Zmarł filozof i intelektualista Andre Glucksmann
Światowej sławy francuski filozof i intelektualista, obrońca praw człowieka i znany komentator życia politycznego we Francji i na świecie zmarł w Paryżu. Miał 78 lat. O śmierci poinformował we wtorek jego syn Rafael na swym koncie na Facebooku.
"Nie ma już mojego najlepszego przyjaciela. Miałem niesamowitą okazję poznać, śmiać się, rozmawiać, podróżować, bawić się, robić wszystko i nie robić nic z człowiekiem tak dobrym i wielkim. Mój ojciec zmarł wczoraj w nocy" - napisał syn Glucksmanna.
Urodzony 19 czerwca 1937 r. Glucksmann przeszedł niezwykłą ewolucję intelektualną. W latach 60. związał się z maoistowską lewicą we Francji i był uczestnikiem wydarzeń Maja '68 w Paryżu. Spektakularnie zerwał z marksizmem w 1975 r. publikując książkę "Kucharka i ludożerca" (fr. "La cuisiniere et le mangeur d'hommes"), w której porównywał komunizm do nazizmu i piętnował sowieckie zbrodnie.
Glucksmann stał się jednym z najbardziej znanych francuskich filozofów i publicystów. Był przyjacielem rosyjskich dysydentów, w czasach komunizmu wspierał polską Solidarność i czeską opozycję, a w ostatnich latach zaangażował się w obronę prawa Czeczenów do niezależności.
Nazywany filozofem antytotalitarnym sprzeciwiał się wszelkim formom reżimu politycznego, w którym państwo posiada całkowitą kontrolę nad społeczeństwem. W 1999 roku poparł interwencję NATO w Kosowie, a później działania USA w Iraku, co wywołało falę krytyki.
Chociaż nigdy nie wyrzekł się swych związków z lewicą, nie wahał się poprzeć w wyborach prezydenckich w 2007 r. kandydata centroprawicy Nicolasa Sarkozy'ego. Francuskiej lewicy zarzucał intelektualną bierność.
Jednym z głównych celów publicystycznych ataków Glucksmanna stał się prezydent Rosji Władimir Putin, którego francuski myśliciel oskarżał o przeprowadzanie planowego ludobójstwa w Czeczenii i próby reaktywowania sowieckiego totalitaryzmu.
Zawsze stawał w obronie praw człowieka i podstawowych wolności. Był jednym z europejskich intelektualistów, którzy apelowali w listopadzie 2013 r. do rządów swych krajów, aby wywarły presję na Putina, by skłonić go do uwolnienia Nadieżdy Tołokonnikowej i Marii Alochiny z grupy punkrockowej Pussy Riot.
W swych oskarżycielskich tekstach na łamach prasy francuskiej i europejskiej pisał m.in. o takich ofiarach rosyjskiej władzy jak Anna Politkowska, zamordowana w tajemniczych okolicznościach niezależna rosyjska dziennikarka, która relacjonowała wydarzenia w Czeczenii.
W artykule w 2012 r. we francuskim "Le Monde" Glucksmann nazwał Putina "największym globalnym protektorem - wraz z Chińczykami - wszystkich despotów, od Iranu po Koreę Północną", a także "sprawcą mordów na Kaukazie". W jego opinii najgroźniejsza jest "edukacja agresji i przemocy, którą Putin stosuje wobec swojego własnego narodu", i metoda "szantażu" wobec innych krajów.
Z drugiej strony surowo oceniał Zachód, który według niego cynicznie przymyka oczy na zbrodnie i tłamszenie opozycji w Rosji w zamian za korzystniejsze kontrakty na dostawy ropy i gazu.
Glucksmann jest też jednym ze współautorów listu otwartego wzywającego komunistyczne władze Chin do poszanowania praw człowieka podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 r. Jako jedna ze znanych osobistości wzywał w październiku 2012 r. rządy Zachodu, by wsparły militarnie syryjską opozycję w walce z reżimem; apel znów zamieścił opiniotwórczy dziennik "Le Monde".
W jego opinii to nie prezydent USA Barack Obama powinien otrzymać w 2009 r. Pokojową Nagrodę Nobla, ale naród amerykański, który go wybrał. Jednak, zdaniem Glucksmanna, najbardziej na pokojowego Nobla zasługuje rosyjska organizacja Memoriał.
W 2008 r. został laureatem II edycji Oświęcimskiej Nagrody Praw Człowieka im. Jana Pawła II, przyznawanej osobom zaangażowanym w obronę praw człowieka. Odebrał ją w grudniu 2009 r. z rąk papieża Benedykta XVI.
Skomentuj artykuł