Tybetański więzień polityczny zmarł w więzieniu
Tybetański mnich Tenzin Delek Rinpocze, jeden z najważniejszych więźniów politycznych w Chinach, zmarł w więzieniu, gdzie przebywał od 2002 roku - powiadomili w poniedziałek obrońcy praw człowieka, którzy apelowali o jego uwolnienie ze względu na stan zdrowia.
Zdaniem krewnych Tenzina Deleka oraz rządu tybetańskiego na uchodźstwie, jego śmierć może spowodować wzrost niechęci do rządu w Pekinie wśród Tybetańczyków.
65-letni lama zmarł w niedzielę w więzieniu w Chengdu w prowincji Syczuan w południowo-zachodniej części Chin - poinformowała jego rodzina. Rząd tybetański na uchodźstwie również potwierdził jego śmierć. Władze więzienia, w którym przebywał przez 13 lat, nie udzieliły komentarza.
Przyczyna śmierci mnicha nie jest jasna, jednak organizacje obrony praw człowieka informowały już wcześniej, że cierpi on na problemy z sercem.
W 2002 roku Tenzin Delek Rinpocze został skazany na karę śmierci za przestępstwa terrorystyczne związane z separatyzmem. W wyniku działań organizacji broniących praw człowieka, m.in. Students for a Free Tibet (Studenci na rzecz Wolnego Tybetu), wyrok został zamieniony na dożywotnie więzienie, a następnie zredukowany do 20 lat.
- Pomimo wszystkich naszych wysiłków na poziomie międzynarodowym mających na celu jego uwolnienie, a ostatnio leczenie medyczne, Chiny odrzuciły wszystkie międzynarodowe wnioski w tej sprawie - powiedział rzecznik znajdującej się w Indiach Centralnej Administracji Tybetańskiej Tashi Phuntsok.
- Rinpocze nie był zwykłą osobą, to jeden z najbardziej szanowanych przywódców. Jego śmierć jest szokiem dla nas wszystkich - powiedział Dorjee Tseten, dyrektor organizacji Asia Students for a Free Tibet.
Stany Zjednoczone, Unia Europejska i międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka wzywały do uwolnienia mnicha. Tybetańska pisarka Tsering Woeser opisała zmarłego jako jednego z najbardziej znanych na świecie tybetańskich więźniów politycznych w XXI wieku.
Tenzin Delek Riponcze był zwolennikiem dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków, który zdaniem władz w Pekinie ucieka się do agresywnych metod działania w celu ustanowienia niepodległego Tybetu. Dalajlama, który od 1959 roku, po nieudanym powstaniu przeciwko chińskim rządom, mieszka na wygnaniu w Indiach mówi, że chce prawdziwej autonomii dla Tybetu i zaprzecza zarzucanemu mu stosowaniu przemocy - przypomina Reuters.
Strona chińska twierdzi, że "pokojowo wyzwoliła" Tybet i poprawiła los jego mieszkańców inwestując w rozwój gospodarczy regionu. Strona tybetańska uważa chińską dominację w Tybecie za zagrożenie dla własnej tożsamości i kultury.
Skomentuj artykuł