Francuscy wojskowi do polityków: Chodzi o przetrwanie naszego kraju
„Podejmijcie działania, panie i panowie. Tym razem nie chodzi o niestandardowe emocje, przedłużanie waszych mandatów i zdobywanie nowych, gotowe formuły czy mediatyzację (…). Chodzi o przetrwanie naszego kraju, waszego kraju” - napisali francuscy wojskowi w apelu, w którym przestrzegają przed zagrożeniem ze strony islamizmu.
To kolejny apel wojskowych we Francji. Obecny opublikowali w tygodniku „Valeurs Actuelles”, zwracając się do prezydenta Emmanuela Macrona o ratowanie kraju zagrożonego islamizmem. Tym razem apel podpisało ponad 36 tys. wojskowych służby czynnej.
Dokument, w którym oceniono, że „przetrwanie naszego kraju” jest zagrożone, został opublikowany w niedzielę wieczorem na stronie internetowej czasopisma konserwatystów francuskich.
Autorzy apelu skierowanego do prezydenta, ministrów, parlamentarzystów i generałów przedstawiają się jako żołnierze służby czynnej, którzy „niedawno rozpoczęli karierę”. Sygnatariusze podkreślają, że jako wojskowi nie mogą zgodnie z prawem wyrazić swoich poglądów „z podniesioną przyłbicą”.
"Należymy do tych, których gazety nazwały +pokoleniem ognia+. Mężczyźni i kobiety, żołnierze czynni, wszystkich armii i wszystkich rang, kochamy nasz kraj. Choć zgodnie z prawem nie możemy wyrazić swoich poglądów z podniesioną przyłbicą, to równie niemożliwe jest dla nas milczenie” - piszą wojskowi.
Dodają, że prawie wszyscy z nich uczestniczyli w licznych operacjach wojskowych i na własne oczy widzieli opuszczone przedmieścia, przestępczość i przemoc. „Podjęto próby instrumentalizacji kilku wspólnot religijnych, dla których Francja nic nie znaczy, jest przedmiotem sarkazmu, pogardy, a nawet nienawiści" – twierdzą wojskowi.
"W Afganistanie, Mali, Republice Środkowoafrykańskiej lub gdzie indziej, wielu z nas doświadczyło ostrzałów. Niektórzy zostawili tam towarzyszy. Ofiarowali swoje życie, aby zniszczyć islamizm, któremu ustępuje się na naszej ziemi” - uważają autorzy apelu.
Po pierwszym apelu emerytowanych generałów, oficerów i około tysiąca żołnierzy z 21 kwietnia, który wywołał krytykę ze strony premiera Jeana Castexa i minister sił zbrojnych Florence Parly, kolejny apel został podpisany przez ponad 36 tys. wojskowych – podała AFP.
Lewica określiła pierwszy apel generałów jako nawoływanie do puczu, a premier Castex jako „sprzeczny z wartościami Republiki”. Jednak prokurator Paryża Remy Heitz odrzucił wniosek o wszczęcie śledztwa przeciwko autorom apelu, ponieważ nie stwierdził znamion przestępstwa.
Skomentuj artykuł