Skandal z inwigilacją Merkel przysłoni szczyt UE?
W obliczu najnowszych doniesień o szpiegowaniu niemieckiej kanclerz Angeli Merkel przez USA Komisja Europejska wezwała w czwartek kraje UE do reformy prawa o ochronie danych. Afera z inwigilacją przysłoni zapewne rozpoczynający się szczyt unijny w Brukseli.
- Zapewne będziemy rozmawiać o tym skandalu na szczycie - poinformowała w Brukseli prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Szczyt dotyczy m.in. gospodarki cyfrowej, w tym ochrony prywatności w sieci.
Rzecznik niemieckiego rządu potwierdził w środę wieczorem doniesienia tygodnika "Der Spiegel", że Merkel mogła być obiektem inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie służby wywiadowcze.
Unijna komisarz sprawiedliwości Viviane Reding, komentując te informacje, oświadczyła, że "ochrona danych osobowych musi mieć zastosowanie niezależnie od tego, czy chodzi o e-maile obywateli czy telefon komórkowy Angeli Merkel".
- Teraz nadszedł czas na działanie, a nie tylko na deklaracje - zaapelowała Reding, cytowana przez swoją rzeczniczkę Minę Andreevą. Reding dodała, że na szczycie w Brukseli "przywódcy mają szansę pokazać, iż reforma przepisów o ochronie danych może zostać przyjęta do wiosny 2014 roku". Według Reding "byłaby to deklaracja niepodległości Europy, bo umożliwiłaby Europie wiarygodnie stawić czoło USA i negocjować na tym samym poziomie, mówiąc silnym, zjednoczonym głosem na temat tej ważnej kwestii".
Propozycja KE dotycząca nowych przepisów o ochronie danych od miesięcy jest blokowana z powodu różnic między krajami UE.
O aferze z podsłuchami mają rozmawiać podczas dwustronnego spotkania w kuluarach szczytu prezydent Francji Francois Hollande i Merkel. W poniedziałek francuski dziennik "Le Monde" napisał, powołując się na dokumenty ujawnione przez byłego konsultanta amerykańskiego wywiadu Edwarda Snowdena, że NSA w ciągu miesiąca dokonała ponad 70 mln zapisów danych dotyczących rozmów telefonicznych Francuzów. Miało to nastąpić pomiędzy 10 grudnia 2012 roku a 8 stycznia roku 2013.
Z kolei w środę rząd niemiecki podał, że otrzymał informacje, iż telefon komórkowy kanclerz Niemiec jest być może kontrolowany przez amerykańskie służby. - Skierowaliśmy niezwłocznie do naszych amerykańskich partnerów zapytanie (w tej sprawie), prosząc o natychmiastowe i wyczerpujące wyjaśnienie - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej rządu.
Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział w Waszyngtonie, że Stany Zjednoczone "nie kontrolują rozmów kanclerz i nie będą ich kontrolować". Niemieckie i amerykańskie media zwróciły uwagę, że Carney użył czasu teraźniejszego i przyszłego, ale nie przeszłego.
Zarówno Merkel, jak i Hollande rozmawiali na ten temat z prezydentem USA Barackiem Obamą.
KE zaproponowała nowe unijne przepisy dotyczące ochrony danych, które zakładają m.in., że wielkie koncerny internetowe pod groźbą kar będą musiały uzyskać zgodę użytkowników, by móc wykorzystywać ich osobiste dane. Prace nad projektem przeciągają się. Niektóre kraje, np. Wielka Brytania uważają, że kary dla firm są zbyt wysokie, podczas gdy inne, np. Francja są zdania, że przepisy nie oferują wystarczających gwarancji dla obywateli.
Skomentuj artykuł