Wg Pałacu Elizejskiego czwartkowy nieformalny szczyt UE w Sybinie służyć ma wyznaczeniu terminarza i mapy drogowej dla Unii. Nawiązując do tego, co dyplomaci nazywają "10 przykazaniami dla Unii na następne 5 lat", Francja oprócz spraw klimatu szczególny nacisk kładzie na wyznaczenie modelu ekonomiczno-społecznego Unii, dopracowanie zasad polityki handlowej i konkurencji, polityki przemysłowej i na zasadę wzajemności w handlu światowym.
Paryż wysoko ocenia koalicję ośmiu państw członkowskich, które podpisały dokument w sprawie klimatu, globalnego ocieplenia i środowiska. Jako przeciwników tej koalicji wymienia Warszawę i Pragę.
Ósemka obiecująca osiągnięcie neutralności węglowej do roku 2050 i pragnąca podwyższyć zobowiązania klimatyczne zawarte w porozumieniu paryskim z grudnia 2015 to, oprócz Francji, Belgia, Holandia, Luksemburg, Hiszpania, Portugalia, Dania i Szwecja.
Obserwatorzy zwracają uwagę na brak Niemiec wśród sygnatariuszy dokumentu. Paryż nie ukrywa, że dotąd nie ma w Berlinie konsensusu co do daty osiągnięcia neutralności węglowej.
Francja twierdzi, że para niemiecko-francuska to "podstawa i motor" Europy, która nie może iść naprzód bez porozumienia między tymi dwoma państwami i uznaje, że jest to warunek konieczny, ale niewystarczający rozwoju.
Według Pałacu Elizejskiego to, co nazywa się we Francji "motorem francusko-niemieckim", nie oznacza "ekskluzywnego duetu". Paryżowi zależy na tworzeniu zmiennych koalicji, które pozwalają na posuwanie się do przodu w wybranych dziadzinach.
Paryż przyznaje obecnie, że nie doceniał konieczności stosunków dwustronnych ze wschodnimi i północnymi partnerami z UE, ale zapewnia, że prezydent Emmanuel Macron zgodnie z obietnicą odwiedzi podczas obecnej kadencji wszystkie kraje Unii.
Przed czwartkowym szczytem w Sybinie Paryż zapowiada też dążenie do sfinalizowania drugiego etapu reformy statusu pracowników delegowanych i opowiada się za ustaleniem minimalnego wynagrodzenia obowiązującego kraje UE.
Francja pragnie też rozwoju "europejskiej inicjatywy interwencyjnej". Koncepcja tej inicjatywy, do której Polska nie przystąpiła, powstała w Paryżu. Według władz francuskich inicjatywa jest jednym ze sposobów na stowarzyszenie wychodzącej z UE Wielkiej Brytanii z europejskimi instytucjami obrony.
Francja podejmie również inną ideę prezydenta Macrona, jaką jest stworzenie europejskiej agencji ochrony demokracji. Jak twierdzą obserwatorzy, przedstawiciele władz francuskich, zarzucając niektórym członkom UE odchodzenie od państwa prawa, pragną znaleźć mechanizm umożliwiający ich sankcjonowanie.
Jak dotąd z konkretnych zadań agencji Paryż wymienia walkę z "fake news", szczególnie gdy stają się ingerencją w demokratyczny proces wyborczy.
Do Sybinu nie zaproszono Wielkiej Brytanii, gdyż, jak tłumaczy Pałac Elizejski, chodzi o to, by brexit nie zatruwał tam debaty nad strategicznymi ambicjami Unii.
Powołując się na "dyplomatów brukselskich", korespondentka dziennika "l’Opinion" pisze, że przed czerwcową regularną Radą Europejską siedmiogrodzki szczyt "bardziej niż wyznaczeniu mapy drogowej służyć ma zrobieniu przyjemności Rumunii, która pragnęła mieć +deklarację sybińską+". Do 30 czerwca br. trwa pierwsza w historii rumuńska prezydencja w Radzie UE.
Skomentuj artykuł