Święto Zmarłych po meksykańsku
(fot. EPA/ERIK S. LESSER)
PAP / kn
W Meksyku Święto Zmarłych zajmuje szczególnie ważne miejsce w kulturze i kalendarzu świąt publicznych. W odróżnieniu od Europy Meksykanie obchodzą je w nastroju raczej wesołości, niż powagi i żałoby. Zdaje się to wynikać z ich specyficznego stosunku do śmierci.
Prekolumbijscy przodkowie dzisiejszych mieszkańców Meksyku, Aztekowie, oddawali w sierpniu cześć swojej bogini śmierci, imieniem Mictecacihuatl. Dusze zmarłych miały wtedy odwiedzać żywych. Po konkwiście i nawróceniu Indian siłą na katolicyzm tradycję uczczenia zmarłych przeniesiono na początek listopada.
Meksykański El Dia de Muertos, czyli Dzień Zmarłych, obchodzony jest przez dwa dni. 1 listopada nazywa się El Dia de Inocentes, co znaczy: Dzień Niewiniątek, ponieważ oddaje się wtedy cześć głównie zmarłym dzieciom. 2 listopada, Dzień Zaduszny, poświęca się dorosłym zmarłym.
W święto kultywuje się tradycje z czasów pogańskich. Meksykanie odwiedzają cmentarze i kładą na grobach kwiaty i znicze, ale także żywność. Dary składane są również na ołtarzach domowych, urządzanych w celu przyciągnięcia dusz zmarłych. Zdobi się je kwiatami, świeżymi owocami, kadzidłami, kolorowo ubranymi szkieletami i zdjęciami przebywających na tamtym świecie bliskich.
Przy ołtarzu spożywa się często El Pan de Muertos, czyli Chleb Zmarłych, specjalnie pieczony na tę okazję w kształcie czaszek, kości lub zwierząt. Zmarłym ofiarowuje się także tzw. Calaveras de Azucar - czaszki zrobione z cukru. Można je także jeść, co ma przypominać, że śmierć nie jest końcem wszystkiego, tylko początkiem następnego cyklu życia.
Śmierć w ogóle okazuje się niezwykle istotnym motywem w ludowej kulturze Meksyku. Wielu, zwłaszcza prostych i biednych Meksykanów wyznaje jej swoisty kult, czcząc Santa Muerte, czyli Świętą Śmierć. W jej "kapliczkach" wyobraża się ją zwykle jako kobietę kościotrupa z kosą. Wyznawcy traktują ją jak typowych katolickich świętych, modląc się do niej, składając prośby itp. Kościół zwalcza kult jako diabelską herezję.
Mniej więcej 100 lat temu, w czasie rewolucji meksykańskiej, narodziła się "Calavera Catrina", postać
kobiety-szkieletu, narysowana przez znanego grafika imieniem Jose Guadalupe Posada. Była karykaturą Carmen Romero Rubio, drugiej żony obalonego w rewolucji dyktatora Porfirio Diaza, przedstawionej jako uosobienie snobizmu wyzyskujących lud wyższych klas Meksyku. Z czasem Calavera Catrina (Catrina-trupia czaszka) stała się jednym z symboli meksykańskiej tożsamości narodowej, której istotą jest krzyżówka tradycji prekolumbijskiej, hiszpańskiej i rewolucyjnej. Stanowi też lżejszy, nieco humorystyczny rekwizyt listopadowych dni zmarłych.
Bogactwo tradycji i obyczajów zaduszkowych w Meksyku przyciąga cudzoziemców, którzy specjalnie przyjeżdżają tam na Święto Zmarłych. W stolicy kraju oczekuje się w tym roku przyjazdu na tę okazję ponad 62 tysięcy turystów. W długi weekend między 1 a 3 listopada przewidziano w mieście m.in. takie atrakcje, jak konkurs masek dla Catriny-trupiej czaszki, "Festiwal strachów", Noche de Muertos en Bicicleta, czyli nocny przejazd "nieboszczyków na rowerach" główną aleją metropolii, Paseo de la Reforma, oraz paradę szkieletów w Azcapotzalco, północno-zachodniej dzielnicy miasta.
Meksykańskie motywy śmierci bywają wykorzystywane w zafascynowanej złem i przemocą popkulturze amerykańskiej. Święta Śmierć pojawiła się w szeroko oglądanym w tym roku w USA serialu telewizyjnym "Breaking Bad", opowiadającym historię stopniowej przemiany zwykłego, spokojnego człowieka w brutalnego przestępcę.
Zaduszkowe obyczaje z Meksyku i innych krajów Ameryki Łacińskiej - gdzie spotyka się kult Świętej Śmierci w lokalnych odmianach - przenoszą się też do USA wraz z napływem imigrantów z południa. Już teraz w wielu miastach Kalifornii, Nowego Meksyku i Teksasu w pierwszych dniach listopada odbywają się procesje nieprzypominające parad z okazji Halloween, amerykańskiej wersji Święta Zmarłych.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł