UE nie chce Ukrainy, Rosja z niej nie zrezygnuje

(fot. EPA/SERGEY DOLZHENKO)
PAP / psd

Geostrategiczne położenie Ukrainy sprawia, że ma ona znaczenie dla krajów ościennych, a nawet dla USA. Ale UE nie oferuje jej poważnych gwarancji, a Moskwa uznałaby utratę wpływów w Kijowie za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa - pisze Stratfor.

"Uważam, że wojna rosyjsko-gruzińska w 2008 roku miała na celu wykazanie" tyleż Gruzji, co Ukrainie, że "zachodnie gwarancje bezpieczeństwa nie są nic warte, że USA nie może pomóc Tbilisi, a Rosja jest w stanie posłużyć się siłą militarną, tak jak to zrobiła wobec Gruzji" - pisze szef Stratforu George Friedman.

Dla Rosji Ukraina jest zabezpieczeniem jej pozycji strategicznej. Ma fundamentalne znaczenie dla obronności tego kraju. Ponadto na Ukrainie znajdują się dwa rosyjskie porty - w Odessie i Sewastopolu - które gwarantują Rosji zachowanie wpływów w rejonie Morza Czarnego i dostęp do Morza Śródziemnego - przypomina amerykański ośrodek badawczy.

Myślenie o regionalnym znaczeniu Ukrainy "w kategoriach militarnych może się wydawać obywatelom Zachodu czymś archaicznym, ale nie wydaje się takie ani Rosjanom, ani mieszkańcom Europy Środkowej i Wschodniej. Dla wielu z nich wycofanie się Sowietów jest stosunkowo świeżym wspomnieniem; wiedzą też, że Rosjanie potrafią równie nieoczekiwanie wrócić, jak odeszli" - wyjaśnia Friedman w analizie adresowanej do amerykańskiego odbiorcy.

Z punktu widzenia Moskwy bliższa integracja Ukrainy z UE, "to potencjalnie śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Rosji". Po pomarańczowej rewolucji prezydent Władimir Putin dał jasno do zrozumienia, że dla Rosji Ukraina ma zasadnicze znaczenie, ogłaszając, że "organizacje pozarządowe, które rozbudziły na Ukrainie niepokoje społeczne, były fasadami, za którymi kryła się wroga Kremlowi działalność Departamentu Stanu USA, CIA i MI6". Putin użył zatem argumentów ekonomicznych i służb specjalnych, by uniemożliwić przyjęcie przez Kijów prozachodniego kursu na trwałe - przypomina Stratfor.

W piątek doradca prezydenta Rosji ds. gospodarczych Siergiej Głazjew powiedział, że USA i ich sojusznicy z NATO w ciągu 20 lat tylko oficjalnymi kanałami przekazali 5 mld dolarów na "wyhodowanie eksperckiej wspólnoty intelektualnej, nastawionej przeciwko Federacji Rosyjskiej i ukierunkowanej na kształtowanie rusofobicznych nastrojów w społeczeństwie ukraińskim" i tym samym wywołali obecne konflikty na Ukrainie, które nazwał "pełzającym przewrotem".

Strategia Putina wobec Kijowa, jak i innych krajów wchodzących niegdyś w skład Związku Radzieckiego, nie polega już na próbach sprawowania bezpośredniej kontroli. Jego celem jest coś na kształt kontroli negatywnej, mającej uniemożliwić Kijowowi robienie tego, czego Kreml by sobie nie życzył. Próba zbliżenia Ukrainy do Unii Europejskiej była jednak dla Moskwy "oczywistą prowokacją" - ocenia Stratfor.

Europa zaś nie miała szczerego zamiaru wciągnięcia Ukrainy do swego klubu; chciała jedynie otworzyć drzwi, na wypadek, gdyby kiedyś miało to nastąpić. UE jest w kłopotach gospodarczych i dołączenie do niej słabej i zdezorganizowanej Ukrainy byłoby niedorzeczne - komentuje Friedman.

Zatem zważywszy na obecną sytuację Ukrainy Moskwa "nie musi nawet podejmować jakichś kroków, by zyskać kontrolę nad sytuacją, a przynajmniej nie otwarcie. Każdy ukraiński rząd musiałby sobie bowiem radzić z takimi samymi ograniczeniami jak (prezydent Wiktor) Janukowycz: nikłe szanse na wejście do Europy, zależność od Moskwy w sferze energii i gospodarcze zintegrowanie z Rosją" - prognozuje Stratfor.

W okresie pomarańczowej rewolucji Waszyngton mocno popierał demokratyczne siły na Ukrainie, narażając się na pogorszenie stosunków z Moskwą. Teraz jednak, po wysiłkach wojennych związanych z Afganistanem i Irakiem, "strategia USA polega na unikaniu zaangażowania w konflikty w Eurazji, co zdaje się sugerować, że Stany Zjednoczone będą się raczej trzymały na dystans od problemu Ukrainy".

Z drugiej strony Waszyngton "zirytowany rolą Moskwy w sprawie Edwarda Snowdena (byłego analityka wywiadu USA, który uzyskał tymczasowy azyl w Rosji) może chcieć wykorzystać tę okazję, by dostarczyć Moskwie jakichś problemów tuż przez olimpiadą w Soczi" - kontynuuje Friedman.

Tak czy inaczej stawka dla Rosji w grze o Ukrainę jest bardzo wysoka. A zważywszy na gospodarczą i społeczną sytuację, w jakiej jest Ukraina, która nie ma realnych gwarancji pomocy ze strony UE, Rosjanie mogą tę grę łatwo wygrać. Zwłaszcza że "Stany Zjednoczone, choć generalnie zainteresowane Ukrainą, nie mają teraz ochoty na podejmowanie poważnego ryzyka".

A nade wszystko jednak Rosjanie nie chcą żadnej konfrontacji przez igrzyskami w Soczi. Innymi słowy, ewentualne ruchy Kremla wobec Ukrainy ogranicza teraz głównie perspektywa zimowej olimpiady - konkluduje Stratfor.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

UE nie chce Ukrainy, Rosja z niej nie zrezygnuje
Komentarze (3)
MR
Maciej Roszkowski
1 lutego 2014, 10:40
Z kim graniczy ZSRR? Z kim zechce.
P
plany Kremla są wielkie
1 lutego 2014, 08:04
Nowy ZSRR powstanie za trzy lata. Tworzenie Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej może zostać zakończone do 2015 r. – przekonywał Miedwiediew Dmitrij Miedwiediew, dla którego jest to zapewne ostatni taki szczyt, w którym uczestniczy jako prezydent Rosji, zapowiedział kolejne kroki przy tworzeniu struktury mającej zintegrować byłe republiki ZSRR. W maju – tym razem z Władimirem Putinem jako prezydentem – kolejny szczyt i konkretne ustalenia zmian w funkcjonowaniu Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (JewrAzES). A do 1 stycznia 2015 r. podpisanie całościowego porozumienia. Punktem odniesienia dla Miedwiediewa jest Unia Europejska.  Przed nami ponad dwa lata, podczas których trzeba zakończyć wszystkie procesy. JewrAzES jak UE Na razie tworzona jest Eurazjatycka Komisja Gospodarcza, której członkowie powoływani są z konkursów. Pochodzą z krajów tworzących Unię Celną i Wspólną Przestrzeń Gospodarczą Rosji (84 proc. miejsc), Kazachstanu (10 proc.) i Białorusi (6 proc.). Powstają też rozmaite rady konsultacyjne. – Ten szczyt jest ważny zarówno dla Putina, jak i Miedwiediewa – mówił „Rz" Kiriłł Tanajew, szef Fundacji Efektywnej Polityki w Moskwie. Putin uczynił z integracji przestrzeni postsowieckiej główny punkt swojego programu wyborczego, a Miedwiediew chce w tej formule znaleźć dla siebie miejsce jako przyszły szef rządu rosyjskiego. Do Moskwy  przyjechali prezydenci Białorusi, Kazachstanu, Kirgizji i Tadżykistanu, a jako obserwatorzy także szefowie państw Armenii, Mołdawii i Ukrainy. marzec, 2012 "Rz"
RS
Rosija się odradza
1 lutego 2014, 07:55
Premier Dmitrij Miedwiediew ostrzegł władze w Kijowie, że konieczne będzie podjęcie „brutalnych decyzji” Po powrocie Władimira Putina na Kreml Kijów i Moskwa wracają do bolesnego tematu w obustronnych stosunkach: ceny gazu oraz udział Ukrainy w rosyjskich projektach integracyjnych. Wczoraj do Kijowa przybył premier Dmitrij Miedwiediew, by rozmawiać o „perspektywie gospodarczej" z ukraińskimi władzami. – Przyszłość stosunków ekonomicznych Ukrainy z Rosją nie będzie łatwa – mówił Miedwiediew i ostrzegał, że strony będą zmuszone do podejmowania „brutalnych decyzji". Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przyznał, że rozmowy z rosyjskim premierem będą dotyczyły „spraw drażliwych". Eksperci w Kijowie twierdzą, że Miedwiediew mówi „językiem ultimatum". – Brutalne decyzje będą dotyczyły członkostwa Ukrainy w Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, lansowanej przez Putina. Sprawa ta jest dla niego kluczowa. Jeśli Ukraina się zgodzi, Gazprom zaproponuje tańszy gaz – mówi „Rz" Ołeh Soskin, doradca ds. gospodarczych byłego prezydenta Leonida Kuczmy. I dodaje: – Kijów znalazł się w trudnej sytuacji. Pieniędzy na drogi rosyjski gaz nie ma. czerwiec 2012 Rzeczpospolita