Zabory lepsze niż niepodległość

(fot. Gazeta Wyborcza)
Marcin Łukasz Makowski

Dzisiaj obchodzimy Dzień Niepodległości. Święto, bez którego nie mógłbym napisać tych słów, a Wy nie moglibyście ich przeczytać. O tym, jak wielka była cena wolności, przypominają nam dekady zaborów. Nie dla wszystkich są one jednak latami udręki. Z "Gazety Wyborczej" dowiadujemy się bowiem, że gdyby nie rozpad Polski, nigdy nie stalibyśmy się wyzwoleni i nowocześni. Rozbiory wg. "Gazety", to tryumf postępu.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jest 4 lipca, Ameryka hucznie obchodzi swój Independence Day. Są sztuczne ognie, prezydent wygłasza przemówienie, ludzie w przydomowych ogródkach smażą steki. I przy całej tej sielance, jak gdyby nigdy nic, "New York Times" na pierwszej stronie pisze: "Okupacja brytyjska była dla Ameryki impulsem do rozwoju", "Nie było sensu porywać się na niepodległość". Bzdury? A teraz sięgnijmy po Magazyn Świąteczny "Gazety Wyborczej". Jest 11 listopada i nasz Dzień Niepodległości. A tam, jak gdyby nigdy nic: "Rozbiory oznaczały dla Polski postęp i modernizację", "Niepodległość? Jestem przeciw".

Często z zazdrością spoglądamy na zachodnie demokracje. Jak pięknie im się żyje, jak spokojnie i bezstresowo. Wyjeżdżamy za pracą do Norwegii czy Wielkiej Brytanii, łapiąc oddech od dusznego klimatu wojny polsko-polskiej. Przecież ciągle nam się powtarza, że nowoczesność to europejskość a narodowość to balast, który stoi na drodze do społecznego postępu.

DEON.PL POLECA

Tymczasem wystarczy pomieszkać za granicą nieco dłużej niż okres wakacji, a szybko przekonamy się, że mało kto jest tak dumny ze swojej ojczyzny jak Anglicy (kto oglądał olimpiadę nie powinien mieć wątpliwości), a mało kto jest takim patriotą jak Francuzi i Niemcy. Dla każdego dużego państwa w Europie i na świecie, rzeczą instynktowną jest hołubienie swojej niepodległości. Szczególnie w dniu jej święta, wolność narodu powinna być kwestią niepoddawaną debacie.

Niestety, ta prosta prawda nie trafia do "Gazety Wyborczej", która jak się wydaje, wreszcie zagrała w otwarte karty. Wywiad Doroty Wodeckiej z Janem Sową jak na dłoni odkrywa fobie i lęki sporej części rodzimych intelektualistów. W dużym skrócie brzmią one tak: "Polska sama nie potrafi się zmienić. Wszystko co w nas postępowe i nowoczesne, zawdzięczamy innym". Bo jak tłumaczyć takie wypowiedzi, jeśli właśnie nie kompleksem niższości. Poczuciem, że modernizację trzeba narzucić nam batem, ponieważ własnymi siłami jesteśmy do niej niezdolni.

Tak też Jan Sowa na pytanie redaktor "Gazety" o to, czy zabory były dla naszej ojczyzny szansą na progres, odpowiada: "Dopiero zaborcy opodatkowują masowo szlachtę i konstruują mechanizm administracyjny. Dopiero oni znoszą pańszczyznę, wyzwalając <<polskich>> chłopów od Polaków. Reformują gospodarkę. Pod zaborami na terenie byłej I RP rozwija się infrastruktura i zmieniają się stosunki społeczne. Ale następuje też zmiana społeczno-kulturowa - nowoczesność kształtuje się jako siła antagonistyczna wobec tradycyjnej tożsamości polskiej".

Nie pomylili się państwo. Nowoczesność to cecha, która stoi w sprzeczności z rodzimą tożsamością. "Czy rozbiory były dla nas szansą na skok cywilizacyjny?" - dopytuje Wodecka. "Były wielkim tryumfem nowoczesności, zaraz po rewolucji amerykańskiej i francuskiej", odpowiada Sowa. Zdezorientowana redaktor postanawia doprecyzować: "Tryumfem Polski?". Z ust rozmówcy pada odpowiedź twierdząca. Upadek Rzeczpospolitej, to najlepsza rzecz jaka przydarzyła się jej pod słońcem. Przy tej okazji chciałoby się zapytać, czy również komunizm był takim modernizacyjnym skokiem i "tryumfem Polski"? A co z Sejmem Wielkim i Konstytucją 3 Maja? Oświeceni zaborcy pomogli nam wcielić ich ustalenia w życie?

Czytam takie słowa jako młody Polak i trudno mi w nie uwierzyć. Trudno mi zrozumieć, że żyję w kraju, w którym patriotyzm utożsamia się ze sprzątaniem kupy po psie, a jego polityczne unicestwienie nazywa "skokiem cywilizacyjnym". Jak mamy być traktowani przez inne państwa poważnie, skoro sami jesteśmy naszymi największymi wrogami? Małymi wystraszonymi polaczkami, który nie potrafią wziąć za siebie odpowiedzialności. A brak odpowiedzialności to cecha ludzi niedojrzałych, a nie nowoczesnych.

Kiedy wreszcie pojmiemy, że niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze. Gdyby Piłsudski i Dmowski mieli wtedy w głowach dylematy Jana Sowy, dzisiaj nie byłoby czego świętować. Żylibyśmy za to w dostatnich i postępowych ojczyznach. A Polska tożsamość byłaby jak balast i zły sen, z którego mądrzejsi sąsiedzi potrafili nas wyleczyć. W końcu jak mawiał wielki inkwizytor w Braciach Karamazow: "Nie ma i nie było nic bardziej nieznośnego dla człowieka i dla ludzkiej społeczności niż wolność!".

Ten wywiad, który eksponuje się w Dniu Niepodległości, odczytuję jako wołanie o to, aby ktoś nas od tej wolności uwolnił. Inaczej nie umiem.

Marcin Łukasz Makowski - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca portalu DziwnaWojna.pl. Jego teksty można przeczytać na blogu autorskim. Twitter: @makowski_m

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zabory lepsze niż niepodległość
Komentarze (21)
E
etyk
14 listopada 2013, 10:08
Opowiadał mi znajomy, że kiedy próbował rozpalić ogień w kominku za pomocą GW - pękł mu wkład żeliwny wart 2500 zł.   Nie ma już kłopotów z nabyciem papieru toaletowego, więc zupełnie nie widzę powodu, by wydawać pieniądze na tego brukowca.  Warto, by redakcja GW doświadczyła na własnej skórze przykrego losu kapitana Charlesa Boycotta...
M
M.R.
14 listopada 2013, 00:42
Na jakiej podstawie, autor określa kogos kto werbalizuje jakieś myśli w jakimś periodyku jako intelektualistę? To jest podstawowy problem tego artykułu - autor traktuje to z czym się zetknął na poważnie. No tak, skoro tak to odbiera znaczna częśc tzw. społeczeństwa? Tyle, że jeśli dopuści się do głosu pacjentow psychiatryka, którzy leżąc pod swoimi łóżkami naprawiają auta i domagają się publicznie dostarczenia części samochodowych, bez których nie mogą dokończyć napraw, to bynajmniej nie oznacza, że po spelnieniu postulatów ich łożka nagle ruszą na drogi. A poważne traktowanie ich wypowiedzi, powiększa tylko zamęt panujący w łepetynch pozostałych pacjentów, tych, ktorzy jeszcze rokują jakieś nadzieje.
ZC
zaborca chwali zaborcę
14 listopada 2013, 00:29
Chwalić zaborcę to jest być zaborcą. Zatracić suwerenność Polski, wysprzedać, zniewolić, spowodować biedę i bezrobocie i trzymać naród za pysk. Bo któż tak rozpaczliwie boi się krzyża w Polsce ? Zwalcza krzyż, religię, wolność, broni gender jak u Lisa Michnik? Zabór Polski i zniewolenie narodu zaczął się w Magdalence po okrągłostołowej polityce liberałów, nocna zmiana uratowała grubą krechę. Prawdziwy Polak poddany Matce Bożej Królowej Polski nigdy nie był komunistą ni liberałem.
M
misio
14 listopada 2013, 00:23
a propos Michnika: http://niezalezna.pl/48257-michnik-terrorysci-i-moskwa-nieznana-przeszlosc-naczelnego-wyborczej
MI
myślą i mówią Michnikiem
14 listopada 2013, 00:20
W GW trzeba mówić i myśleć Michnikiem i mieć jego wizję Polski, a nawet Kościoła, który powinien być taki jakiego życzyłby sobie Michnik i liberalni chrześcijanie z dawnej Unii Wolności a dzisiejszego PO. Tak mówił u Lisa. A zapytany przez Lisa co powie młodemu wykształconemu Polakowi bezrobotnemu - Michnik odparł - trzeba rozmawiać /jak by jego rozmowy były lekarstwem na biedę w kraju co nic dobrego nigdy nie przyniosły, tylko kłamstwa i same mataczenia /, zabierały czas antenowy, rozmową z Michnikiem nikt nie opłaci czynszu ani się nie wyżywi. Z rozmowy z Michnikiem żyje tylko Michnik i GW. Michnikowi teraz żyje się dobrze w Polsce, chwalił się u Lisa. Oczywiście że bezstresowo i błogo.
ZP
Zwycięstwo Prowokacji
13 listopada 2013, 14:01
  Czego  można spodziewać się  po "Gazecie Wyborczej"?   Kto  tego szmatławca  bierze  do ręki, w jakim celu?  Jest tyle pięknych , ciekawych i budujących rzeczy  do przeczytania, naprawdę  szkoda czasu na wdychanie  tych zatrutych  oparów  chorej, lewicowej ideologii  skażonej antypolonizmem
G
Germanistka
13 listopada 2013, 13:07
o ile z ogólną wymową artykułu się zgadzam, to z patriotyzmem Niemców trafiłeś autorze jak kulą w płot! Nie znam Niemca, który odczuwa dumę narodową z powodu bycia Niemcem, czy który szczyciłby się niemeicką historią czy osiągnięciami (i nie mówię tu o naziźmie. Ba, wielu Niemców nie identyfikuje się z byciem Niemcami, a okresla siebie mianem "europejczyka". Niemcy nie lubią swojej historii i kultury, za to fascynują się innymi krajami. Kiedy wreszcie przestaniemy patrzeć na naszych sąsiadów przez pryzmat polskości i spojrzymy na nich tak, jakimi naprawdę są?
1
10/10
13 listopada 2013, 02:16
@leszek smęcenia kop bliźniego swego, jak siebie samego... ... św. dogmat kościoła wspólnych życiorysów, nikczemności, interesów - czyli KORYTA
P
powstrzymywacz
12 listopada 2013, 15:04
@leszek smęcenia kop bliźniego swego, jak siebie samego...
L
leszek
12 listopada 2013, 11:42
Jan Sowa jest socjologiem, a nie historykiem, więc nie należy tego traktować jako wywodu naukowego. To co pisze jest prowokacyjne, ale bardzo ciekawe, w odróżnieniu od smęcenia Pana Redaktora. Przecież taki powinien być sens Święta Niepodległości, uczczenie naszych przodków, którzy 100 lat temu odbudowali kraj, ale także refleksja, przemyślenie, moze czasem gorzkie, na temat tego co w naszych dziejach było dobre, a co złe. Przekonanie, że Polska upadła przez własne błędy i grzechy nie jest przecież niczym nowym, dokładnie to samo twierdzili krakowscy Stańczycy w XIX wieku. Więc Jan Sowa odwołał się do historycznej narracji dość dawno ugruntowanej. Jan Sowa ma na pewno rację, że czasy rozbiorów to była także epoka modernizacji, ale przecież nikt nie twierdzi, że takie procesy by nie zaszły, gdyby Polska pozostała niepodległa. Przecież epoka napoleońska dokładnie by takie same echo wywołała w Polsce jak w całej Europie. Głównym problemem Polski w XIX wieku byłby zresztą nie konflikt miedzy tradycją a nowoczesnością, a konflikty religijne i narodowościowe czy emancypacja Litwy. Doskonale z tego sobie zdawali twórcy Konstytucji 3 Maja, którzy przecież zlikwidowali odrębność Litwy, a rozwiązanie konfliktów widzieli przez polonizację i umocnienie katolicyzmu jako czynnika spajającego państwo. Tyle tylko, że nie wiadomo jak by na to zereagowały mniejszości narodowe na Wschodzie. Zapewne dokładnie takie same problemy z jakimi się zetknęła II Rzeczpospolita pojawiły by się juz w XIX wieku.
P
pitikamiti
12 listopada 2013, 10:55
Moje 2 grosze do ogródka. W wyborczej pracują ludzie których polskość jest krótka, bez tradycji, bo korzenie tych osób sięgają w większości do bycia żydem, który odrzucił swoja religię, pokochał komunistyczny internacjonalizm i jego dogmaty a polskość, wraz z nazwiskami została przyklejona po wojnie. Tacy ludzie mogliby mieszkać w każdym innym kraju bo im wszystko jedno. Są bez korzeni i tradycji polskich. Dobrze się tutaj potrafili urządzić i bronić swoich interesów.Okej - moga sobie myśleć i pisać co chcą. Fałszem jest tylko że nie piszą jako polacy, ukrywając przed innymi źródło swego pochodzenia i rozumowania przez co sieją zamęnt. Dziękuję za głos o polskich patriotach, którzy pracowali dla dobra i niepodległości  Polski w czasie zaborów. Chciałbym o nich usłyszeć więcej - taka odtrutka jest wszystkim potrzebna by poczuć sie godniej no i mieć wzór na dzisiejsze czasy.
M
misio
12 listopada 2013, 01:06
i to zapewne czysty przypadek, że tego typu tekst ukazuje się w gazecie pana Michnika, którego ojciec w okresie międzywojnia też aktywnie działał przeciwko Polsce
MR
Maciej Roszkowski
12 listopada 2013, 00:46
Przeczytałem ten artyykuł. I warto się nad nim zastanowić. Choćby nad przeraźliwą prywatą  wielkich rodów, które traktowały Rzeczypospolitą jak sienkiewiczowski "postaw sukna". Ale również prymitywizmem szlachty, która uważała Rzeczypospolitą za swoja własność. I nie ma co podbijać sobie bębenka jacy to jesteśmy wspaniali i jak  niesprawiedliwie cierpimy. Może nam się nie podobać "GW", czy autor i uczestnik wywiadu, ale fakty są bezlitosne. Od końca Jagiellonów RP upadała, miliony chłopów wbrew tendencjom europejskim popadały w coraz głębsze niewolnictwo, a jedynym dążeniem szlachty był wolność, wolność ponad wszystko (słyszymy to i dziś w sferze kultury i obyczaju), ograniczenie władzy królewskiej. W czasie gdy sąsiedzi brali z poboru 100 000 żołnierza u nas kwitło pospolite ruszenie ca 3 000 ludzi i "liberum veto" -"źrenica wolności". Upada każda organizacja, która nie umie reagować na zmiany w otoczeniu. To jest jej najważniejsze zadanie- przeżyć we wrogim otoczeniu. I dlatego upadła I RP. A dziś?  Analogie są trudne i poza prawdami podstawowymi nie ma prostych recept. Praca, uczciwa praca (wszystkich), dotrzymywanie słowa, uczciwość, punktualność etc. Ptrawda jakie to naiwne i śmieszne?
K
kate
11 listopada 2013, 23:02
@farel Przeczytaj dokładnie tekst wywiadu. Tu nie chodzi o zastrzeżenia odnośnie przytaczanych faktów historycznych, ale o ich interpretację. Nikt nie neguje zgubnych skutków "szlacheckiego rozpasania" (najlepiej zrobiła to już w XIX wieku szkoła krakowska), ale wśród młodych historyków pojawia się taka interpretacja tych faktów, która rzeczywiście budzi sprzeciw, bo jest antypatriotyczna, bo przedkłada postęp cywilizacyjny, dobrobyt nad niepodległość. Gdyby tak dalej iść, to taki Gabriel Narutowicz czy Ignacy Paderewski nie powinni wracać do kraju, obejmować funkcji publicznych, bo ich pensje rządowe nawet w 1/3 nie były równe dotychczasowym. Na zaangażowaniu politycznym na rzecz Polski nawet stracili. Frajerzy! Dalej postępując w rozumowaniu odmawiamy znacznej części państw świata prawa do niepodległości: po co Gandi organizował marsz solny, przecież Brytyjczycy dawali Hindusom lepsze warunki życia niż mają obecnie. Po co dekolonizacja, przecież państwa kolonialne zaprowadzały ład, bezpieczeństwo i zdobycze cywilizacyjne, a teraz tylko wojny i głód. To jest bardzo niebezpieczne myślenie, bo przedkłada wartości materialne nad wartości wyższe - Ezaw sprzedał pierworództwo za miskę soczewicy. Najadł się, ale stracił coś o wiele cenniejszego. Uznaję to również atak na postawy pozytywistyczne, przekreślenie dorobku takich postaci jak Karol Marcinkowski czy Andrzej Zamoyski. Ci ludzie nie dlatego dorabiali się majątku, żeby mieć, ale dla tego, żeby coś zrobić dla niepodległości, przyśpieszyć ją dbając o rozwój gospodarczy ziem polskich. Należy rzeczywiście baczyć, aby niepodległości nie sprzedać, bo wtedy bardziej będziemy płakać niż targowiczanie widząc swoje dzieło.
TR
Tomek Romaniuk
11 listopada 2013, 21:17
To ja mam chyba ten sam kompleks niższości. Naprawdę potrafimy coś sami zrobić, bez obcego bata nad nami? No tak, stolicy za nas nikt nie musi palić. Wstyd, wstyd, wstyd. A my oczekujemy uznania dla Polski?
P
pg
11 listopada 2013, 19:47
"Mam lat więcej niż w sumie dr Sowa i M. Makowski, mam też jakiś wkład w odzyskiwanie wolności w roku 1989 i tekst dr Sowy nie szokuje mnie, bo mówi ...prawdę." @Farel Przepraszam bardzo, ale jak masz tyle lat to może daj sobie spokój z komentarzami. Podziękowania dla autora za nagłośnienie tego kuriozalnego tekstu.
P
Praktyk
11 listopada 2013, 19:19
Wyborcza? Jeszcze się ukazuje? Widocznie nadal państwowe spółki pompują w nią pieniądze.
R
rafi
11 listopada 2013, 16:02
Wydaje mi się że wymowa tego co napisała "Wyborcza" jest podobna do tego co pan sam pisze. Tylko że uciekają się oni do pewnej figury stylistycznej zwanej sarkazmem albo ironią... A może jest to zwykły pesymizm. Pyta się pan, "Kiedy wreszcie pojmiemy, że niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze.". Ten artykuł zdaje się na to pytanie odpowiadać: najpewniej dopiero wtedy, gdy znowu tę wolność utracimy. Wtedy inni za nas zrobią reformy, których Polska tak bardzo potrzebuje. Przeprowadzą je w sposób, w jaki nikt z nas nie będzie chciał. Ale wtedy już nikt nas się nie będzie o to pytał. I wtedy wreszcie się ze sobą pogodzimy.
F
Farel
11 listopada 2013, 14:44
O ile mnie tekst dr Sowy z UJ nie myli, to nie są to poglądy Gazety Wyborczej, tylko jego własne, ale to mały i nieistotny szczegół, bo zawsze jest okazja by dokopać znienawidzonej "koszernej". Mam lat więcej niż w sumie dr Sowa i M. Makowski, mam też jakiś wkład w odzyskiwanie wolności w roku 1989 i tekst dr Sowy nie szokuje mnie, bo mówi ...prawdę.  Przedrozbiorowa polityka społeczna przyniosła saskie upodlenie, targowicę, rozbiory, klęskę w wojnie kościuszkowskiej 1794, wojnie 1830, powstaniu styczniowemu - przyniosły Jakuba Szelę, "rozdziobią nas kruki, wrony" i tę upiorną ideę romantyzmu, która przyniosła hekatombę krwi wywiezionej w kibitkach.  I historia, i lektura dokumentów, i świadectwa literackie mówią nam wyraźnie, że - z perspektywy dzisiejszej wiedzy - istotnie istniał konflikt między nowoczesnością a tradycjonalizmem szlacheckim, owym słynnym kołtunem polskim.  I jak zwykle - zasłaniając się bardzo szlachetnymi frazesami o Bogu i Ojczyźnie, faktycznie Polskę niszczono...
GA
gall anonim
11 listopada 2013, 14:32
Doprawdy oburzające by wydawać taki artykuł w najważniejsze święto narodowe w roku. Oczywiście mamy wolność słowa i prawo do polemiki ale taki wyczyn jest po prostu niesmaczny. Wyborcza po raz kolejny udowadnia, że jej wyniki sprzedaży nie są przypadkowe i większość polaków najchętniej ujrzałaby ją na śmietniku historii 
T
Tania
11 listopada 2013, 14:07
Myślę, że autorzy "wyborczej" kompletnie nie znają się na historii. Gdyby znali rzeczywiście, to wiedzieliby, że Konstytucja 3 maja dawała szanse na prawdziwie nowoczesne państwo, plany reform wysuwane przez POLSKICH polityków były dobre i na wsroś nowoczesne, niestety już wtedy "patrioci" pokroju dziennikarz z ww gazety woleli się sprzedać sąsiadom.  Druga sprawa to fakt iż, kiedy trwała rewolucja amerykańska czy fracnuska, my chyliliśmy się ku upadkowi. Gdyby plany Sejmu WIelkiego w całości zostały wprowadzone w czyn, bylibyśmy potęznym pańśtwem. Niesety tych co patriotyzm i dobro Ojczyzny mają gdzieś nie brakowało wtedy i nie brakuje dziś - panowie dziennikarze z "Wyborczej" to ich czołowi reprezentanci.