Ustalenia szczytu sygnałem dla Putina
Ustalenia szczytu UE ws. sankcji gospodarczych wobec Rosji to sygnał dla Władimira Putina, że jest ścieżka zniesienia sankcji, ale wiąże się z zawieszeniem konfliktu - mówi PAP szef demosEUROPA Paweł Świeboda. Chodzi o pokazanie Putinowi, jak wyjść z sytuacji z twarzą - dodaje.
Przywódcy państw UE zasygnalizowali w czwartek, że utrzymają sankcje gospodarcze wobec Rosji do czasu pełnego wdrożenia porozumienia o zawieszeniu broni na wschodzie Ukrainy, uzgodnionego w lutym w Mińsku. Jest to zapowiedź przedłużenia sankcji do końca roku.
Świeboda powiedział PAP, że interpretuje to jako jednoznaczny sygnał dla prezydenta Rosji Władimira Putina, że jest ścieżka zniesienia sankcji gospodarczych, jednak jest ona integralnie związana z wypełnieniem postanowień porozumienia mińskiego. - Czyli de facto z zawieszeniem konfliktu, bo do tego się porozumienie mińskie sprowadza - dodał.
Podkreślał, że UE chce pokazać, że póki co jest spójna i ma jednolite stanowisko, ale też dostrzega perspektywę zniesienia sankcji w przyszłości, "z tym, że są ku temu jednoznaczne warunki".
Pytany, czy konkluzje szczytu świadczą o jednolitym stanowisku i kompromisie wśród krajów UE, czy też może przeważyły głosy państw południowej Europy, którym konflikt na Ukrainie może wydawać się odleglejszy, odparł: Myślę, że tu przeważył ten nurt myślenia, który był związany z ideą w ogóle negocjowania z Rosją zawieszenia broni, negocjowania porozumienia mińskiego, czyli próby znalezienia takiego obszaru po środku, który zapobiegnie dalszej eskalacji i dalszej ekspansji terytorialnej Rosji i dalszemu zagrażaniu Ukrainie destabilizacją.
Wskazywał w tym kontekście, że proces reform na Ukrainie na razie wygląda "bardzo skromnie". Zwrócił jednocześnie uwagę, że w warunkach mobilizacji wojennej trudno się Ukrainie dziwić. - Wydaje mi się, że w tle - to nie zostało może wprost tak nazwane - ale w tle jest próba stworzenia przestrzeni dla Ukrainy, by ten proces podstawowych reform przynajmniej został na tyle zaawansowany, by Ukrainie nie groziło bankructwo de facto - wskazywał. Jak dodał, "to jest dziś realna perspektywa".
Świeboda pytany był też, jak ocenia takie ustalenia ws. sankcji w sytuacji, gdy Krym wciąż pozostaje w rękach rosyjskich, a Putin w filmie dokumentalnym "Krym. Droga do ojczyzny" przyznaje, że nakazał podjęcie przygotowań do przyłączenia Krymu do Rosji jeszcze przed referendum w sprawie niepodległości półwyspu.
- Spodziewam się, że w momencie, gdy sankcje będą w przyszłości znoszone - co jest dziś bardzo odległą perspektywą - zostaną podzielone. Sankcje związane z Krymem, w moim przekonaniu, zostaną utrzymane, natomiast te wszystkie, które doszły później w ramach eskalacji działań przez Rosję, one mogą być znoszone - mówił Świeboda.
Według niego, utrzymane zostaną np. sankcje takie jak zakaz prowadzenia operacji z udziałem firm, które mają swą siedzibę na Krymie.
- Ten koszyk "krymski" będzie oczywiście dużo mniej dotkliwy dla Rosji, bo będzie miał głównie symboliczne znaczenie, natomiast w całym tym procesie chodzi o to, by w jakiś sposób próbować wskazać prezydentowi Putinowi sposób "zejścia z drzewa" i sposób wyjścia z twarzą z całej tej sytuacji oraz oczywiście zapobieżenie dalszej eskalacji, jeśli takowa chodzi władzom na Kremlu po głowie - a możemy przypuszczać, że dokładnie tak jest - ocenił.
Podkreślił, że chodzi także o to, by "dać odpór argumentom Kremla, że Zachód prowadzi jakąś spiskową grę przeciwko Rosji". Jest wręcz przeciwnie - ocenił Świeboda. - Jest pokazana ścieżka wyjścia z reżimu sankcyjnego, są ku temu konkretne warunki sformułowane. Teraz piłka jest po stronie Rosji, by je wypełnić - dodał.
Jak poinformował w czwartek wieczorem przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, obradujący w Brukseli szefowie państw i rządów zgodzili się, że "trwanie sankcji gospodarczych będzie jasno powiązane z pełnym wdrożeniem porozumienia z Mińska, pamiętając, że przewidziane jest to (ocena wdrożenia porozumienia - PAP) na koniec 2015". Ponadto Rada Europejska jest gotowa do podjęcia dalszych decyzji, jeśli to okaże się konieczne - dodał.
Taki zapis znalazł się w dokumencie końcowym z czwartkowych obrad szczytu UE. Zarekomendowali go wspólnie pozostałym przywódcom unijnym Tusk, niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Francji Francois Hollande.
Skomentuj artykuł