Tuńczyk, pół szklanki mleka i pół ciasteczka

Chilijczycy z radością witali każdego kolejnego górnika (fot. EPA/HUGO INFANTE)
PAP / wab

Po 68 dniach wydobyto na powierzchnię pierwszych z 33 górników uwięzionych w chilijskiej kopalni. Dzięki pomysłowości i nowoczesnym technologiom ustanowili rekord, przebywając tak długo na głębokości ponad 600 metrów pod ziemią.

Co jedli?

Zanim górnikom udało się nawiązać kontakt z ratownikami na powierzchni od chwili katastrofy 5 sierpnia przez 17 dni musieli racjonować sobie po dwie łyżki tuńczyka, pół ciasteczka i pół szklanki mleka na każde 48 godzin. Kiedy ratownikom udało się przewiercić do uwięzionych wąski otwór zaczęli przesyłać im w plastikowych tubach, zwanych "gołębiami", żele, zupę i lekarstwa.

Później, kiedy lekarze zdecydowali się przestawić górników na zwykłą dietę, zaczęli dostawać również mięso i ryż, jednak nie więcej niż 2200 kalorii, by pozostali na tyle szczupli, żeby przecisnąć się przez szyb ewakuacyjny szerokości 66 cm.

W tunelu, w którego pobliżu górnicy początkowo się schronili, rozstawili toaletę chemiczną i latrynę oraz przewód zaopatrujący ich w wodę pitną.

Pierwsze oznaki życia od zasypanych dotarły na powierzchnię 22 sierpnia. Wówczas ratownicy usłyszeli stukanie w głowicę, którą wiercili szyb, próbując przedostać się do kopalni. Kiedy wyciągnęli wiertarkę znaleźli na jej głowicy kartkę z napisem "33 z nas jest w schronie i ma się dobrze".

Kiedy przewiercono pierwszy szyb, zwany linią życia, między uwięzionymi górnikami, a ich bliskimi czekającymi na powierzchni zaczęły krążyć listy. Następnie połączono się z nimi za pomocą światłowodu, co umożliwiło prowadzenie rozmów telefonicznych i wideokonferencji.

Lekarze przesłali górnikom także pas biometryczny, który pozwolił monitorować stan ich zdrowia i przesyłać wyniki badań na powierzchnię za pomocą technologii bezprzewodowej.

Jak wyglądał dzień pod ziemią?

Kiedy nawiązano kontakt z górnikami szybko wprowadzono im regularne posiłki: śniadanie, obiad, kolację i popołudniową herbatkę.

Dzięki 500-watowej linii elektrycznej górnicy mieli lampy wyznaczające dzień i noc, co miało zmniejszyć szok, który mogliby przeżyć po powrocie na powierzchnię. Uwięzieni mężczyźni musieli też obowiązkowo ćwiczyć, by pozostać w formie i zmieścić się do szybu ratunkowego.

W ostatnich tygodniach zaczęli też pomagać w wierceniu, usuwając na zmianę gruz wpadający do tunelu, w którym byli uwięzieni.

Aby się rozerwać, górnicy wydzielili miejsce, w którym powstało małe "kasyno", gdzie grali w karty, domino i gry planszowe. Ponieważ wielu z nich jest fanami piłki nożnej, a jeden grał w nią nawet zawodowo, pomimo izolacji udało im się obejrzeć na małym wyświetlaczu mecz na żywo, w którym Chile grało z Ukrainą.

W ostatnich tygodniach psychologowie nadzorujący grupę pozwolili na przesłanie górnikom najnowszych wydań miejscowych gazet. Dostali też odtwarzacze muzyki oraz Biblie i różańce pobłogosławione przez Benedykta XVI.

Palacze musieli radzić sobie za pomocą gum i plastrów nikotynowych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tuńczyk, pół szklanki mleka i pół ciasteczka
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.