Syria: UE za rozwiązaniem politycznym
(fot. PAP/EPA/KAMAL AKRAYI)
PAP / mh
Mimo doniesień o użyciu broni chemicznej przez reżim Baszara el-Asada, UE nadal opowiada się za rozwiązaniem politycznym konfliktu w Syrii. Szefowa unijnej dyplomacji ponownie zaapelowała o pilne dochodzenie ws. domniemanego użycia gazów bojowych.
Catherine Ashton wydała w piątek oświadczenie w sprawie pilnego "politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii" oraz śledztwa na rzecz wyjaśnienia domniemanego użycia broni chemicznej, o co opozycja oskarża reżim el-Asada.
"Ponownie wyrażam moje poważne obawy w związku z domniemanym użyciem broni chemicznej w Syrii, alarmująca jest ciągła przemoc w tym kraju" - oświadczyła Ashton.
Wyraziła pełne poparcie dla apeli ONZ o pilne i bezstronne dochodzenie w sprawie domniemanych ataków chemicznych. "Międzynarodowa społeczność musi teraz pilnie okazać zjednoczony front i zapewnić, by mogło być przeprowadzone dogłębne dochodzenia" - podkreśliła.
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom, ale dotąd nie wydał zgody na natychmiastową inspekcję ONZ.
W Syrii od niedzieli przebywa 20-osobowy zespół ekspertów ONZ. Od poniedziałku sprawdzają oni doniesienia o wcześniejszym użyciu broni chemicznej. ONZ usiłuje obecnie rozszerzyć mandat swoich inspektorów, aby umożliwić im dostęp do miejsca najnowszego ataku. Syryjskie władze nie zareagowały do tej pory na ten wniosek. W środę reżim oświadczył, że doniesienia o użyciu przez jego siły broni chemicznej są "nielogiczne i sfabrykowane".
Ashton zaapelowała też w piątek o dyplomatyczne wysiłki m.in. na rzecz pokojowej konferencji i o "przekroczenie różnic", zdając się odnosić do stanowiska Rosji, najpotężniejszego sprzymierzeńca Syrii. "Zbyt wiele ludzi cierpi zbyt długo (...). Musimy położyć kres spirali przemocy, terroryzmowi i ciągle rosnącej fali uciekinierów. Międzynarodowa społeczność musi działań natychmiast, w poczuciu odpowiedzialności" - podkreśliła.
Rzecznik Ashton, Sebastien Brabant, zaznaczył też w piątek, że UE "odnotowała" apel rosyjskich władz do syryjskiego reżimu o zezwolenie na śledztwo przez zespół ONZ, który jest obecnie w Syrii.
W piątek Rosja wezwała rząd prezydenta Baszara el-Asada do współpracy z inspektorami ONZ ds. broni chemicznej i umożliwienie im zbadanie miejsca domniemanego ataku chemicznego na przedmieściach Damaszku. Wcześniej rosyjskie MSZ podkreślało, że atak mógł być prowokacją syryjskiej opozycji.
Rosyjskie MSZ: opozycja w Syrii uniemożliwia przeprowadzenie śledztwa
Rosyjskie MSZ oświadczyło w piątek, że syryjska opozycja uniemożliwia przeprowadzenie obiektywnego śledztwa w sprawie doniesień o użyciu w Syrii broni chemicznej. Wcześniej Moskwa wezwała opozycję do zapewnienia bezpieczeństwa ekspertom misji ONZ w Syrii.
"Bardzo oczekiwane sygnały od opozycji, w tym o gotowości zagwarantowania bezpieczeństwa i efektywnej pracy ekspertom ONZ na terytoriach kontrolowanych przez rebeliantów, nie nadchodzą" - głosi oświadczenie resortu dyplomacji.
MSZ Rosji oceniło też, że "apele niektórych europejskich stolic w sprawie presji na Radę Bezpieczeństwa ONZ i decyzji o tym, by uciec się do siły (przeciwko reżimowi Baszara el-Asada) są nie do przyjęcia".
Wcześniej informowano, że Rosja wezwała rząd Asada do współpracy z inspektorami ONZ ds. broni chemicznej, którzy przebywają w Syrii, i umożliwienie im zbadania miejsca domniemanego ataku chemicznego na przedmieściach Damaszku.
Rosyjskie MSZ przekazało, że szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow podczas czwartkowej rozmowy telefonicznej zapewnił sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, że natychmiast po pojawieniu się doniesień o ataku "strona rosyjska zaapelowała do syryjskiego rządu o współpracę z ekspertami ONZ ds. broni chemicznej".
Z oświadczeniu rosyjskiego resortu dyplomacji wynika, że Ławrow i Kerry uzgodnili, iż konieczne jest "obiektywne śledztwo" oenzetowskich ekspertów w sprawie doniesień o ataku.
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Wysoki rangą przedstawiciel służb bezpieczeństwa w Damaszku powiedział agencji AFP, że użycie takiej broni byłoby "politycznym samobójstwem".
Rosja jest najpotężniejszym sojusznikiem Syrii. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Moskwa wraz z Pekinem trzykrotnie blokowała rezolucje mające na celu wywarcie presji na Asada. Także z powodu sprzeciwu Rosji i Chin na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu w środę wieczorem czasu polskiego RB ONZ nie zażądała przeprowadzenia przez oenzetowskich inspektorów śledztwa w sprawie domniemanego ataku.
Wcześniej rosyjskie MSZ podkreślało, że atak mógł być prowokacją syryjskiej opozycji. Przedstawiciel MSZ powiedział, że rakieta z trującym środkiem chemicznym została wystrzelona z pozycji zajmowanych przez bojowników opozycji. Dodał, że analogicznego pocisku użyli - jak się wyraził - "terroryści" 10 marca w Chan al-Asal w prowincji Aleppo.
Reżim Asada i władze Rosji twierdzą, że w Chan al-Asal broni chemicznej użyli walczący z prezydentem rebelianci. Zginęło wówczas co najmniej 26 osób, w tym 16 syryjskich żołnierzy. Według syryjskiej opozycji reżim zaaranżował ten atak.
W Syrii od niedzieli przebywa 20-osobowy zespół ekspertów ONZ. Od poniedziałku sprawdzają oni doniesienia o wcześniejszym użyciu podczas wojny domowej w Syrii broni chemicznej. Zgodnie z umową między ONZ a syryjskim rządem podczas około dwutygodniowego pobytu inspektorzy odwiedzą trzy miejsca, w tym Chan al-Asal.
Syria jako jeden z niewielu krajów nie podpisała konwencji o zakazie broni chemicznej, która weszła w życie w 1997 roku. Zachód jest przekonany, że reżim syryjski posiada niezadeklarowane zapasy tej broni, m.in. sarinu i gazu musztardowego.
W. Brytania uważa, że za atakiem chemicznym w Syrii stoi Asad
Wielka Brytania wyraziła w piątek przypuszczenie, że za atak chemiczny na opanowane przez rebeliantów przedmieścia Damaszku odpowiedzialne są siły lojalne wobec prezydenta Baszara el-Asada.
"Wiem, że niektórzy ludzie na świecie chcieliby powiedzieć, że jest to rodzaj mistyfikacji, zorganizowanej przez syryjską opozycję. Sądzę, że szanse na to by tak było są znikomo małe i w związku z tym sądzimy, że był to atak chemiczny reżymu Asada" - powiedział w wystąpieniu telewizyjnym brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague.
Zadeklarował jednocześnie, że jeśli inspektorom ONZ nie zezwoli się na dostęp do miejsca tego ataku, Londyn "w ciągu kilku dni" zwróci się do Rady Bezpieczeństwa o udzielenie inspektorom silniejszego mandatu.
"Członkowie Rady Bezpieczeństwa wyrazili swe poparcie dla wysłania tam ekipy ONZ. Nie może to dojść do skutku i obecnie wydaje się, że reżym Asada ma coś do ukrycia - z jakiego innego powodu miałby nie pozwalać ekipie ONZ na udanie się tam? Jedynym możliwym wyjaśnieniem tego co mogliśmy zobaczyć jest atak chemiczny. Nie ma innego wiarygodnego wyjaśnienia dla tak licznych ofiar na tak niewielkim terenie" - dodał szef brytyjskiej dyplomacji.
Wcześniej w piątek Hague zadeklarował, że doniesienia o użyciu broni chemicznej przez reżim syryjski wymagają jak najszybszego zbadania sprawy na miejscu przez inspektorów ONZ, gdyż materialne dowody ataku mogą zaniknąć lub zostać ukryte.
"Czas jest kwestią zasadniczą. Każdy dzień bez dostępu (inspektorów) ONZ to dzień, w którym dowody mogą zaniknąć lub zostać ukryte przez sprawców" - napisał na Twitterze.
Według syryjskiej opozycji do ataku z użyciem bojowych środków trujących doszło w środę na przedmieściach Damaszku. Śmierć miało ponieść od kilkuset do nawet 1300 osób.
Turcja namawia ONZ do działania po ataku w Syrii
Turcja zaapelowała w piątek do Rady Bezpieczeństwa ONZ o podjęcie "konkretnych działań" po śmiercionośnym ataku w Syrii, w którym, jak wiele na to wskazuje, użyto broni chemicznej. Opozycja oskarża o atak na przedmieściach Damaszku siły rządowe. Te zaprzeczają.
"Nie pozostało nic do powiedzenia w kwestii tego, co dzieje się w Syrii, nadeszła pora na konkretne działania" - powiedział w piątek dziennikarzom w Stambule prezydent Turcji Abdullah Gul.
"Cena bagatelizowania tych zdarzeń i zwlekania poprzez stosowanie dyplomatycznych sztuczek i zabiegów w RB ONZ będzie bardzo wysoka" - powiedział turecki prezydent.
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.
ONZ nasilił żądania zapewnienia dostępu do terenu, gdzie miało dojść do gazowego ataku. Związani z opozycją syryjską działacze oświadczyli, że podjęli strania, by próbki pobrane od ofiar ataku gazowego na przedmieściach Damaszku przekazać zakwaterowanym w hotelu w Damaszku inspektorom ONZ od broni chemicznej.
W przeddzień szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu powiedział w Berlinie, że w Syrii przekroczono już wszelkie granice. Skrytykował bezczynność świata po oskarżeniu przez syryjską opozycję władz w Damaszku o atak z użyciem broni chemicznej.
Syria: Opozycja twierdzi, że zapewni bezpieczeństwo inspektorom ONZ
Syryjska opozycja oświadczyła w piątek, że zapewni bezpieczeństwo oenzetowskim inspektorom od broni chemicznej w rejonie przez siebie kontrolowanym, uznała za decydujące, by dotarli oni do miejsca domniemanego ataku gazowego w ciągu 48 godzin.
"Zapewnimy bezpieczeństwo misji ONZ... Sprawą najistotniejszą jest to, by inspektorzy dotarli tam w ciągu 48 godzin" - powiedział na konferencji prasowej w Stambule rzecznik opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej Chaled Saleh.
Oświadczenie Saleha jest, jak pisze Reuters, jawną reakcją na wcześniejsze sugestie Moskwy, że to syryjska opozycja uniemożliwia przeprowadzenie obiektywnego śledztwa w sprawie doniesień o użyciu w Syrii broni chemicznej. "Bardzo oczekiwane sygnały od opozycji, w tym o gotowości zagwarantowania bezpieczeństwa i efektywnej pracy ekspertom ONZ na terytoriach kontrolowanych przez rebeliantów, nie nadchodzą" - głosi oświadczenie rosyjskiego MSZ.
"Informacje przekazane przez Rosjan nie są ścisłe" - powiedział rzecznik Chaled Saleh dementując doniesienie, jakoby opozycja wstrzymywała się z umożliwieniem pracy inspektorom ONZ.
Inny wysoki przedstawiciel Syryjskiej Koalicji Narodowej powiedział w Stambule, że przeciwnicy prezydenta Baszara el-Asada przemycili poza granice Syrii próbki pobrane od ofiar ataku z użyciem broni chemicznej, do którego doszło w środę na przedmieściach Damaszku. Nie powiedział, dokąd udało się przesłać próbki.
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł