Rosja będzie negocjować, jeśli Ukraina zapłaci

(fot. World Economic Forum/flickr.com/CC)
PAP / psd

Rosja gotowa jest powrócić do rozmów z Ukrainą w sprawie warunków dostaw gazu ziemnego i jego ceny, jeśli otrzyma przynajmniej część zapłaty za gaz już dostarczony - oświadczył w środę rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew.

"Nikt nigdy nie mówił: natychmiast oddajcie 4 mld dolarów. Pokażcie jednak, że gotowi jesteście to robić; jeśli oni część zapłacą, będzie to jako minimum podstawą do rozmów" - powiedział Miedwiediew dziennikarzom.

DEON.PL POLECA

"Jesteśmy gotowi dyskutować, co należy zrobić z tym problemem; jesteśmy gotowi dyskutować o tym, w jaki sposób mamy wesprzeć życie ludzi na Ukrainie. Jesteśmy z pewnością gotowi poczynić nawet pewne ustępstwa, jeśli chodzi o nasze interesy, w trakcie dyskusji nad tym, jak mamy dalej współpracować w sprawie gazu" - dodał rosyjski premier, wskazując, że będzie to w istocie pomoc finansowa.

Wyraził jednocześnie nadzieję, że "nasi europejscy przyjaciele pozwolą Ukrainie przynajmniej część pieniędzy, które otrzymała, przekazać Gazpromowi".

Ukraina jest winna Rosji z tytułu dotychczasowych dostaw gazu 3,5 mld dolarów, a termin zapłaty tej kwoty upłynął 7 maja. Rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak zagroził w ubiegły czwartek, że od 1 czerwca dostawy gazu będą realizowane tylko wtedy, jeśli Ukraina z góry za nie zapłaci. Wcześniej tego dnia minister energetyki Ukrainy Jurij Prodan oświadczył, że jego kraj nie będzie wnosić przedpłat za rosyjski gaz przy żądanej przez Gazprom cenie 480 USD za 1000 metrów sześciennych.

Cenę taką Gazprom wprowadził od kwietnia br., gdy premier Miedwiediew uchylił rozporządzenie rosyjskiego rządu z 2010 r., które niwelowało cło eksportowe na gaz ziemny przy dostawach na Ukrainę. Wcześniej cenę gazu już raz podwyższono - z 285,5 USD w pierwszym kwartale do 385,5 USD od drugiego kwartału.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rosja będzie negocjować, jeśli Ukraina zapłaci
Komentarze (6)
AK
Andrzej Krakow.pl
15 maja 2014, 07:45
A to paradne ! Rosja zabrała Ukrainie Krym i przymierza się do dalszego rozbioru kraju, a przy tym jakby nigdy nic podlicza długi Ukrainy i upomina się o pilną spłatę szantażując odcięciem gazu... Nawet Ś.P. Mrożek nie wymyślił by czegoś takiego !
M
Muminek
15 maja 2014, 08:44
  Krym  był  rosyjski,  zanim  jeszcze  Austriacy i  Niemcy  wymyślili  takie państwo, jak  "Ukraina",  więc  Rosja  jest  w prawie  zajmując Krym.   Zresztą  ludność  tamtejsza  chyba  jasno  i jednoznacznie  wyraziła  swoje  stanowisko
14 maja 2014, 22:34
Kiedy powstał ten dług? Bo coś mi się wydaje, że zobowiązanie mogło powstać jeszcze przed Majdanem, tylko teraz Rosja stawia Ukrainę w sytuacji długu...
M
Muminek
15 maja 2014, 09:11
 Nie rozumiem intencji,  czy  zobowiązania  powstałe "przed  Majdanem"  nie obowiązują?   Czy  wierzyciel  nie  ma prawa  upomnieć  się  o swoje  należności?
15 maja 2014, 23:44
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Krym i inne fragmenty terytorium Ukrainy są warte dużo więcej, że o zawyżaniu cen gazu nie wspomnę. Stąd wolno mi podjąć temat nieuczciwie powstałego długu.
18 maja 2014, 23:32
Muminek nie odpisał. To może Muminek omówi fakt taki, że Polska jako taka na długo przed "kryzysem krymskim" (zdaję sobie sprawę z tego, że to eufemizm...) miała ceny gazu ok. czterokrotnie wyższe niż państwa "o nazwach na przykład" Francja, Niemcy...Czy tutaj będziesz gadał o długu? My, oczywiście płacimy, zresztą "odpowiednio". Do ceny na kraj i do zużycia. Moje pytanie dotyczyło uczciwości. Twoim  zdaniem ceny ustalone Ukrainie są uczciwe? Nawet nasze drakońskie i chamskie są niższe. A są przecież nieuczciwe. To jest polityka oparta na złożach naturalnych. Dlatego ponownie zadaję sobie pytanie co z naszym gazem łupkowym. Pewnie znów nic z tego nie będziemy mieć, ewenetualnie śmieszne grosze, bo przecież rząd rządzi znakomicie. Nadchodzą wybory. Chcę powiedzieć na forum, że nawet gdybym  nie wiedziała, kogo wybierać, nigdy nie wybrałabym obecnego ugrupowania. Dość. 8 lat to dużo czasu. Jeśli chodzi o mnie  - o 8 lat za dużo.