Węgry: Córka Syryjczyka o pomocy dla uchodźców
Docierający do Budapesztu uchodźcy są często wycieńczeni, w pierwszej kolejności pomaga się rodzinom: staramy się ich nakarmić, tłumaczymy im z węgierskiego dokumenty - opowiada PAP wolontariuszka Leila Kasso, której ojciec jest Syryjczykiem mieszkającym na Węgrzech od 40 lat.
- Uchodźcy przyjeżdżający tu są bardzo zmęczeni. Staramy się ich nakarmić, by nabrali sił do dalszej podróży. Jeśli mogą wziąć prysznic, myją się, ale nie dostają ręczników. Pomagamy im też w zdobyciu informacji dokąd mają się udać. Dokumenty, które otrzymują, są po węgiersku. Tłumaczymy im je. Napisano tam, ile godzin mogą zostać, który obóz przejściowy ich przyjmie. Przysługuje im jeden dzień darmowej żywności. W pierwszej kolejności pomaga się rodzinom, ale wielu zapomina o młodych mężczyznach, których jest większość. Oni też są wycieńczeni i staramy się dotrzeć także do nich - opowiada Leila Kasso.
W poniedziałek na nadzwyczajnym spotkaniu ministrowie spraw wewnętrznych państw UE zajmą się propozycjami Komisji Europejskiej w sprawie rozdzielenia 160 tys. uchodźców docierających do Włoch, Grecji i na Węgry. Do Polski miałoby trafić ok. 12 tys. uchodźców.
W sobotę 4330 uchodźców przekroczyło granicę Węgier od strony Serbii - poinformowała w niedzielę węgierska policja. Ten rekord jest związany z zapowiadanym na wtorek wejściem w życie zaostrzonych przepisów antyimigracyjnych.
Poprzedni rekord - 3601 migrantów - padł w czwartek.
Migranci, wśród których jest wielu Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków, przekroczyli granicę w miejscowości Roeszke.
Choć sytuacja na Węgrzech wciąż jest napięta i pojawia się coraz więcej opinii na temat złego traktowania migrantów przez władze tego kraju, to dalsza podróż uchodźców z Roeszke do Budapesztu i innych miejscowości przebiega w bardziej płynny niż dotychczas sposób - relacjonuje agencja EFE.
Na dworcu Keleti w Budapeszcie tysiące ludzi czekają, by wsiąść do pociągów, które dowiozą ich do granicy z Austrią. Stamtąd większość kontynuuje podróż pieszo; migranci chcą zazwyczaj dotrzeć do Niemiec lub krajów północnej Europy.
Jak podała austriacka policja, węgiersko-austriacką granicę w Nickelsdorfie w sobotę przekroczyło 6,6 tys. migrantów.
W niedzielę rano na granicy było spokojnie i czekało tam jedynie ok. 40 osób - podaje agencja EFE. Jednak lokalna policja oczekuje, że w niedzielę liczba migrantów będzie przybliżona do sobotniej.
Konwój składających się z 50 prywatnych pojazdów w sobotę przewiózł do różnych części austriackiej stolicy 185 migrantów, którzy oczekiwali na transport w węgierskim mieście Gyor. Akcję zorganizowano za pośrednictwem sieci społecznościowych.
Migranci, którzy przemierzają Półwysep Bałkański w kierunku Węgier, próbują zdążyć przed 15 września, gdy na Węgrzech mają wejść w życie zaostrzone przepisy w sprawie nielegalnej imigracji.
Nowelizacja ustawy o prawie do azylu przewiduje do trzech lat więzienia dla osób nielegalnie przekraczających granicę oraz do pięciu, jeśli osoba ta jest uzbrojona lub niszczy ogrodzenie. Przepisy te powinny wejść w życie 15 września.
Jednocześnie władze Węgier uszczelniają swą 175-kilometrową granicę z Serbię, budując wzdłuż niej wysokie na cztery metry ogrodzenie.
Austriacka policja przewiduje, że po wejściu w życie nowych przepisów na Węgrzech migranci zaczną korzystać z nowej trasy, by ominąć ten kraj - od Serbii przez Chorwację i Słowenię, skąd będą od południa przedostawać się do Austrii.
Skomentuj artykuł