Tysiące ludzi w Rangunie świętują spodziewane zwycięstwo NLD

(fot. wikipedia.org / Phyo WP / CC BY-SA 3.0)
Andrzej Borowiak / PAP / ml

Tysiące ludzi w Rangunie świętują spodziewane zwycięstwo NLD

Choć nie ma jeszcze oficjalnych wyników historycznych wyborów w Birmie, tysiące zwolenników opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) fetują już zwycięstwo pod siedzibą główną partii w Rangunie.

Tłumy ludzi powiewają czerwonymi sztandarami NLD, tańczą i śpiewają partyjną piosenkę i wiwatują, gdy co jakiś czas z głośników ogłaszane są częściowe nieoficjalne wyniki z kolejnych okręgów. NLD liczy głosy równolegle do oficjalnej komisji wyborczej i twierdzi, że zmierza po wielkie zwycięstwo.

Partia przeliczyła już głosy z całego kraju poza "kilkoma obszarami" i jej wynik kształtuje się na poziomie 67 proc. - powiedziała PAP przedstawicielka biura prasowego NLD. Wcześniej rzecznik partii Win Htein podawał, że na podstawie częściowych wyników liczy na ok. 70 proc. poparcia.

- To dla mnie szczęśliwy moment - powiedział PAP przedsiębiorca z Rangunu, fetujący pod siedzibą NLD. - Teraz Birma będzie lepsza w każdej dziedzinie. W biznesie, w edukacji, w ochronie zdrowia.

Są to pierwsze wolne wybory w Birmie od kiedy w 2011 roku wojskowa junta rozpoczęła pokojową transformację. Generałowie, którzy twardą ręką władali krajem przez 50 lat, przebrali się wtedy w garnitury i od tamtej pory rządzą jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP).

- Ten wynik jest dla nas zaskakujący i ekscytujący. To kamień milowy w demokratyzacji Birmy - skomentował dla PAP te nieoficjalne wyniki obserwator polityczny z Rangunu dr Yan Myo Thein. Dodał, że jest to dopiero "pierwszy krok do demokratyzacji" kraju.

- Ten wynik świadczy, że ludzie chcą prawdziwych demokratycznych zmian w Birmie, jako że Birma jest dopiero w początkowym stadium demokracji - ocenił.

"Przegraliśmy" - przyznał agencji Reutera Htay Oo pełniący funkcję prezesa USDP, który podobnie jak niektórzy inni prominentni politycy USDP nie dostał się do parlamentu. Zapewnił jednocześnie, że jego partia zaakceptuje wynik.

NLD i jej uwielbiana przez tłumy przywódczyni, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, wielokrotnie ostrzegali przed możliwością sfałszowania wyników przez obecne władze. Państwowa komisja wyborcza podała, że spośród 40 tys. lokali wyborczych w kraju nieprawidłowości odnotowano tylko w 48.

Wyborom przyglądali się międzynarodowi obserwatorzy, w tym wysłannicy Unii Europejskiej.

- Głosowanie przebiegło bardzo sprawnie i bardzo spokojnie -, a - jeśli były niedociągnięcia, to wynikające z braku doświadczenia, a nie chęci zmiany wyniku - powiedział PAP europejski dyplomata, który odwiedzał lokale wyborcze pod Rangunem jako lokalny obserwator z ramienia UE.

Oficjalne oświadczenie obserwatorów UE zostanie ogłoszone we wtorek.

O 498 miejsc w dwóch izbach birmańskiego parlamentu ubiegało się ponad 6 tys. kandydatów z ponad 90 różnych ugrupowań. Wybierano również samorządy lokalne. Zgodnie z obowiązującą konstytucją 25 proc. mandatów w parlamencie z góry zarezerwowanych jest dla wojska. W rękach wojskowych pozostaną też resorty siłowe.

Komisja wyborcza ogłosiła dotychczas oficjalne wyniki tylko dla 54 mandatów (w tym 26 na szczeblu państwowym i 28 na szczeblu regionalnym), spośród których NLD zdobyła 48.

Nawet jeśli partia Aung San Suu Kyi zdobędzie dwie trzecie dostępnych miejsc, czyli połowę ogólnej liczby mandatów, zgodnie z konstytucją kultowa przywódczyni nie będzie mogła zostać prezydentem, ponieważ jej zmarły mąż i dwaj synowie mają brytyjskie obywatelstwo.

W przypadku zwycięstwa Suu Kyi prawdopodobnie nominuje na prezydenta kogoś innego, a sama będzie - jak zapowiada - "ponad prezydentem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tysiące ludzi w Rangunie świętują spodziewane zwycięstwo NLD
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.