Syria: bombardowania i koniec rozejmu
Samoloty syryjskich sił powietrznych bombardowały w niedzielę zamieszkane przez sunnitów rejony w Damaszku i w innych częściach kraju - poinformowali aktywiści praw człowieka. - Rozejm się praktycznie skończył - mówią.
Według syryjskiego opozycjonisty weterana Fawaza Tello w Damaszku dochodzi do nalotów od wczoraj, aresztowano też setki ludzi.
- Asad próbuje wykorzystać rozejm do odzyskania kontroli nad częściami Damaszku - powiedział Tello, który, jak pisze Reuters, znajduje się w Berlinie, lecz ma szerokie kontakty z syryjskimi rebeliantami.
Według tego działacza opozycji syryjskiej pod ostrzałem artyleryjskim znalazły się w niedzielę sunnickie dzielnice w mieście Hims i jego okolicach (140 km na północ od Damaszku).
W samym Damaszku i okolicach od piątku zginęło 45 osób - podała w niedzielę jedna z grup opozycyjnych. W sobotę mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH) informowało o śmierci od piątku co najmniej 146 osób: 53 cywilów, 43 żołnierzy i 50 bojowników walczących z wojskami prezydenta Baszara el-Asada.
Obie strony walczące w trwającym od 19 miesięcy konflikcie dopuszczają się łamania rozejmu, który miał obowiązywać w trakcie Święta Ofiar (Id al-Adha), które rozpoczęło się w piątek i jest jednym z dwóch najważniejszych w muzułmańskim kalendarzu. Zawieszenie broni zaproponował wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii, były minister spraw zagranicznych Algierii Lakhdar Brahimi.
Obie strony oskarżają się wzajemnie o łamanie rozejmu; władze oskarżają o to, jak ich nazywają, "uzbrojonych terrorystów", opozycja z kolei mówi, że rozejm jest niemożliwy w sytuacji, gdy siły prezydenta Baszara el-Asada przerzucają czołgi, używają ciężkiej artylerii i ostrzeliwują z powietrza dzielnice mieszkaniowe.
Pomysł rozejmu zyskał międzynarodowe poparcie, w tym Rosji, Chin i Iranu - głównych sprzymierzeńcow Asada. Jednak i ten rozejm podzieli zapewne los ogłaszanych poprzednio, które - jak przypomina Reuters - mimo starań nie stały się początkiem końca konfliktu zbrojnego w Syrii. Pochłonął on już ponad 30 tysięcy ofiar.
Skomentuj artykuł