Tradycyjną defiladą na paryskich Polach Elizejskich uczczono w sobotę święto narodowe Francji - 223. rocznicę zburzenia Bastylii. Na paradzie, oprócz weteranów i wielu znamienitych gości, po raz pierwszy jako szef państwa pojawił się Francois Hollande.
Przeglądu wojsk dokonał jadący odkrytym samochodem wojskowym Hollande wraz z szefem Sztabu Generalnego francuskich sił zbrojnych, admirałem Edouardem Guillaudem.
Defiladę otworzyły samoloty myśliwskie ciągnące za sobą smugi w kolorach francuskiej flagi: niebiesko-biało-czerwonej. Na Polach Elizejskich pojawiło się 4950 reprezentantów sił lądowych, morskich i powietrznych Francji oraz cywilnych sił bezpieczeństwa.
W tym roku Pałac Elizejski postanowił szczególnie uhonorować żołnierzy zasłużonych "w służbie krajowi i pokojowi na świecie", a więc tzw. błękitne hełmy ONZ oraz wojskowych wyjeżdżających na misje zagraniczne.
Podczas uroczystości kilkakrotnie zabrzmiał hymn Francji - "Marsylianka", pieśń rewolucyjna skomponowana i napisana w 1792 roku.
Efektownym zwieńczeniem parady był skok spadochroniarzy ubranych w stroje w patriotycznych kolorach, którzy wylądowali na placu Concorde, tuż przed prezydentem. Jeden ze spadochroniarzy, zepchnięty przez wiatr kilka metrów od wyznaczonego celu, wylądował tak niefortunnie, że uszkodził sobie kolano. Zaniepokojony Hollande podszedł do skoczka, żeby spytać o samopoczucie.
Pomimo zachmurzenia defiladę obserwowały, jak co roku, tłumy zgromadzone wzdłuż paryskiej alei. Z trybuny defiladę obserwowała również aktualna partnerka życiowa Hollande'a - Valerie Trierweiler.
Zgodnie z tradycją Francuzi hucznie obchodzą rocznicę zburzenia Bastylii przez lud Paryża w 1789 roku. 13 i 14 lipca w całej Francji w miastach i na wsiach odbywają się pokazy sztucznych ogni oraz popularne bale organizowane, jak każe obyczaj, w strażackich remizach.
Z okazji święta narodowego w telewizji wyemitowano wywiad z prezydentem Hollande'em, który powrócił do tej tradycji zarzuconej przez jego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego.
Skomentuj artykuł