"Szczyt Partnerstwa uwidocznił podziały"
Spory z Białorusią i Ukrainą przysłoniły zakończony w piątek szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie - ocenia w sobotę niemiecka prasa. "Unia Europejska i jej sąsiedzi na wschodzie to ciągle różne polityczne światy" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung".
"Zamiast pogłębienia partnerstwa między tymi krajami (objętymi PW - PAP), a UE, spotkanie pokazało jedynie, że brakuje wspólnej stabilnej podstawy zbliżenia. Na Białorusi panuje dyktator, ukraiński prezydent eliminuje przywódczynię opozycji za pomocą sprzecznych z prawem środków. Także Armenia i Azerbejdżan nie mogą wejść na listę wolnych i demokratycznych państw. Spośród wschodnich sąsiadów na tej liście znajduje się obecnie tylko Gruzja" - napisał "Sueddeutsche Zeitung".
Według gazety, UE musi być zainteresowana zbliżeniem z krajami, które leżą między nią a Rosją. "Jednak nie wolno udzielać im rabatów w dziedzinie demokracji i praw człowieka. Jest to winna sobie oraz wszystkim tym, którzy na Białorusi walczą o demokrację ryzykując wolność i zdrowie. UE nie może też iść na zgniłe kompromisy, powodowana obawą, że kraje te znów zwrócą się ku Rosji" - ocenia gazeta.
Jak wskazuje, niewielkie istnieje zagrożenie, że państwa za wschodnią granicą Unii znów skierują swoją uwagę na Moskwę. "Po pierwsze ludzie w tych krajach raczej nie mają ochoty znów wpaść w szpony Rosji. A po drugie ich gospodarcza przyszłość związana jest z rynkiem europejskim. UE musi wykorzystać ten argument. Dla Ukrainy oznacza to, że umowa o wolnym handlu nie zostanie zawarta tak długo, dopóki nie będzie rozwiązania afery z (byłą premier Julią - PAP) Tymoszenko. Taka determinacja zrobi wrażenie także na pozostałych sąsiadach" - komentuje gazeta.
Także dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że starania UE o poprawę stosunków ze wschodnimi sąsiadami poniosły porażkę. "FAZ" chwali jednak niemiecką kanclerz Angelę Merkel za to, że zdecydowała się na udział w warszawskim szczycie. "Pani kanclerz słusznie napiętnowała represje wobec białoruskiej opozycji i degenerację państwa prawa w Kijowie. Bliskie partnerstwo UE z jej wschodnimi sąsiadami jest pożądane - choć nie wszyscy, a nawet niewielu na Zachodzie podziela to życzenie. Ale ci partnerzy muszą dobrowolnie pójść drogą demokracji i praworządności. We wspólnocie Europejczyków nie ma miejsca dla dyktatorów" - napisał "FAZ".
Niemiecka prasa odnotowuje również, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przedstawił uczestnikom szczytu zdumiewającą propozycję rozwiązania niepokojącej UE sprawy Julii Tymoszenko. Więziona od sierpnia liderka opozycji oskarżona jest o nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku, kiedy stała na czele rządu ukraińskiego.
Według dyplomatów, Janukowycz miał oświadczyć, że Tymoszenko musi najpierw uregulować swoje długi wobec Ukrainy, wynikające z jej nielegalnych interesów. Raz wymienił kwotę 400 mln euro, a innym razem 750 mln euro - napisały niemieckie gazety. Jak tylko wpłyną pieniądze, Janukowycz doprowadzi do takich zmian prawnych, które pozwoliłyby na pomyślne zakończenie sprawy Tymoszenko.
Skomentuj artykuł