USA: coraz łatwiej zmienić płeć w akcie urodzenia
W USA procedury zmiany danych osób transpłciowych w aktach urodzenia i innych dokumentach różnią się w zależności od stanu, ale panuje tendencja, by je upraszczać. Stopniowo odchodzi się od wymogu przedstawienia zaświadczenia o przejściu operacji zmiany płci.
W Stanach Zjednoczonych to władze stanowe wydają akty urodzenia, a więc to one mają uprawnienia, by je zmieniać, w przypadku osób, które uważają, że ich płeć została błędnie określona w chwili urodzenia. Tylko w czterech, spośród 50 stanów, jest to niemożliwe: Ohio, Idaho, Kansas i Tennessee. Pozostałe umożliwiają zamianę imienia i płci w akcie urodzenia albo poprzez poprawienie istniejącego aktu, albo wystawienie zupełnie nowego dokumentu.
Ostatnimi stanami, które wprowadziły daleko idące ułatwienia w tej sprawie, są Hawaje (w lipcu tego roku) oraz Nowy Jork (w czerwcu ub. roku). Dołączyły do grupy przynajmniej sześciu innych stanów oraz Dystryktu Kolumbii, które już wcześniej wyeliminowały dotychczasowy wymóg przedstawienia dowodu przejścia operacji zmiany płci przez osobę występującą o zmianę aktu urodzenia.
Na ogół w tych stanach wciąż wymagane jest złożenie pisemnego oświadczenia od lekarza potwierdzającego, że zainteresowana osoba otrzymała "odpowiednie leczenie" (to może - ale nie musi - obejmować leczenie hormonalne). Lekarz nie musi jednak już zaświadczać, że jego pacjent przeszedł operację. Taki wymóg wciąż obowiązuje w większości stanów USA.
Podobnie Departament Stanu, który odpowiada za wydawanie paszportów obywatelom USA, już w 2010 roku zmienił swą politykę i zezwala na dokonywanie zmiany określenia płci jedynie na podstawie zaświadczenia od lekarza, że "wnioskodawca przeszedł odpowiednie leczenie" dotyczące uzgodnienia płci.
W czerwcu 2014 roku także Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne, największe zrzeszenie lekarzy i studentów medycyny w USA, zarekomendowało eliminację wymogu przeprowadzenia operacji jako warunku zmiany aktu urodzenia.
Najdalej idzie prawo miasta Nowy Jork, które ma własny resort zdrowia i osobną od stanu Nowy Jork politykę w sprawia uzgadniania płci. W styczniu tego roku weszły w życie nowe przepisy, które zezwalają na zmianę aktu urodzenia za pisemną zgodą kogokolwiek z bardzo szerokiego wachlarza osób pracujących w służbie zdrowia, włączając pielęgniarki, asystentki lekarzy i położne. Wystarczy, że taka osoba poświadczy, że wniosek o zmianę określenia płci na męską lub żeńską, "odzwierciedla płeć lub tożsamość płciową wnioskodawcy".
- Określenie twojej płci w akcie urodzenie mniej dotyczy teraz fizyczności, a bardziej tego, jak żyjesz jako człowiek - - mówił autor nowych przepisów radny Nowego Jorku Corey Johnson.
Jeśli wniosek o nowy akt urodzenia obejmuje też zmianę imienia, wówczas zainteresowana osoba musi przedstawić dowód, że jej imię zostało zmienione zgodnie z decyzją sądu. Ale procedura jest na ogół dość prosta. Np. w Kalifornii wystarczy wypełnić wniosek o zmianę imienia i wysłać go do sądu okręgowego.
Jeśli żadna osoba trzecia nie zakwestionuje w określonym, krótkim okresie wskazanego imienia, wówczas sąd wyda wyrok, bez konieczności stawiania się zainteresowanego na przesłuchanie.
W większości stanów zmiany nie poszły jednak jeszcze tak daleko. W New Jersey gubernator Chris Christie w ubiegłym roku zawetował ustawę, która usuwała wymóg pisemnego zaświadczenia od lekarza o przeprowadzonej operacji płci przy zmianie aktów urodzenia. Tłumaczył, że ustawa nie przewidywała wystarczających zabezpieczeń przed nadużyciami. W Teksasie do zmiany określenia płci (a więc nie tylko imienia), urzędnicy wymagają przedstawienia orzeczenia sądowego. Wniosek, obejmujący zaświadczenie od lekarza o przeprowadzeniu operacji płci oraz dokument tożsamości, podlega ocenie przez specjalistę.
Organizacje broniące praw osób transpłciowych przekonują, że należy odejść w całym kraju od wymogu przeprowadzenia operacji, gdyż w przypadkach wielu osób, które uważają, że ich płeć została błędnie określona w akcie urodzenia, operacje nie są konieczne. Poza tym dla wielu osób są zbyt kosztowne.
Tymczasem bez zmiany danych w dokumentach są skazane na wiele utrudnień czy wręcz dyskryminację. Np. opisywana w "New York Times" 30-letnia Tia Thompson z Honolulu opóźniała złożenie wniosku o przyjęcie na uniwersytet, dopóki na jej akcie urodzenia płeć nie została z męskiej poprawiona na żeńską, gdyż chciała studiować jako kobieta i móc grać w uniwersyteckiej, żeńskiej drużynie siatkówki.
Skomentuj artykuł