Zabójca w Tuluzie nie działał w pojedynkę
Dokumenty francuskiego kontrwywiadu świadczą, że Mohammed Merah, który zastrzelił w marcu we Francji siedem osób, wykonał w 2010 i 2011 r. wiele rozmów telefonicznych z odległymi krajami, co podważa tezę, że działał w pojedynkę - podał w czwartek "Le Monde".
"Le Monde" zwraca uwagę zwłaszcza na 186 telefonów lub sms-ów nie tylko do Egiptu, gdzie wówczas mieszkał brat Meraha, czy Algierii, gdzie był jego ojciec, ale także do Maroka, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, na Wybrzeże Kości Słoniowej, do Kenii, Chorwacji, Rumunii, Boliwii, Tajlandii, Rosji, Kazachstanu, Laosu, Tajwanu, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Izraela i Bhutanu.
Zdaniem dziennika ta lista pozwala wyrobić sobie obraz kontaktów, jakie nawiązał Merah; na przykład do Bhutanu dzwonił pod dziewięć numerów. Ujawnione przez DCRI informacje nie pozwalają ocenić, kim byli jego rozmówcy - dodaje dziennik.
Materiały kontrwywiadu przeczą jednak słowom szefa DCRI Bernarda Squarciniego o tym, że Merah nie należał do żadnej siatki i sam przeszedł proces radykalizacji - zauważa "Le Monde" w artykule "Mohammed Merah, niezupełnie samotny wilk".
Merah zabił siedem osób, w tym troje dzieci i nauczyciela ze szkoły żydowskiej, filmując swoje ataki, których dokonał w miasteczku Montauban i przed żydowską szkołą w Tuluzie. Następnie zabarykadował się w swoim mieszkaniu i stamtąd przez ponad dobę odpierał ataki policjantów, którzy próbowali dostać się do środka i pojmać zamachowca. Zginął od snajperskiego strzału w głowę po 32-godzinnej akcji policyjnej. Zabicie go prokuratura uznała za akt uprawnionej samoobrony.
Skomentuj artykuł