Szwajcaria: projekt ws. limitów imigracyjnych
Rząd Szwajcarii przedstawił w piątek projekt przepisów jednostronnie ograniczających liczbę wpuszczanych do kraju imigrantów. Nowe prawo ma wejść w życie, jeśli do lutego 2017 roku Berno nie porozumie się z Unią Europejską w sprawie ograniczenia imigracji.
Negocjacje prowadzone od miesięcy przez Szwajcarię i UE znalazły się w impasie. Rozmowy dotyczą sposobu wprowadzenia w życie wyniku referendum z 2014 roku, w którym Szwajcarzy opowiedzieli się za kwotami imigracyjnymi. System takich limitów byłby sprzeczny ze szwajcarsko-unijnym porozumieniem gwarantującym swobodę przemieszczania się pracowników w UE.
Rząd szwajcarski potwierdził, że rokowania zostały wstrzymane do czasu, aż 23 czerwca obywatele Wielkiej Brytanii we własnym referendum zdecydują, czy ich kraj ma opuścić UE czy w niej pozostać. Z kolei Bruksela nie chce zgodzić się na ustępstwa wobec Berna, by nie dawać argumentów zwolennikom Brexitu.
"Jeśli pewien pułap zostanie przekroczony, rząd będzie musiał wprowadzić odgórny limit (wpuszczanych imigrantów)" - poinformowały szwajcarskie władze w wydanym oświadczeniu.
W myśl zaproponowanych przepisów łatwiejsze byłoby m.in. zatrudnianie osób ubiegających się o azyl, które uzyskały zgodę na pobyt, ale obcokrajowcy ubiegający się w Szwajcarii o pracę nie mogliby pobierać świadczeń socjalnych.
Projekt przepisów ma trafić do parlamentu, gdzie główni przywódcy polityczni zgłosili już zastrzeżenia wobec podejmowanych jednostronnie działań. Minister sprawiedliwości Simonetta Sommaruga w piątek zauważyła, że "minusem jednostronnej klauzuli ochronnej jest to, że brak jej prawnej pewności, bo nie wiadomo, jak zareaguje UE".
Gra na zwłokę lub odrzucenie projektu przepisów mogłoby zyskać Szwajcarii i Unii więcej czasu na negocjacje po brytyjskim referendum, a przed wejściem w życie limitów imigracyjnych, co zaplanowano na luty 2017 roku.
Rząd w Bernie musi jednak uważać, by w toku rokowań jednocześnie uspokoić swych wyborców, że szanuje wyrażoną w plebiscycie wolę narodu - zwraca uwagę Reuters. Agencja przypomina, że jedna czwarta mieszkańców kraju to obcokrajowcy.
Skomentuj artykuł