Wszyscy jesteśmy z Atlantydy

(fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
Krzysztof Wołodźko / DEON.pl

W wierszach Szymborskiej uderzała mnie zawsze ich figlarność - na poły radosna, na poły sarkastyczna opowieść o człowieku, który znaczy niewiele, choć jest tak ważny.

Co tu rozumiem przez figlarność? Przywołam Jana Kochanowskiego (z Pieśni XXIV):

Zegar, słyszę, wybija,

Ustąp, melankolija!

Dosyć na dniu ma statek,

Dobrej myśli ostatek.

U Boga każdy błazen,

Choć tu przymówki prazen,

A im się barziej sili,

Tym jeszcze więcej myli.

A kto by chciał na świecie

Uważyć, co się plecie,

Dziwnie to prawdy blisko,

Że człek - boże igrzysko.

Człowiek to figiel, boże igrzysko. A w naszej epoce - niejednokrotnie igrzysko bez-bożne, istota oddana śmierci, historii, namiętnościom, miłościom, złośliwym i szczęsnym trafom losu. I bodaj tak opisywała człowieka Szymborska, gdy już skończyła z patosem swoich nieszczęsnych stalinowskich wierszyków: osobę ludzką - igraszkę losu, trochę śmieszną, trochę poważną, na poły złożoną ze słów i z nie-istnienia, z mitów, z tęsknoty drugiego człowieka i zwierzęcia: "umrzeć, tego nie robi się kotu...".

Szymborską śpiewał Grzegorz Turnau. I właściwie pierwszy jej wiersz, w jakim na dobre się rozkochałem, to była "Atlantyda" w jego aranżacji. Krakowski bard wydobył mistrzostwo śpiewnej i lakonicznej frazy pełnej przypuszczeń, niepewności, domniemań:

Istnieli albo nie istnieli.
Na wyspie albo nie na wyspie.
Ocean albo nie ocean
połknął ich albo nie.

Czy było komu kogoś słuchać kogo?
Czy było komu walczyć z kim?
Działo się wszystko albo nic
tam albo nie tam.

(...)

Meteor spadł.
To nie meteor.
Wulkan wybuchnął.
To nie wulkan.
Ktoś wołał coś.
Niczego nikt.

Na tej plus minus Atlantydzie.

Ale ta krotochwila, ten żart, jakim jest niepewność istnienia, dobrze obrazowana przez zatarte napisy na starych grobach, nie zawsze da się opowiedzieć z pobłażliwym czy pogodnym uśmiechem. Bo czasem grymas zastyga na twarzy: gdy stajemy twarzą w twarz ze zbrodnią, albo okrucieństwem, z nieuniknionym wyrokiem śmierci, z którym nie chce się pogodzić pasja życia. Wtedy kultura, której częścią niezbywalną jest poezja, daje szansę by rozpaczy i niemocie cierpiących zmysłów przydać znaczenia. A przez archetypiczność obrazów łączy nas we wspólnocie tych, co z pewnością zaznają grozy, ale jeszcze nic o tym nie wiedzą, lub tylko przeczuwają wielki strach: to Szymborska z wiersza "Chwila w Troi":

Małe dziewczynki

z wieży uśmiechu

patrzą na katastrofę.

(…)

Małe dziewczynki

na tle spustoszenia

w diademie płonącego miasta

z kolczykami lamentu powszechnego w uszach.

Blade i bez jednej łzy.

Syte widoku. Tryumfalne. Zasmucone tym tylko, że trzeba powrócić.

Małe dziewczynki

powracające.

I jeszcze w tej kronice rzeczy ostatecznych jest suche sprawozdanie: dokument, banał śmierci, który widzieliśmy już chyba wszyscy, jeśli jesteśmy ludźmi dorosłymi i/lub dojrzałymi. Życie i śmierć, które splatają się ze sobą jak kochankowie. Smak nieodwracalnego i kształty powszednich rzeczy:

Rozbolała mnie głowa. Kto komu umiera?

Chwaliłem medycynę i trzy fiołki w szklance.

Opowiadałem o słońcu i gasłem.

Jak dobrze, że są schody, którymi się zbiega.

Jak dobrze, że jest brama, którą się otwiera.

Jak dobrze, że czekacie na mnie przy stoliku.

Szpitalna woń przyprawia mnie o mdłości"

("Relacja ze szpitala").

Co mi pozostanie zatem po Szymborskiej? Być może przekonanie, że wszyscy jesteśmy z Atlantydy. I z płonącej Troi. I z innych jeszcze miejsc, które cieszą i "przyprawiają o mdłości", z tego igrzyska, w którego dalszą część wstąpiła wczoraj poetka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wszyscy jesteśmy z Atlantydy
Komentarze (11)
L
Lajkonik
4 lutego 2012, 23:52
@ Lajkonik Potwierdzam. Ps. Jaką ignorancją wykazał się komitet noblowski przyznając tę nagrodę, piewcy komuny - pfffuuu............. A może byś tak zajął sie doradztwem Komitetowi Noblowskiemu...., a może Panu Bogu podpowiedział kto zasługuje, a kto nie ;) A co ma piernik do wiatraka?! Komitet Noblowski a Bóg - to jak pięść do oka. Ps. Bóg nie przyznaje nagrody  w postaci "Nobla"............
3 lutego 2012, 16:20
Ona nie żyje. O jej winach można było z nią dyskutować za życia. Wtedy był na to czas. Ze swojej strony nie powiem o niej ani dobrego słowa, bo nie chcę, ani złego, bo nie powinienem: dajcie spokój zmarłym, nie mogą się bronić. Chwalmy lub krytykujmy jej poezję, a ocenę jej samej, jako człowieka, zostawmy Bogu. "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień", no i "nie sądźcie...".
C
Czytelnik
3 lutego 2012, 15:47
Czy Ci co tak krytykują znają ały dorobek artystki? Ja się przyznam że znam niewiele bo jakoś nigdy ie sięgałem akurat po Jej poezję, choć poezji czytałem i czytam wiele. Jendak szczerze mnie zaskoczyło że media podały że pogrzeb będzie miał charakter świecki. To dowód tego jak niewiele na prawdę wiemy o innych i jak mierzymy innych miarą siebie. Krytyka i owszem jest potrzebna. Zawiść NIE....zwłaszcza że wypowiadają się czytelnicy katolickiego portalu, jak sądze katolicy. No chyba że mierzę miarą siebie.
S
sosnal
3 lutego 2012, 08:14
@ Lajkonik Potwierdzam. Ps. Jaką ignorancją wykazał się komitet noblowski przyznając tę nagrodę, piewcy komuny - pfffuuu............. A może byś tak zajął sie doradztwem Komitetowi Noblowskiemu...., a może Panu Bogu podpowiedział kto zasługuje, a kto nie ;)
L
Lajkonik
2 lutego 2012, 23:20
Prawda o Szymborskiej: W. Łysiak "Rzeczpospolita kłamców" s. 221 "Szymborska jest antywzorem etycznym, a jej zachowanie było zawsze pełne nikczemnego serwilizmu wobec ludzi terroryzujących kraj. W erze stalinowskiej chwaliła swym piórem wszystko, co Stalin kazał apologetyzować, i piętnowała wszystko, co było antybolszewickie i patriotyczne. Lenina wprost deifikowała, zwąc go Adamem nowego człowieczeństwa"; Stalina hagiografowała, twierdząc, że nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie"; partię mordującą akowców opiewała jako to najpiękniejsze co może się zdarzyć"; religię katolicką opluwała jako cichą truciznę" i nieczystą wodę "; rewolucję bolszewicką sławiła jako wodę źródlaną, z miłością podaną pragnącemu", etc., etc., etc. Notabene te prostalinowskie wierszydła Szymborskiej są (gdy się patrzy na ich stronę formalną) ekspozycją dobrej poezji, ujawniającą duży talent, zupełnie tak samo jak bolszewickie rymy W. Broniewskiego. Marni ludzie często tworzyli arcydzieła; sztuka nie musi brać ślubu z przyzwoitością, żeby wykuwać jakość klasy olimpijskiej." Waldemar Łysiak "Rzeczpospolita kłamców", str. 221 Naprawdę niewarta jest by brudzić jej twórczością witryny takie jak DEON. Potwierdzam. Ps. Jaką ignorancją wykazał się komitet noblowski przyznając tę nagrodę, piewcy komuny - pfffuuu.............
NW
na wszelki wypadek
2 lutego 2012, 16:06
dobrze przeczytać bajkę Kryłłowa "Literat i zbój"...
MR
Maciej Roszkowski
2 lutego 2012, 15:45
 "Większa radość w królestwie niebieskim z jednego nawróconego niż z dziesięciu sprawiedliwych"
Krzysztof Wołodźko
2 lutego 2012, 15:33
Ciekawe Hmm. Szymborska zła, a Rymkiewicz dobry. Ja tu widze u nietórych osób znaczny relatywizm To akurat proste: Rymkiewicz jest "swój", a np. Szymborska (wcześniej Miłosz) "ichni". Trochę to obskuranckie, trochę zrozumiałe.
O
Onufry
2 lutego 2012, 15:31
Ciekawe Hmm. Szymborska zła, a Rymkiewicz dobry. Ja tu widze u nietórych osób znaczny relatywizm
Krzysztof Wołodźko
2 lutego 2012, 15:11
Naprawdę niewarta jest by brudzić jej twórczością witryny takie jak DEON. Jak rozumiem, na nowo ustalamy, o kim wypada, a o kim nie warto pisać po śmierci i za życia? Mi właśnie to kojarzy się z bolszewizmem, takim mentalnym.:-(
Andrzej Binkowski
2 lutego 2012, 14:51
Prawda o Szymborskiej: W. Łysiak "Rzeczpospolita kłamców" s. 221 "Szymborska jest antywzorem etycznym, a jej zachowanie było zawsze pełne nikczemnego serwilizmu wobec ludzi terroryzujących kraj. W erze stalinowskiej chwaliła swym piórem wszystko, co Stalin kazał apologetyzować, i piętnowała wszystko, co było antybolszewickie i patriotyczne. Lenina wprost deifikowała, zwąc go Adamem nowego człowieczeństwa"; Stalina hagiografowała, twierdząc, że nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie"; partię mordującą akowców opiewała jako to najpiękniejsze co może się zdarzyć"; religię katolicką opluwała jako cichą truciznę" i nieczystą wodę "; rewolucję bolszewicką sławiła jako wodę źródlaną, z miłością podaną pragnącemu", etc., etc., etc. Notabene te prostalinowskie wierszydła Szymborskiej są (gdy się patrzy na ich stronę formalną) ekspozycją dobrej poezji, ujawniającą duży talent, zupełnie tak samo jak bolszewickie rymy W. Broniewskiego. Marni ludzie często tworzyli arcydzieła; sztuka nie musi brać ślubu z przyzwoitością, żeby wykuwać jakość klasy olimpijskiej." Waldemar Łysiak "Rzeczpospolita kłamców", str. 221 Naprawdę niewarta jest by brudzić jej twórczością witryny takie jak DEON.