwo tych danych. W komisji swobód obywatelskich PE głosowaliśmy nad tymi przepisami i uznaliśmy je za niewystarczające. Dlatego Komisja Europejska i Rada powinny przedstawić zmienioną propozycję, a nie prosić Parlament o ciągłe głosowanie identycznych wniosków - powiedziała europosłanka. W czwartek rzeczniczka KE Natasha Bertaud oświadczyła jednak, że na tym etapie Komisja nie rozważa wprowadzenia zmian w projekcie.

Proponowana dyrektywa w sprawie wymiany danych pasażerów nakładałaby na przewoźników morskich i lotniczych obowiązek przekazywania władzom danych osób wjeżdżających na terytorium UE lub je opuszczających, a państwa członkowskie musiałyby stworzyć krajowe systemy danych pasażerów oparte na wspólnych unijnych zasadach. Przepisy te miałyby ułatwić władzom walkę z przestępczością, a szczególnie z terroryzmem, i tylko w tym celu dane te mogłyby być wykorzystywane.

PNR obejmują m.in. imię i nazwisko pasażera, jego adres i numer telefonu, trasę lotu, numer miejsca w samolocie, informację o bagażu i środku płatniczym (np. numer karty kredytowej). To także dane wrażliwe, związane m.in. z wyborem posiłku, który może wynikać z wyznawanej religii, czy też informacje o zdrowiu pasażera (np. gdy pasażer zgłosi, że potrzebuje opieki na lotnisku lub w samolocie).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co UE nasze szczegółowe dane osobowe?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.