Tureckie czołgi wjechały do północnej Syrii
Tureckie czołgi wjechały w sobotę na terytorium północnej Syrii, aby wesprzeć syryjskich rebeliantów w walce z dżihadystycznym Państwem Islamskim (IS) w ramach rozpoczętej pod koniec sierpnia operacji "Tarcza Eufratu" - poinformowały państwowe media.
Czołgi przekroczyły granicę w pobliżu tureckiej wsi Cobaney, która po stronie syryjskiej sąsiaduje ze wsią Al-Raj; w ostatnich miesiącach była ona kontrolowana na przemian przez bojowników IS i syryjskich rebeliantów.
Cobaney znajduje się w odległości ok. 55 km na południowy zachód od Dżarabulusu. 24 sierpnia wojsko tureckie wraz ze wspieranymi przez Ankarę syryjskimi rebeliantami rozpoczęło operację "Tarcza Eufratu" w celu odbicia tego strategicznego miasta z rąk IS. Od tego czasu rebelianci przejmowali od islamistów kontrolę nad wsiami wzdłuż tureckiej granicy w pobliżu Dżarabulusu i w zachodniej części okręgu Cobaney.
Jak podała turecka agencja prasowa Anatolia, "w nowej fazie operacji (Tarcza Eufratu) z elementów terrorystycznych ma być oczyszczony odcinek granicy między (syryjskim miastem) Azaz a Dżarabulusem".
Syryjscy rebelianci poinformowali, że w sobotę odbili z rąk IS kilka wsi na pograniczu turecko-syryjskim. Brygada Hamzy - wspierane przez Turcję rebelianckie ugrupowanie, wchodzące w skład Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) - podało, że obecnie kontroluje Arab Eza, w pobliżu której w piątek tureckie lotnictwo przeprowadziły bombardowania. Źródło wśród bojowników, na które powołuje się Reuters, podało ponadto, że frakcje WAS przejęły wsi Fursan, Lilaua, Kino i Nadżma, położone na południe od Arab Eza.
Opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka potwierdziło, że rebelianci wyzwolili kilka wsi.
Nowa ofensywa zwiększy presję zarówno od zachodu, jak i wschodu na obszar kontrolowany przez IS przy granicy między Dżarabulusem i wsią Al-Raj - zauważa Reuters.
Na obawy zgłaszane przez USA, że Turcja w ramach ofensywy atakuje także wspierane przez Waszyngton ugrupowania kurdyjskie walczące z IS, władze w Ankarze odpowiadają, że nie zamierzają trwale rozmieszczać swych sił zbrojnych w Syrii i zależy im jedynie na ochronie granicy przed IS i kurdyjską milicją Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG).
Turcja postrzega YPG jako przedłużenie zdelegalizowanej w tym kraju Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która prowadzi walkę zbrojną na tureckim terytorium.
Skomentuj artykuł