Przeniósł dzień roboczy z piątku na niedzielę
Prezydent Alaksandr Łukaszenka zarządził długi weekend, decydując, że piątek 9 marca, po Dniu Kobiet, który na Białorusi jest świętem, będzie wolny od pracy. Dzień roboczy przeniósł jednak na niedzielę, co wywołało konsternację przedstawicieli różnych wyznań.
Aby po 8 marca, przypadającym w czwartek i na Białorusi wolnym od pracy, powstał długi weekend, dekretem prezydenta piątek został uznany za dzień wolny. Białorusini będą go jednak musieli odpracować w niedzielę 11 marca.
Przeciwko rozporządzeniu prezydenta zaprotestowała grupa pastorów ewangelickich. Skierowali oni do administracji prezydenckiej list, w którym proszą o zmianę tej decyzji.
W ich opinii przeniesienie dnia roboczego na niedzielę "nie jest wywołane koniecznością i zagraża uczuciom religijnym oraz sposobowi życia milionów chrześcijan".
Rzecznik katolickiej Konferencji Episkopatu Białorusi Jury Sańko ocenił zaś w wywiadzie dla niezależnej gazety "Nasza Niwa", że niedziela jest czasem "przede wszystkim dla Boga". - Po powrocie z kościoła wierny spędza niedzielę ze swoją rodziną. A jeśli dzień dla duszy zostanie wyrwany z tygodnia, będzie to tydzień zupełnie bezduszny - oświadczył.
Podkreślił jednak, że praca 11 marca nie będzie grzechem, gdyż ludzie nie podjęli takiej decyzji z własnej woli, lecz zostali do tego zmuszeni. - Warto tylko spróbować pójść na mszę wieczorem albo rano. W niektórych kościołach msza niedzielna odbywa się w sobotę wieczorem - dodał.
W biurze pasowym Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej powiedziano natomiast portalowi tut.by, że "nic nie może zmienić przekazań bożych". Podkreślono jednak: "Jest wiele wypadków, gdy ludzie są zmuszeni pracować w dzień wolny. To oczywiście niedobrze. Nie popieramy tego".
Skomentuj artykuł