Tego samego dnia w Moskwie poinformowano, że do udziału w krótkoterminowej misji obserwacyjnej ODIHR na wybory prezydenta Ukrainy skierowano 24 osoby.
"Uważam ten temat za zamknięty. Mamy ku temu podstawy polityczne, prawne i moralne. Przypominam, że Rada Najwyższa (parlament Ukrainy) przyjęła ustawę w tej sprawie, dlatego rosyjskich obserwatorów tu nie będzie" - powiedział Klimkin w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.
Wcześniej przedstawiciel ODIHR Thomas Rymer powiedział rosyjskiemu Interfaksowi, że lista kandydatów na obserwatorów, których zaproponowała Rosja, została przesłana do rejestracji w Centralnej Komisji Wyborczej w Kijowie. "Znajdują się na niej 24 osoby zgłoszone przez Rosję" - poinformował.
7 lutego Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę, zgodnie z którą obserwatorami wyborów w tym kraju nie mogą być obywatele Rosji ani obywatele innych państw przez nią zaproponowani. Decyzja ma uchronić Ukrainę od ingerencji Rosji w proces wyborczy i wyniki głosowania.
Wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się 31 marca. Jesienią w tym kraju oczekiwane są wybory parlamentarne.
Między Ukrainą a Rosją od 2014 roku trwa konflikt o zaanektowany przez Rosję Krym oraz część obwodów donieckiego i ługańskiego, czyli tzw. Donbas. Po zajęciu Krymu wspierani przez Moskwę separatyści ogłosili tam powstanie dwóch pseudorepublik ludowych, donieckiej i ługańskiej. W trwających tam walkach zginęło dotychczas ok. 13 tys. ludzi.
Skomentuj artykuł