Szef MON, B. Klich z wizytą w Afganistanie

Szef MON z wizytą w Afganistanie (fot. PAP/Katarzyna Lechowicz)
PAP / Katarzyna Lechowicz

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia szef MON Bogdan Klich przyleciał do Afganistanu, by spotkać się z żołnierzami, którzy na misji spędzą święta. Były uroczyste spotkania, symboliczne dzielenie się opłatkiem i życzenia.

W rozmowach wojskowych i polityków wielokrotnie powracał temat śmierci kaprala Michała Kołka, który zginął w sobotę. Minister Klich odwiedził bazę Four Corners, w której służył polski żołnierz.

"Miałem nadzieję, planując wizytę tutaj, że przyjadę z posłaniem świątecznym, ale okazało się, że żołnierzy trzeba teraz dodatkowo wspierać i mobilizować, żeby się mocno trzymali" - podkreślał minister we wtorek w rozmowie z dziennikarzami.

DEON.PL POLECA

"Wydaje mi się, że te dwie rzeczy udało się złożyć w jedną całość. W czasie łamania się opłatkiem na wieczerzy wigilijnej, podczas składania życzeń mówi się prawdę i nie było tam cienia wątpliwości, że oni chcą dalej tu służyć" - ocenił minister.

"To naprawdę są specjaliści, ludzie, którzy zjedli zęby na operacjach międzynarodowych, będąc często kilkukrotnie na misjach. To, co mnie ujęło, to jest ich determinacja i hart ducha. W rozmowach bezpośrednich lub ustami swoich dowódców cały czas powtarzali, że będą wykonywać tutaj dobrą robotę" - powiedział Klich.

W głównej polskiej bazie w Ghazni oraz w innych, mniejszych, m.in. Four Corners, flagi wciąż opuszczone są do połowy masztu. Dowódca bazy kapitan Artur Wrembel nie krył emocji, relacjonując w rozmowie z dziennikarzami zdarzenia sprzed kilku dni. "Nie spodziewaliśmy się, że Wigilia będzie aż taka ciężka. Jakoś będziemy musieli ją spędzić. Na pewno o Michale nie zapomnimy, zarówno tu na misji, jak i w kraju" - mówił łamiącym się głosem.

"Tego feralnego dnia monitorowaliśmy całą strefę, gdzie był kontakt ogniowy; mamy sprzęt który umożliwia nam takie działanie z zewnątrz, jak i z bazy. Moją decyzją było wysłanie plutonu QRF (sił szybkiego reagowania), w którym był Michał, do wsparcia naszych żołnierzy. Mieli trudne zadanie, wykonali je, nie obeszło się bez strat. Z tego powodu jesteśmy w fatalnej kondycji, ale trzymamy się, wspieramy każdego dnia" - przyznał.

Do zdarzenia doszło 5-6 km od bazy Four Corners. Grupa, która wykonywała rutynowy patrol, chciała wjechać do wioski, z której często trwa ostrzał. "Z naszych informacji wynika, że prawdopodobnie talibowie obawiali się, że chcemy tą wioskę otoczyć i przeszukać. Podzielili się na dwie grupy; jedna zatrzymała patrol, inna wywiozła moździerz z wioski, doszło do kontaktu ogniowego" - relacjonował kapitan Wrembel.

W ramach misji ISAF służy obecnie 2 tys. polskich żołnierzy. Kolejnych dwustu jest w strategicznym odwodzie w kraju; w przyszłym roku kontyngent ma zwiększyć się do 2600 ludzi na misji i 400 w odwodzie.

Minister Klich z powodu wyłączenia obecnie z eksploatacji dwóch rządowych samolotów TU-154 przyleciał do Afganistanu wyczarterowanym samolotem. Maszyna dotarła do Uzbekistanu na lotnisko w Termez, a stamtąd polskim wojskowym transportowcem CASA delegacja poleciała do portu w Bagram.

Szef MON, pytany przez PAP o zakup samolotów dla VIP-ów, powiedział dziennikarzom, że podpisano list intencyjny w tej sprawie. "Czekamy na ostateczną decyzję, z jakich środków będą pokrywane wydatki na leasing tych samolotów. Z początkiem przyszłego roku samoloty powinny być" - poinformował minister.

"Mówimy cały czas o dwóch Embraerach 175, będących własnością LOT-u, które w Polsce są od końca października. LOT stoi w blokach startowych, w każdej chwili jest gotów dokonać przeróbki tych samolotów na wariant VIP-owski. Ja muszę mieć pewność, że będą środki na ten rok, na kolejne, i one będą, chodzi tak naprawdę o dokończenie formalności" - dodał Klich. Według niego dotychczasowe deklaracje LOT przewidują, że dostosowanie maszyn do wymogów przewożenia najwyższych władz potrwa około miesiąca.

Przedstawiając w ubiegłym tygodniu w Sejmie informacje na temat misji w Afganistanie, szef MON przekonywał, że planowane zwiększenie wielkości polskiego kontyngentu pozwoli szybciej osiągnąć zakładane cele operacji i tym samym wcześniej wycofać się z tego kraju.

Klich argumentował, że wzmocnienie kontynentu zapewni większą "swobodę operacyjną" wojsku, dzięki czemu łatwiej mu będzie stabilizować sytuację w prowincji Ghazni. Gdy uda się to osiągnąć, misja ma zmienić charakter ze stabilizacyjnej na stabilizacyjno-szkoleniową, a poszczególne dystrykty mają być stopniowo przekazywane władzom afgańskim. Ostatnim etapem będzie przeorientowanie wysiłku na szkoleniowo-doradczy i dalsza redukcja kontyngentu - aż do całkowitego wycofania.

Klich zapowiedział wysłanie obecnego 200-osobowego odwodu do Afganistanu na przełomie lutego i marca, by wzmocnić kontyngent z nadejściem wiosny, kiedy wzmaga się działalność ruchu oporu. Zapewnił, że do końca roku zostanie wybrany dostawca pięciu śmigłowców transportowych Mi-17, które zostaną dostarczone do Afganistanu w ciągu 9-12 miesięcy od zakupu. Wiosną przyszłego roku polskich żołnierzy w Afganistanie mają też wspomóc kolejne cztery śmigłowce bojowe Mi-24.

Klich zapowiedział też uzbrojenie śmigłowców w karabiny wielolufowe, mimo zastrzeżeń wiążących się z ryzykiem większych strat cywilnych w razie ich użycia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Szef MON, B. Klich z wizytą w Afganistanie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.