USA: pożary szaleją na Zachodnim Wybrzeżu, zginęło co najmniej 15 osób
Dziesiątki pożarów spotęgowanych silnym wiatrem spaliły w czwartek lasy i zabudowania w stanach Zachodniego Wybrzeża USA - Kalifornii, Oregonie i Waszyngtonie. Zniszczone są setki domów, zginęło co najmniej 15 osób, setki tysięcy ludzi ewakuowano - podały władze.
Liczba osób objętych ewakuacją w samym Oregonie wzrosła w czwartek wieczorem (czasu lokalnego) do około pół miliona, czyli około jednej ósmej ludności stanu - powiedziała rzeczniczka stanowego Urzędu Zarządzania Kryzysowego.
Tysiące kolejnych osób przesiedlono na północ i południe w sąsiednich stanach Waszyngton i Kalifornia.
Na Oregon przypadło w tym tygodniu prawie 100 dużych pożarów szalejących w zachodniej części USA. Policja wszczęła śledztwo w sprawie co najmniej jednego z nich, który rozpoczął się w Ashland w pobliżu granicy Oregonu z Kalifornią, niszcząc kilkaset domów położonych wzdłuż rzeki Bear Creek - powiedział szef policji w Ashland Tighe O'Meara. Dodał, że śledczy traktują przyczynę ognia jako podejrzaną.
"Mamy dobry powód, by sądzić, że był w tym element ludzki, więc będziemy traktować to dochodzenie jako karne, dopóki nie będziemy mieli powodów, by sądzić, że było inaczej” - powiedział Reuterowi.
O'Meara dodał, że liczba ofiar śmiertelnych w wyniku pożarów może wzrosnąć, gdyż ekipy ratunkowe przeczesują ruiny mieszkań, które spłonęły w trakcie chaotycznej ewakuacji.
Pożary w Oregonie objęły co najmniej pięć miejscowości w paśmie górskim Cascade, a także obszary przybrzeżnych lasów deszczowych, które normalnie są chronione przed pożarami.
Gubernator Oregonu Kate Brown powiedziała, że spaliło się ponad 360 tysięcy hektarów lasów i zarośli.
"Nigdy nie widzieliśmy takiej ilości ognia w całym stanie" - powiedziała Brown na konferencji prasowej. "Odczuwamy dotkliwe skutki zmian klimatycznych" - dodała.
Z kolei w stanie Waszyngton pożar zniszczył większość małego rolniczego miasteczka Malden. W Kalifornii pożary pochłonęły w tym roku rekordową powierzchnię - 1,24 mln ha.
Amerykańscy klimatolodzy twierdzą, że w wyniku globalnego ocieplenia powstały ekstremalnie mokre i suche pory na zachodzie Stanów Zjednoczonych, co spowodowało rozkwit traw i zarośli, a następnie ich wysychanie, przez co zwiększyła się możliwość błyskawicznego rozprzestrzeniania się pożarów.
Skomentuj artykuł