Polska zainteresowana kupnem 24 Tomahawków

(fot. DVIDSHUB / Foter / CC BY)
PAP / kn

Polska wystosowała do rządu USA list wyrażający zainteresowanie kupnem 24 pocisków Tomahawk - dowiedziała się PAP w Waszyngtonie. Jeśli dojdzie do transakcji, na którą musi zgodzić się Kongres, pierwsze osiem pocisków miałoby trafić do Polski do 2022 roku.

Jak powiedziały PAP pragnące zachować anonimowość źródła dyplomatyczne w Waszyngtonie, rząd USA już w styczniu otrzymał list z zapytaniem od Polski o możliwość zakupu i cenę 24 pocisków typu Tomahawk. 
Są to pociski produkowane przez firmę Raytheon i znajdują się na wyposażeniu armii USA i Wielkiej Brytanii. Były użyte w działaniach bojowych już ok. 2 tys. razy, w tym podczas operacji w Libii w 2011 roku. Zaletą tych wysoce zaawansowanych pocisków manewrujących o zasięgu ok. 1000 mil (ok. 1600 km) jest to, że można zmienić ich kurs w trakcie lotu. 
Polska - jak mówił w czwartek wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak - chce, by pociski Tomahawk były na wyposażeniu trzech okrętów podwodnych, które rząd planuje dopiero zamówić. W komunikacie MON podał, że polski resort obrony zwrócił się do producentów pocisków (Francji i USA) z zapytaniem, czy jest możliwe pozyskanie tego typu pocisków do przyszłych polskich okrętów podwodnych. Jak podał MON, jeden z oferentów dotychczas udzielił pozytywnej odpowiedzi. 
Według informacji PAP intencją Polski jest, by w przypadku zawarcia kontraktu z USA pierwsze osiem pocisków Tomahawk zostały dostarczone już do 2022 roku, a reszta w kolejnych transzach, co cztery lata.  
Zgodnie z raportem Pentagonu na temat kosztów programu zakupu sprzętu wojskowego w 2015 roku, cena jednego pocisku Tomahawk wynosi 1,59 mln USD. Ale w przypadku sprzedaży broni poza Stany Zjednoczone, koszt jest zazwyczaj znacznie wyższy, gdyż obejmuje też marżę rządu USA, który jest pośrednikiem w transakcji między firmą Raytheon i rządem kraju kupującego. 
W związku z tym, że chodzi o broń o znaczeniu strategicznym zgodę na podpisanie kontraktu musi wyrazić, oprócz rządu USA, także Kongres. Decyzja ma charakter polityczny, nie ma więc sztywno określonego czasu, jak długo trwa cały proces. Od momentu wysłania pierwszego listu wyrażającego zainteresowanie zakupem do podpisania umowy może minąć rok albo dwa lata, jak było w przypadku podpisanego w grudniu kontraktu na amerykańskie pociski manewrujące JASSM dla polskich samolotów bojowych F-16; pociski te mają być dostarczone w 2016 roku.
"W przypadku Polski, która jest bliskim sojusznikiem USA, procedury trwają znacznie szybciej niż w przypadku państwa spoza NATO" - powiedziały PAP źródła w Departamencie Stanu USA. Jak dodały, Kongres wypowiada się dopiero, gdy wniosek jest pozytywnie rozpatrzony w Pentagonie i Departamencie Stanu i zdarza się "niezwykle rzadko", by parlamentarzyści powiedzieli "nie". Jeśli po 15 dniach od notyfikowania, Kongres nie zgłosi obiekcji, wówczas rząd USA może sfinalizować umowę. Dopiero wtedy negocjowana jest też ostateczna cena "pełnego pakietu", który obejmuje też koszty utrzymania oraz szkolenia operatorów obsługujących broń. W przypadku kontraktu na zakupu 40 pocisków JASSM, Polsce udało się na koniec negocjacji zbić cenę o połowę - z 500 mln do 250 mln USD. 
Zdaniem eksperta ds. obronnych w Radzie Atlantyckiej Iana Brzezińskiego, Polska podejmuje "mądrą i uzasadnioną" decyzję, starając się w świetle rosnącego zagrożenia ze strony Rosji zwiększyć swe zdolności obronne o pociski Tomahawk. "Nie wiem jaka będzie decyzja rządu, ale moim zdaniem, nie ma powodów, by administracja Baracka Obamy powiedziała +nie+. Polska zademonstrowała już tyle razy, że jest sojusznikiem, na którym USA mogą polegać" - powiedział Brzeziński, który był wicedyrektorem wydziału ds. Europy w Pentagonie za prezydentury George'a W. Busha. Jego zdaniem skoro USA zgodziły się na sprzedaż pocisków JASSM oraz popierają rozwój zdolności obrony przeciwrakietowej w Polsce, to zgoda w sprawie pocisków Tomahawk "byłaby decyzją spójną".  
Przyznał jednak, że pociski Tomahawk są bronią, która nie była szeroko eksportowana. Poza USA ma je tylko Wielka Brytania. "To jeden z najlepszych, najbardziej zaawansowanych systemów obronnych, a takie zatrzymuje się dla siebie i najbliższych sojuszników" - wyjaśnił Brzeziński. 
Negocjacje z USA w sprawie zakupów rakiet Tomahawk mogą mieć znaczenie dla poprawienie pozycji przetargowej Polski w rozmowach z francuskim producentem okrętów podwodnych, który - obok producenta z Niemiec i Szwecji - zgłosił gotowość do przedstawienia Polsce oferty. Francuski producent z grupy DCNS proponuje okręty typu Scorpene uzbrojone w pociski manewrujące MdCN, zdolne razić cele naziemne w promieniu 1000 km od okrętu, a więc krótszym niż pociski Tomahawk. Jest to jednak oferta powiązana, nie można bowiem francuskiego okrętu uzbroić w rakiety Tomahawk, ani też pociski MdCN nie są dostępne w razie wyboru innego okrętu niż francuski.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Polska zainteresowana kupnem 24 Tomahawków
Komentarze (15)
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2015, 21:01
Rakiety, czołgi, samoloty? Wojny hybrydowej nie prowadzi się takimi środkami. Zaczyna się jak  na Krymie. Najpierw chuligani i awanturnicy opanowują gmachy władzy, wywieszaja jakieś transparenty i hasła. Czy nie ma u nas takich? Potem pojawia się "zaplecze polityczne" całkowicie podporządkowane Rosji  i już to mamy. Partia ZMIANA Mateusza Piskorskiego, to właśnie taki twór.  Potem wkracza nasza policja i wojsko i nikt nie wierzy, że to naprawdę i że najbliższe 36 godzin stanowi o wszystkim. Policje znamy, wojsko`nie będzie strzelać do "swoich" bo tak się prezentują. Gdy sprawa zaczyna sie jednak rypać wkraczają żołnierze rosyjscy przebrani za "zielone ludziki". Gdy im idzie słabiej, przez granicę nad którą już nikt nie panuje wkraczają jednostki armii rosyjskiej. Jeżeli w ciągu kilku pierwszych dni policja i antyrroryści nie pochwycą wszystkich terrorystów i nie wyśla ich do kryminału na drugi koniec Polski, a komandosi nie rozprawią się prędko i bezwzględnie z "zielonymi ludzikam i" to będziemy mieli pwtórkę z rozrywki.A to że Putin zgubił to nie argument, bo albo sie znajdzie, albo  będzie nastepny, znacznie gorszy l"    
O
Olo
13 marca 2015, 15:19
Bardzo dobry wybór taktyczny. Okręty podwodne to jedyne czego łatwo się nie namierzy, by dokonać np. prewencyjnego ataku. W takiej sytuacji mr. Putin, będzie wiedział, że w przypadku zaatakowania Polski, rakiety najnowszej generacji mogą mu spaść na głowę.
W
wagy
13 marca 2015, 15:48
Czy Putin miałby interes w tym,żeby atakować polskie upadłe stocznie,huty i kopalnie?
B
ble
13 marca 2015, 16:04
Haha, aleś palnął!
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2015, 20:43
Dla Putina i Rosji nie liczy się interes tylko władza,jako wartość sama w sobie. Agresja na zewnątrz jest sposobem na zapanowanie nad problemami wewnetrznymi. To dla normalnych ludzi niezrozumiałe, ale rosyjska myśl państwowa zaczęła sie od  panowania Mongołów i niewiele sie zmieniła do dziś. Miarą wielkośći władcy jest ilość ofiar. Jak nie obcych to dobierze się ze  swoich vide podziw dla Stalina.
O
okon
13 marca 2015, 14:32
"Polska - jak mówił w czwartek wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak - chce, by pociski Tomahawk były na wyposażeniu trzech okrętów podwodnych, które rząd planuje dopiero zamówić." Nie no, może lotniskowiec sobie zamówimy. Pięknie by się prezentował w Gdynii. 
BS
Bus Stop
13 marca 2015, 12:08
  Właśnie  Polsce  brakuje  jeszcze  tyuch " tomahawków",  już  kupiliśmy  F-16  razem  z  offsetem(  którego  nie  ma, ale  to  nieistotne),  teraz  "tomahawki"   i  Bundeswehra  w Polsce  i  hej-ha.  A  jak  stoi  polska  waluta?  
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2015, 13:49
Pudło! Akurat teraz się umacnai.
C
cinkciarz
13 marca 2015, 13:58
  Sprawdż  dobrze. 
J
jordall
13 marca 2015, 11:42
Jeśli ,,nasi'' politycy będą chcieli i potrafili prowadzić właściwą politykę opartą na polskiej myśli narodowej i nie będą napuszczać na siebie naszych sąsiadów i schlebiać zachodnim mocodawcom,to ta broń jest nam niepotrzebna a zaoszczędzone pieniądze należy przeznaczyć na rozwój miejsc pracy aby Polacy mogli we własnym kraju żyć i pracować dla przyszłych pokoleń Polaków a nie byli zmuszani do tułaczki po świecie za chlebem.
O
Olo
13 marca 2015, 15:15
Napuszczać na siebie sąsiadów? Nie pomieszało Ci się coś?
13 marca 2015, 09:48
Zamiast wydawać 100 mln eur na Ukrainę należy zbroić armię. Można łatwo policzyć, ile możnaby kupić takich rakiet za tą sumę. Czy jeszcze ktoś wierzy, że jest to śmiesznie mała kwota? Jak przekonuje p. Kopacz., której zięć jest Ukraińcem.
13 marca 2015, 10:17
Czy próbujesz sugerować, że Premier w sprawie przekazania 100 mln podjęła decyzję z pobudek osobistych?
P
pol
13 marca 2015, 15:14
Ale to jest pożyczka, nieprawdaż?
Bogusław Płoszajczak
13 marca 2015, 09:29
Szkoda że nasz przemysł może TYLKO MARZYĆ o wyprodukowaniu takiej broni! Taka mała Norwegia potrafi współ-konstruować F-35 i wiele innych rzeczy...