Kolejny Tybetańczyk zmarł po samopodpaleniu

Kolejny Tybetańczyk zmarł po samopodpaleniu
(fot. SFT HQ / flickr.com / CC BY 2.0)
PAP / pk

Kolejny Tybetańczyk zmarł po samopodpaleniu w Syczuanie w środkowych Chinach, aby zaprotestować przeciwko represyjnej polityce Pekinu w tym regionie - podało w piątek Radio Wolna Azja i organizacja pozarządowa Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu.

Ok. 40-letni Nei Kyab dokonał tego desperackiego aktu w środę w okręgu Aba w prowincji Syczuan, zamieszkanej głównie przez Tybetańczyków. Mężczyzna zmarł z powodu odniesionych poparzeń.

Ciało Nei Kyaba, wdowca i ojca siedmiorga dzieci, "zostało zabrane przez policję", która - jak precyzuje Radio Wolna Azja - uniemożliwia przeprowadzenie tradycyjnej ceremonii pogrzebowej.

Mężczyzna, zanim się podpalił, na niewielkim ołtarzyku umieścił m.in. zdjęcie Dalajlamy XIV, duchowego przywódcy politycznego Tybetańczyków, od lat przebywającego na uchodźstwie w Indiach.

DEON.PL POLECA

To już drugie takie podpalenie od początku kwietnia w proteście przeciwko represyjnej polityce Pekinu wobec religii i kultury tybetańskiej.

Od 2009 roku w Państwie Środka samospalenia dokonało - według różnych źródeł od ok. 120 do ponad 130 Tybetańczyków, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko chińskiej polityce wobec ich społeczności.

Strona chińska twierdzi, że "pokojowo wyzwoliła" Tybet i poprawiła los jego mieszkańców, inwestując w rozwój gospodarczy regionu. Strona tybetańska uważa chińską dominację w Tybecie za zagrożenie dla tożsamości i kultury tybetańskiej.

W opublikowanej w środę Białej Księdze chińskie władze oświadczyły, że dalajlama powinien pozbyć się iluzji w sprawie rozmów na temat przyszłości Tybetu. Pekin zarzucił duchowemu przywódcy Tybetańczyków nieszczerość i skryte dążenie do niepodległości tego regionu.

Dalajlama podkreśla, że chce wyłącznie szerszej autonomii dla Tybetańczyków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kolejny Tybetańczyk zmarł po samopodpaleniu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.