USA: sobotni atak rakietowy w Syrii przeprowadziło izraelskie wojsko
To izraelskie siły powietrzne przeprowadziły w poniedziałek nalot na bazę lotniczą w syryjskim Himsie - przekazał portal NBC News, powołując się na dwa źródła w amerykańskiej administracji, które twierdzą, że o ataku poinformowano z wyprzedzeniem władze USA.
Według doniesień Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ataku rakietowym na bazę lotniczą w Himsie w środkowej Syrii śmierć poniosło co najmniej 14 osób. Agencja Fars poinformowała, że zginęło w nim trzech irańskich bojowników walczących po stronie sił lojalnych wobec prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Bezpośrednio po ataku syryjska telewizja podała, że o przeprowadzenie go podejrzewa się USA, czemu natychmiast zaprzeczył rzecznik Pentagonu. Agencja Sana przekazała z kolei w poniedziałek, powołując się na źródła w syryjskiej armii, że za nalotem stały izraelskie siły powietrzne.
O tym, że ataku dokonało izraelskie wojsko powiadomiło również w poniedziałek rosyjskie ministerstwo obrony. Dwa izraelskie myśliwce F-15 miały wystrzelić z libańskiej przestrzeni powietrznej osiem pocisków rakietowych. Syryjska obrona powietrzna zestrzeliła pięć z ośmiu rakiet, trzy pozostałe uderzyły w zachodnią część bazy T-4 w Himsie - sprecyzował resort obrony Rosji.
Oficjalnie zarówno władze Izraela, jak i izraelskie wojsko nie wydały żadnego komunikatu po nalocie.
Od 2012 roku państwo żydowskie przeprowadziło ponad 100 ataków w Syrii, głównie na konwoje z bronią Hezbollahu, szyickiej organizacji wspierającej Asada - przypomina NBC News.
W niedzielę organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny przeprowadzony w sobotę wieczorem na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie na wschód od Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia.
Po domniemanym użyciu broni chemicznej w Dumie prezydent USA Donald Trump oświadczył, że prezydent Asad słono zapłaci za ten atak. W poniedziałek w trybie pilnym zbierze się Rada Bezpieczeństwa ONZ, by zająć się doniesieniami o użyciu broni chemicznej w Syrii.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało w niedzielę, że nie jest w stanie potwierdzić informacji o użyciu broni chemicznej w Dumie. Dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman powiedział, że w Dumie zginęło 11 osób w wyniku uduszenia się dymem z broni konwencjonalnej, użytej przez siły rządowe. Dodał, że 70 osób miało kłopoty z oddychaniem. Grupy syryjskich rebeliantów utrzymują jednak, że w ataku chemicznym zginęło ponad 100 cywilów.
Skomentuj artykuł