Wielcy wykluczeni w walce z koronawirusem
Rosja, Chiny, Indie czy Kuba albo już opracowały, albo właśnie opracowują własne szczepionki przeciw COVID-19. "Zachód" patrzy na nie jednak z dużym dystansem. Czy to wina polityki i nastawienia? A może winne są ostatnie wyniki skuteczności chińskiej szczepionki podanej obywatelom Seszeli?
Opracowanie dobrej i skutecznej szczepionki to zadanie trudne i pracochłonne, jednakże daje ogromny postęp w dziedzinie chociażby biotechnologii o czym przekonały się już Rosja i Chiny. Obecnie to Sputnik V oraz Sinovac/Sinopharm są najbardziej znanymi szczepionkami, które zostały warunkowo dopuszczone w wielu krajach. 7 maja zaś WHO zatwierdziła "awaryjnie" szczepionkę pochodzącą z Chin do użytku za pośrednictwem programów ONZ - informuje portal CBC.
Co sprawia, że "zachód" nie ufa szczepionkom ze "wschodu"?
Problem leży przede wszystkim w informowaniu obywateli. Do tej pory media podawały informacje jedynie na temat szczepionek Pfizera/Moderny/AstraZeneca, od niedawna słyszy się o Johnson&Johnson/Sputnik V - ostatnia z wymienionych nie została jednak dopuszczona do użycia na europejskim rynku, głównie za sprawą problemów z jej dokumentacją medyczną.
Rosja, jako producent szczepionki Sputnik V, dopuścił ją do użytku już w sierpniu 2020 roku, niestety, było to jeszcze przed rozpoczęciem III fazy testów, która jest szalenie istotna w przypadku użycia jakiegokolwiek preparatu na ludziach. Co gorsza, kraj ten jeszcze przed poznaniem ewentualnych skutków ubocznych preparatu podał go dziesiątkom tysięcy pracowników opieki zdrowotnej, nauczycielom oraz personelowi wojskowemu. Do dzisiaj nie są znane skutki tej decyzji - podaje CBC.
Nie tylko Rosja zaryzykowała "va bank" jeśli chodzi o życie i zdrowie swoich obywateli, uczyniły to także Chiny, Indie, Kuba i Kazachstan. Jedynym krajem spośród wymienionych, który wytłumaczył się z dopuszczenia swojej szczepionki przed zakończeniem III etapu testów są Indie, które uznały, że musiały to zrobić z uwagi na szalejącą w tym kraju pandemię.
Wiele producentów szczepionek nie udostępnił publicznie wyników badań z testów klinicznych bądź nie korzystał z miarodajnych metod badawczych.
Kolejnym problemem związanym z zaufaniem do szczepionek pochodzących np. z Chin były niewiarygodne testy kliniczne. Sinovac (szczepionka z Chin) według danych naukowców z Brazylii miała mieć skuteczność na poziomie ok. 50 proc, natomiast w Turcji miała ona wynosić już ok. 92 proc. Skąd taka różnica? Niektórzy eksperci twierdzą, że niższa skuteczność szczepionki w Brazylii może mieć związek z innymi protokołami i wariantami wirusa w populacji (w Turcji nie występuje obecnie brazylijski wariant koronawirusa).
Współpraca i odrzucenie uprzedzeń sposobem na pokonanie koronawirusa.
Wiele naukowców, ekspertów oraz polityków nadal twierdzi, że pomimo niskiej skuteczności niektórych szczepionek powinny być one dopuszczane do używania w krajach średnio i nisko rozwiniętych, które "będą czekały jeszcze wiele miesięcy na szczepionki od gigantów farmaceutycznych" - informuje CBC.
Do całej sytuacji odniosła się niedawno WHO, stwierdziła, że szczepionka pochodząca z Chin (Sinovac) nie została jeszcze dopuszczona do "awaryjnego" obrotu z uwagi na niewystarczające dane, które przesłała firma ją produkująca. Jeśli zaś chodzi o Sputnik V to WHO obecnie zapoznaje się z jej dokumentacją.
Niewątpliwie, gdyby ONZ wraz z WHO pozwolił na stosowanie globalnie szczepionek produkowanych w Indiach, Chinach, na Kubie czy w Kazachstanie wkrótce świat stałby się wolny od koronawirusa, gdyż spełniłyby się założenia inicjatywy COVAX - polegającej na uwolnieniu patentów szczepionek, które mogłyby być produkowane również przez mniej zamożne kraje - powiedział ekspert dla portalu CBC.
Cały artykuł mogą Państwo przeczytać tutaj.
Źródło: CBC/tkb
Skomentuj artykuł