USA: będzie porozumienie budżetowe?
Jest coraz bardziej prawodpodobne, że USA unikną grożącej już 17 bm. niewypłacalności kraju. Pod presją czasu obie izby Kongresu zmobilizowały się, by znaleźć rozwiązanie, które czasowo podniesie limit zadłużenia państwa i zakończy paraliż prac rządu.
Przygotowywany przez ponadpartyjną grupę senatorów plan zakłada podniesienie limitu zadłużenia USA do 7 lutego oraz przyjęcie nowej ustawy o finansowaniu rządu do 15 stycznia. W tym czasie Demokraci i Biały Dom oraz Republikanie mieliby osiągnąć porozumienie w sprawie długoterminowej polityki fiskalnej, która ograniczyłaby wzrost amerykańskiego zadłużenia.
Byłoby to tylko tymczasowe rozwiązanie, które nie rozstrzyga sporów fiskalnych w USA. Odsunęłoby jednak groźbę pierwszej w historii USA niewypłacalności państwa. Według ministerstwa finansów już 17 października osiągnięty zostanie ustalony ustawowo limit zadłużenia (16,7 bln dol.) i - jeśli Kongres nie zgodzi się na jego zwiększenie - państwu szybko zabraknie środków na regulowanie bieżących zobowiązań.
Porozumienie umożliwiłoby ponadto powrót do pracy wysłanych na przymusowe urlopy od 1 października setek tysięcy urzędników i otwarcie nieczynnych od dwóch tygodni instytucji i urzędów.
Przywódca większości Demokratów w Senacie Harry Reid oraz lider mniejszości Republikanów w izbie Mitch McConnell, którzy od soboty prowadzili międzypartyjne negocjacje budżetowe, z wielkim optymizmem wyrażali się w poniedziałek wieczorem o szansach na porozumienie. Jak informują we wtorek amerykańskie media, powołując się na źródła w Senacie, porozumienie powinno być ogłoszone jeszcze we wtorek, tak by głosowanie odbyło się w środę.
Podczas negocjacji w Senacie Republikanie nie stawiali już jako warunku uchylenia reformy systemu ochrony zdrowia, tzw. Obamacare, ale uzyskali od Demokratów zgodę na zaostrzenie kontroli dochodów osób, którym w ramach reformy będą przysługiwać dotacje państwa.
Nie wiadomo, jak na uzgodnienia Republikanów w Senacie zareagują ich bardziej radykalni koledzy w Izbie Reprezentantów, gdzie mają większość. Do przyjęcia porozumienia niezbędne jest poparcie obu izb Kongresu. Od rana trwa posiedzenie członków Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów, którzy - jak informują media - pracują nad własnym kompromisem. W każdej chwili spodziewana jest ich konferencja prasowa.
Jak donoszą media, Republikanie są skłonni poprzeć "kalendarz" wypracowany przez senatorów, ale domagają się zawieszenia na dwa lata wejścia w życie specjalnego podatku od urządzeń medycznych, z którego miał być m.in. finansowany system Obamacare. Chcą też, by personel w Kongresie, a także w Białym Domu był wykluczony z przywilejów Obamacare.
Jak donosi poniedziałkowy "New York Times", negocjatorzy w Senacie liczą jednak, że pod presją czasu przewodniczący Izby Reprezentantów, Republikanin John Boehner nie będzie miał wyjścia i podda pod głosowanie to, co wcześniej przyjmie Senat. Mają nadzieję, że znajdzie się wymagana większość, bo wraz z Demokratami na "tak" zagłosują umiarkowani Republikanie, którzy też mają dość paraliżu rządu. Coraz głośniej przyznają, że dotychczasowa, obrana przez przywództwo partii twarda linia w rozmowach budżetowych poniosła porażkę.
Przede wszystkim jednak coraz więcej kongresmenów chce zapobiec katastrofalnym według większości ekonomistów skutkom niewypłacalności USA, jaka grozi, jeśli do czwartku Kongres nie przyjmie ustawy o podniesieniu limitu zadłużenia.
Skomentuj artykuł