Polityk, którego się kocha albo nienawidzi

Polityk, którego się kocha albo nienawidzi
(fot. EPA/YANNIS BEHRAKIS)
Agnieszka Rakoczy / PAP / slo

Jedni go kochają, inni nienawidzą. Aleksis Cipras od dawna wzbudza zarówno w swoim kraju, jak i za granicą skrajne reakcje. Tuż przed kluczowym dla Aten referendum najmłodszy w greckiej historii, 40-letni premier podzielił Greków na dwa obozy.

Zwolennicy uważają go za zbawcę i obrońcę honoru narodowego, za tego, kto pierwszy od 2011 r. przeciwstawił się tzw. instytucjom reprezentującym wierzycieli Grecji (czyli KE, MFW i EBC) i ośmielił się zaproponować własny plan ocalenia państwa.

Wrogowie mówią, że jest politykiem słabym, dbającym bardziej o interesy swojej partii niż kraju, który przez swoją nieudolność doprowadzi do wyjścia Grecji ze strefy euro, a być może nawet z całej Unii.

DEON.PL POLECA

Są też i tacy, którzy oskarżają zarówno Ciprasa, jak i całą jego ekipę rządzącą o mefistofelesowe zamysły i plan wprowadzenia w Grecji systemu komunistycznego.

W ciągu pół roku od objęcia władzy Cipras stracił zaufanie wszystkich przywódców eurogrupy, a swoją kontrowersyjną decyzją o rozpisaniu referendum ws. pomocy finansowej oferowanej Grecji przez międzynarodowe instytucje w zamian za kolejne oszczędności i reformy, pogłębił istniejące w społeczeństwie podziały, stawiając jednocześnie pod znakiem zapytania własną przyszłość polityczną - mówi PAP dr Tanos Dokos z ateńskiego think tanku Eliamep.

Ludzie, którzy znają premiera, zaprzeczają jednak, aby w planach lewicowego polityka, który jeszcze niedawna ubiegał się o stanowisko w UE, było wystąpienie Grecji ze strefy euro czy zmiana systemu.

Michalis Spurdalakis, dziekan Uniwersytetu Ateńskiego i poseł z partii Ciprasa, Syrizy (Koalicja Radykalnej Lewicy), uważa, że krach, który nastąpił tydzień temu w relacjach między premierem a eurolandem został spowodowany w wielkim stopniu naiwnością szefa rządu.

Według Spurdalakisa premier i jego rząd naprawdę wierzyli, że możliwe będzie wytłumaczenie Brukseli rozmiarów humanitarnego kryzysu, jaki panuje w Grecji, i przekonanie ich do sformułowania pakietu pomocowego, opartego w o wiele większym stopniu na ogólnoeuropejskim poczuciu solidarności.

Cipras, który w ciągu całej swojej politycznej kariery, rozpoczętej w wieku 16 lat od udziału w strajku przeciwko reformom szkolnictwa, wyrobił sobie opinię konsekwentnego pragmatyka, z talentem do zawierania zaskakujących kompromisów, potknął się na fakcie, że w UE obecnie są u władzy w większości rządy neoliberalne, nie propagujące wizji Europy bezinteresownie pomagającej słabszym - powiedział PAP Spurdalakis.

Poglądy Ciprasa, który w 2014 r. kandydował na przewodniczącego KE z ramienia Partii Europejskiej Lewicy, głosząc, że będzie walczył o zniesienia podziału między bogatymi a biednymi, nie padły w Brukseli na podatny grunt i przysporzyły mu tam więcej przeciwników niż sprzymierzeńców. Sposób, w jaki tydzień temu zerwał brukselskie negocjacje i samorzutnie ogłosił decyzję o rozpisaniu plebiscytu, także szeroko skrytykowano.

Wielu analityków w Atenach uważa, że głównym powodem takiego zachowania Ciprasa była jego niechęć do konfrontacji z bardziej radykalnym odłamem Syrizy, który z pewnością odrzuciłby w parlamencie propozycje instytucji. Premier, dzięki któremu partia jeszcze kilka lat temu uważana za marginalną znalazła się w centrum uwagi całej Europy, bał się, że taka sytuacja doprowadziłaby do rozłamu i osłabienia Syrizy.

Aristides Hadzis z Uniwersytetu Ateńskiego napisał w jednym ze swoich komentarzy, że premier, "wychowany w klimacie przestarzałego dogmatyzmu partii składającej się z mieszaniny radykałów, maoistów, byłych stalinistów i populistów, którzy lepiej się czują w Caracas niż w Brukseli, gorzko rozczarował tych wszystkich, którzy mieli nadzieję, że będzie on zdolny wznieść się ponad podziały partyjne, zaakceptować koszt polityczny niepopularnych decyzji i zachować racjonalnie".

Przyjaciele premiera tłumaczą jednak, że jego definicja "pójścia na ugodę i kompromis" nigdy nie była równoważna z kompletnym sprzeciwieniem się fundamentalnym zasadom, jakie wyznaje.

Jeorjos Kyritsis, redaktor popierającej Syrizę, porannej gazety "Awgi", który po raz pierwszy spotkał Ciprasa, gdy ten miał 15 lat, powiedział PAP, że pomimo silnej osobowości i opinii człowieka, który "jest w stanie sprzedać kostki lodu Eskimosom", ma on naturalną tendencję do podejmowaniem decyzji za pomocą głosowania.

Szef sztabu Ciprasa, Nikos Pappas, opisuje go jako polityka, który bez pewności uzyskania poparcia większości nie podjąłby się wykonania nawet "najwspanialszego planu".

Spurdalakis uważa natomiast, że odmówienie przez Ciprasa podpisania porozumienia, w które nie wierzy i któremu jest przeciwny, świadczy o  uczciwości premiera, rzadkiej wśród polityków.

- To nie jest polityk na każdą pogodę, który obrasta w piórka, ponieważ dziś mówi jedną rzecz, a jutro inną. On mandat dany mu przez wyborców widzi bardzo wyraźnie, i nie ma w planie przekroczenia jego limitów - mówi Spurdalakis.

Jednak według Dokosa Cipras zmarnował okazję, aby przeistoczyć się z utalentowanego polityka lewicy w prawdziwego męża stanu.

- Niestety, przestraszył się odpowiedzialności za potencjalny rozłam w Syrizie i zrzucił odpowiedzialność na ludzi. Bał się, że straci swoich posłów, co jest zawsze nieprzyjemne dla polityka, ale przecież czasem trzeba coś poświęcić. Jego strach zaszkodził ekonomii, podzielił ludzi, rozczarował wielu europejskich partnerów. Szkoda - powiedział Dokos.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Polityk, którego się kocha albo nienawidzi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.