Konfiskaty ziem "należą już do przeszłości, a teraz muszą obowiązywać rządy prawa" - oznajmił Mnangagwa grupie ok. 200 białych Zimbabwejczyków. Jak podkreślił, jego rząd nie przywiązuje wagi do koloru skóry i "potrzebuje wszystkich w gospodarce". "Jeśli urodziliście się tutaj, to jesteście obywatelami (Zimbabwe), macie takie same dokumenty, jak inni" - podkreślił.
Jak zauważa AP, komentarze prezydenta mogą być próbą uzyskania poparcia białych farmerów przed wyborami prezydenckimi. W najnowszych sondażach przewaga Mnangagwy nad jego opozycyjnym kontrkandydatem Nelsonem Chamisą wynosi jedynie trzy punkty procentowe.
Zbliżony do armii i sił bezpieczeństwa Mnangagwa doszedł do władzy po puczu w listopadzie 2017 roku, gdy ówczesny prezydent Robert Mugabe ustąpił pod presją wojska i swojej własnej partii. Mugabe sprawował rządy przez 37 lat i był najstarszym szefem państwa na świecie.
Za wieloletnich rządów Mugabego zasobne wcześniej Zimbabwe popadło w ruinę gospodarczą, a przeciwnicy polityczni prezydenta byli prześladowani. W ramach często brutalnego programu reformy rolnej byłego prezydenta zwolennicy rządzącej partii ZANU-PF, w tym weterani wojny rodezyjskiej, eksmitowali wielu białych farmerów z Zimbabwe. Obecnie w granicach tego państwa pozostaje ich tylko kilkuset.
Mnangagwa deklarował podczas swojej inauguracji, że biali farmerzy otrzymają rekompensatę za znacjonalizowane gospodarstwa. Nazwał kwestie własności gruntów "kluczem do ożywienia gospodarczego".
Skomentuj artykuł