"Wirus nieszczęścia" opanował Włochów

(fot. daily miseri / flickr.com)
PAP / slo

“Wirus nieszczęścia" wynikający z braku perspektyw w sytuacji panującego kryzysu dotyka Włochów - wynika z przeprowadzonych badań. Naukowcy podali, że złe samopoczucie dręczy 51 procent mieszkańców Italii.

Dane te przedstawiono na zorganizowanym w mieście Urbino Festiwalu Szczęścia, którego tematem jest stan emocjonalny Włochów. Badacze stwierdzili powszechne zjawisko przekonania o braku perspektyw na przyszłość, które ich zdaniem atakuje swoisty system obronny, jaki gwarantuje poczucie szczęścia.

Według włoskich naukowców obecny kryzys i recesja w kraju oraz wynikająca z nich nieufność sprawiły, że w ciągu roku odsetek ludzi nieszczęśliwych wzrósł z 28 do 51 procent.

Ponadto badania Instytutu Opinii Publicznej Ipsos wskazują, że 38 procent Włochów deklaruje, że jest "mało szczęśliwych" a 13 procent, że nie są w ogóle.

21 procent Włochów jest bardzo szczęśliwych a 22 procent - wystarczająco.

Stwierdzono też, że ci, którzy uważają się za szczęśliwych, dochodzą do tego wniosku myśląc niemal wyłącznie o sobie i swoim najbliższym otoczeniu, a nie o kraju.

Odnotowano także inne niepokojące socjologów zjawisko. W ciągu roku wskaźnik "przygnębionych" wzrósł we Włoszech z 14 do 38 procent.

Na podstawie badań stworzono też typowe rozumowanie przeciętnego Włocha. Jest ono następujące: "staram się wytrzymać i zachować mój poziom szczęścia, ale wokół siebie widzę, że szerzy się poczucie nieszczęścia".

Takie przeświadczenie dominuje zwłaszcza wśród młodzieży, dotkniętej bardzo wysokim bezrobociem. Drugą po niej grupą, zmagającą się z największymi trudnościami życiowymi w rezultacie kryzysu są ludzie w przedziale wiekowym 35-44 lat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Wirus nieszczęścia" opanował Włochów
Komentarze (1)
M
m
26 maja 2012, 11:20
Frustracja Włochów sięga głębiej i nie wynika bezpośrednio z obecnego kryzysu finasowego czy ekonimicznego. Widoczny jest u nich kryzys moralny, dekadencja. Sami juz nie widzą "w co się bawić', aby tylko podtrzymac stały poziom adrenaliny. Gdy jednak "zabawek" zabraknie - bo wcześniej czy później musi - popadają w przygnębienie, takiego "kaca" po wielkiej fecie.