Zawarta w lipcu 2015 roku umowa między USA, Rosją, Chinami, Francją, Wielką Brytanią i Niemcami a Iranem miała ograniczyć program nuklearny tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych.
Jednak w maju br. prezydent USA Donald Trump wycofał swój kraj z układu i zarządził wprowadzenie zaostrzonych sankcji wobec Teheranu. Na początku sierpnia weszła w życie pierwsza runda restrykcji. Kolejna seria przewidziana jest na początek listopada.
Waszyngton również ostrzegł inne kraje, by nie kontynuowały handlu z Iranem. Przedsiębiorstwom tym USA dały 90-180 dni na wycofanie się z Iranu. Jak zauważa AFP, ze strachu przed amerykańskimi sankcjami duża liczba firm już ogłosiła, że wycofuje się z Iranu. Zrobił tak m.in. niemiecki konstruktor samochodów Daimler.
Jak podkreślił w niedzielę cytowany przez AFP szef MSZ Iranu, europejskie rządy sugerowały, że podejmą kroki, by utrzymać więzi z Iranem w sektorze naftowym czy finansowym po wejściu w życie kolejnej partii sankcji. Jednak jest to tylko "zadeklarowanie chęci, a nie praktyczne kroki". "Sądzimy, że Europa jeszcze nie jest gotowa, by zapłacić cenę" za sprzeciw wobec amerykańskich sankcji - podkreślił Zarif.
Po wycofaniu się USA z paktu nuklearnego europejscy sygnatariusze porozumienia zdecydowanie deklarowały chęć uratowania układu. "Europejczycy mówią, że (układ) jest sukcesem dla ich bezpieczeństwa. Logiczne jest, że każdy kraj musi inwestować w swoje bezpieczeństwo i płacić za nie cenę. W najbliższych miesiącach (państwa europejskie - PAP) muszą tę cenę zapłacić" - ocenił irański minister.
Skomentuj artykuł