Tunezja przedłuża stan wyjątkowy
Tunezja ogłosiła w niedzielę przedłużenie do końca czerwca 2014 roku stanu wyjątkowego. Opozycja i rządzący islamiści mają do południa w poniedziałek czas na wyłonienie przyszłego niezależnego premiera, by wyprowadzić kraj z politycznego kryzysu.
Stan wyjątkowy, przedłużany z uwagi na działalność zbrojnych ugrupowań, obowiązuje w Tunezji od rewolucji ze stycznia 2011 roku. Dotychczas był ogłaszany na krótsze okresy czasu.
Według służb prasowych UGTT, "negocjacje narodowe", rozpoczęte 25 października, załamały się w sobotę, nie doprowadzając do wyłonienia następcy premiera Alego Larajedha z islamskiej Partii Odrodzenia (Hizb an-Nahda). Mają być podjęte w poniedziałek rano.
"Opóźnienie w ogłoszeniu nazwiska szefa rządu potrwa do południa w poniedziałek" - podała na Facebooku potężna centrala związkowa Powszechna Tunezyjska Unia Pracy (UGTT), która jest głównym mediatorem w kryzysie.
Partia Odrodzenia zobowiązała się do oddania przed końcem października władzy, aby ułatwić rozwiązanie kryzysu, paraliżującego Tunezję od 25 lipca, kiedy doszło do zabójstwa czołowego lewicowego polityka, deputowanego Mohameda Brahmiego. Według dokumentu zredagowanego na początku października przez czterech mediatorów, w tym UGTT, do końca października miał też powstać rząd technokratów.
W rocznicę wyborów 23 października nie doszło do spodziewanego złożenia władzy przez Larajedha, a negocjacje zaczęły się kilka dni później. Do formalnej dymisji premiera powinno dojść w połowie listopada.
Negocjatorzy nie są w stanie zdecydować się na wybór między dwoma kandydatami: 79-letnim Mohamedem Nasserem, wspieranym przez opozycję, a 88-letnim Ahmedem Mestirim, popieranym przez przez Hizb an-Nahdę. Obaj są politycznymi weteranami, byłymi ministrami w rządzie ojca tunezyjskiej niepodległości Habiba Burgiby.
Opozycja uważa, że Mestiri jest zbyt słaby fizycznie; jest też przekonana, że Partia Odrodzenia stara się pośrednio kontrolować rząd.
"An-Nahda chce odejść od władzy przez drzwi, ale wrócić oknem" - powiedział w nocy z soboty na niedzielę kierujący lewicową koalicją Front Ludowy Hamma Hammami. Dodał, że "chce ona nominować kogoś, kto będzie za nią podejmować decyzje"; w jego ocenie Mestiri nie ma sił, by "pracować po 14 godzin dziennie".
Odwrotnego zdania jest Partia Odrodzenia. Jej rzecznik Zied Laadhari powiedział, że "Mestiri to człowiek do tego zadania. Zachowuje jednakowy dystans do wszystkich".
W sobotę odłożono również wybór przez Narodowe Zgromadzenie Ustawodawcze członków komisji wyborczej. Ich wyłonienie powinno nastąpić na początku przyszłego tygodnia.
Stan wyjątkowy daje szerokie uprawnienia policji i wojsku. Kancelaria prezydencka, ogłaszając przedłużenie stanu wyjątkowego o osiem miesięcy, a nie jak dotychczas o miesiąc lub trzy, nie przedstawiła wyjaśnień. W ostatnich tygodniach nasiliły się jednak ataki przypisywane dżihadystom.
W środę, po raz pierwszy od czasu rewolucji ze stycznia 2011 roku, do ataków doszło w miejscowościach turystycznych. Na plaży popularnego kurortu Susa wysadził się samobójca, nie zabijając nikogo, a inny zamach, pod grobowcem byłego prezydenta w Al-Munastirze, policja udaremniła.
Tylko w październiku w starciach w Tunezji zginęło dziewięciu żandarmów i policjantów. Władze przypisują udział w nich ugrupowań związanych z salafitami z Ansar al-Szaria. Ansar al-Szaria uznano w Tunezji za organizację terrorystyczną w następstwie jego domniemanego udziału w zamordowaniu w tym roku dwóch opozycyjnych polityków tunezyjskich.
Opozycja oskarża Partię Odrodzenia, która władzę objęła w październiku 2011 roku, o pobłażliwość wobec ruchu salafitów. Partia Odrodzenia zaprzecza tym zarzutom. Ruch salafitów, postulujących odrodzenie islamu poprzez powrót do jego źródeł, wyłonił się w Tunezji po rewolucji 2011 roku. Spośród salafitów rekrutują się zwolennicy dżihadu, świętej wojny, oskarżani o powiązania z Al-Kaidą.
Skomentuj artykuł