Zbrodnia polityczna

(fot. Thomas Leuthard / flickr.com / CC BY 2.0)

Przez dwa dni cały świat z napięciem, przerażeniem i zgrozą śledził wydarzenia we Francji. Już wiemy, że dwóch braci, sprawców ataku terrorystycznego na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo", zginęło podczas szturmu na ich kryjówkę. Zakładnicy wzięci przez nich i kolejnego terrorystę w supermarkecie przeznaczonym głównie dla społeczności żydowskiej w Paryżu - ocaleli (od red.: już po napisaniu tego tekstu okazało się, że nie wszyscy). Kilkanaście ofiar śmiertelnych, kilkunastu rannych, cierpienie ich rodzin i przyjaciół. Przejawy solidarności i wyrazy współczucia. Pytania o to, co przyniesie najbliższa przyszłość, skoro kolejni "bojownicy islamu" są szkoleni do zabijania.

Na nowo rozgorzała dyskusja na temat przemocy motywowanej religijnie. Ponieważ w Polsce dużo częściej słychać ostrą krytykę relatywizmu, a o fundamentalizmie mówi się - nomen omen - relatywnie rzadko, zwłaszcza w środowiskach kościelnych, dorzucam głos na ten temat. Dwie rzeczy trzeba bowiem podkreślić, żeby zrozumieć, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Po pierwsze, mimo pokusy upraszczającego obwiniania w duchu odpowiedzialności zbiorowej, morderców krzyczących "Allah Akbar" w żaden sposób nie można utożsamiać z islamem jako takim. Po drugie - reakcje odwetowe Zachodu wynikają nie tylko z potrzeby obrony swoich obywateli, uzasadnionej troski o ich bezpieczeństwo ale mogą być też formą "odreagowania" upokorzenia, wyrównania rachunków z "wrogiem". O ile w pierwszym przypadku uderza to w żyjących w pokoju, poszanowaniu innych ludzi wyznawców islamu, to w drugim - w "nieeuropejskich" chrześcijan żyjących wśród muzułmanów. Ci bowiem, bezsilni wobec arogancji Zachodu, są skłonni kompensować sobie własne upokorzenia prześladowaniem wyznawców zachodniej religii, choć nie mają oni z wartościami rysowników z "Charlie Hebdo" nic wspólnego.

Ad. 1. Znany badacz fundamentalizmu przede wszystkim w wydaniu muzułmańskim, prof. Bassam Tibi, pochodzący z Damaszku politolog, który od 1962 roku mieszka i wykłada w Niemczech, w głośnej książce "Fundamentalizm religijny" podkreśla: "Islam jest religią, fundamentalizm religijny jest ideologią polityczną". Dalej ujmuje to jeszcze mocniej: "Muzułmański fundamentalizm jest totalitarną ideologią opartą na świadomie dobranym zastępczym elemencie - islamie." Według niego (i nie jest w tym odosobniony) jest to ruch polityczny oparty na podłożu społeczno-ekonomicznym, który "żywi się" religią gdyż legitymizuje nią dążenie do władzy. Władza Boga ma się zrealizować w postaci konkretnego państwa, jego aparatu przymusi i kontroli. Oczywiście Boga wybranych i posłanych na świat "spadkobierców" Mahometa.

DEON.PL POLECA

Tibi doskonale zna tę religię z autopsji, gdyż z pochodzenia jest Syryjczykiem. Jak pisze: "Islam od samych swoich początków był religią polityczną. Byłoby jednak błędem utożsamiać stworzenie islamu jako religii ze współczesną ideą państwa muzułmańskiego, określaną przez współczesnych fundamentalistów jako nizam islami (ustrój muzułmański). Czytelnik Koranu nie znajdzie tego nowoarabskiego terminu w muzułmańskim objawieniu ani w żadnym innym źródle klasycznego islamu." Idea "ustroju religijnego" jest wytworem zwolenników islamu politycznego, którego wyróżnikiem jest defensywna postawa wobec nowoczesności i zmian kulturowych. W reakcji na proces globalizacji, będący w istocie westernizacją, który zagraża tamtejszym tradycyjnym wartościom, mamy wykorzystywanie sfery duchowej do celów zupełnie doczesnych. Na to nakłada się kwestia pogłębiających się różnic w rozwoju cywilizacyjnym, gospodarczym, naukowym itd.. Frustracja nie służy rozwojowi religijnemu, w przeciwieństwie do populistycznej, nastawionej na poparcie mas polityki.

Islam nie ma w sobie pojęcia świeckości w naszym rozumieniu. Boskie i cesarskie nie zostało oddzielone. Ma też inną antropologię, więc inaczej rozumie godność człowieka. Mimo to terroryzm jest wypaczeniem tej religii a nie jej wyrazem! Dodajmy, że kiedy Tibi to pisał, nie było Państwa Islamskiego.

Ad. 2 W maju 2013 roku w Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się konferencja naukowa "Chrześcijanie na Bliskim Wschodzie". Na zaproszenie kard. Kazimierza Nycza wziął w niej udział kard. Béchara Boutros Raï, maronicki patriarcha Antiochii, głowa Kościoła Maronickiego w Libanie. Liban jest jedynym państwem bliskowschodnim, które podpisało Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ, ma ustrój demokratyczny i świeckie prawo państwowe (niektóre kwestie pozostawia regulacjom prawnym 18 wyznań). Przy jednej granicy toczy się konflikt palestyńsko-izraelski, za drugą znajduje się Syria. Przez całe dekady Liban pozostawał pod wpływem politycznym Francji (w latach 1920-26 było to nawet oficjalne terytorium mandatowe, 1926-1943 protektorat). Między innymi dzięki temu nie uległ radykalnej islamizacji, choć pozostaje krajem arabskim.

Kard. Rai z żalem mówił, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie płacą ogromną cenę za politykę Zachodu w tym regionie. Dla muzułmanów wciąż są potomkami kolonizatorów i krzyżowców. Gdy współczesne wojska amerykańskie czy z krajów Europy wkraczają "robić porządek demokratyczny" w jakimkolwiek kraju islamskim, natychmiast płacą za to lokalni chrześcijanie. Gdy padają dyktatury (często mniejszościom przychylne), w pustkę po nich wkracza… wcale nie lepszy od nich fundamentalizm. W sytuacji chaosu politycznego to głównie chrześcijanie stają się kozłami ofiarnymi. Wojska zrobią swoje i wyjadą, oni mieszkają tu od zawsze. Zostaną i tym razem. I jak mówił Patriarcha, wiedzą jak wspólnie żyć z muzułmanami bo znają się od stuleci na co dzień. Chyba, że w wyniku narastającego konfliktu z Zachodem zradykalizują się wszyscy wyznawcy islamu. Wtedy nie będzie już punktów wspólnych. A one nadal są.

Terroryzm islamski ma charakter polityczny i nie przypisujmy go każdemu muzułmaninowi z racji wyznania. Polityka Zachodu wobec muzułmanów nie ma z kolei nic wspólnego z religią chrześcijańską czy religią w ogóle. Na poziomie religii dialog nigdy się nie kończy. Żaden terrorysta go nie zabije.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbrodnia polityczna
Komentarze (29)
T
Tor
10 stycznia 2015, 23:19
Każda religia twierdzi, ze jest ta jedyna i prawdziwa. chrzescijanstwo tez kiedyś zabijało w imię Boga. NA SZCZĘŚCIE SWIAT CORAZ CZEŚCIEJ MA RELIGIE W DUPIE. I w tym cała nadzieja.
A
Argentyna
10 stycznia 2015, 23:28
 Patrząc na dzisiejszy świat trudno nie przyznać ci racji. Taka  prawda. Nawet Ameryka Południowa, która była kiedyś ostoja KK tez pomieściła katolicyzm w czterech literach.
J
JO
10 stycznia 2015, 23:36
Konsumpcjonizm to też religia. I nie ma żadnej nadziei. Jak wyraźnie widać to w Europie, zmęczonej, nie mającej nic do zaproponowania, słabej. Łatwy łup dla islamu. Człowiek stworzony przez Boga, zawsze ma jakiegoś boga. Jeśli nie jest nim Stwórca, staje się nim przywódca, gwiazda filmowa, celebryta, albo własny system trawienny i jego potrzeby. Tyle, że w imię takich bogów trudno umierać.
A
Ave
10 stycznia 2015, 23:43
Duchowość zawsze bedzie w człowieku i to jest dobre. Całe zło to tzw zorganizowane religie. I jeżeli współczesny człowiek coraz cześciej ma je tam, gdzie słońce nie dochodzi, to może nie jest to takie złe. 
J
JO
10 stycznia 2015, 23:52
Jeśli duchowość jest tylko w człowieku, a nie obiektywnie, niezależnie od niego, człowiek sam dla siebie staje się bogiem, miarą wszystkich rzeczy. I to dopiero jest niebezpieczne.  
10 stycznia 2015, 18:55
"Islam jest religią, fundamentalizm religijny jest ideologią polityczną" jest jeszcze druga strona, jak wskazano wczoraj w Radiu Plus: Islam nie wyróżnia, w odróżnieniu od chrzęscijaństwa i judazmu,  sakrum i profanum.
MB
Małgorzata Bilska
11 stycznia 2015, 12:39
:-) Nie jest to prawda. Istotą rozróżnienia religi od zjawisk niereligijnych jest cześć dla sacrum. Są kłopoty z buddyzmem ale zapewniam, że wszystkie religie, nie tylko monoteistyczne, czyli chrześcijaństwo, islam i judaizm, jak najbardziej oddzielają sacrum od profanum. Zresztą na podobieństwa między tymi trzema wskazywał wiele razy św. Jan Paweł II i inni papieże, okazując wielki szacunek muzułmanom.
11 stycznia 2015, 21:00
No to mamy "dyskurs w obrębie" ;-) Na wszelki wypadek. Ja nie chciałem stwierdzić, że nie uznaje sakrum - wręcz przeciwnie. Islam rozciąga sakrum na wszytko: łącznie z władza świecką. por.: [url]http://pressje.pl/media/pressje_shop/article/article_12_issue8.pdf[/url]
MB
Małgorzata Bilska
12 stycznia 2015, 11:40
@ 17HRR Pełna zgoda. Napisałam o tym, islam nie dzieli rzeczywistości na świecką i religijną, nie uznaje prawa świeckiego itd.. Chodzi mi tylko o to, że jest to jednak monoteizm, wiara w jedynego Boga, który jest święty, jest celem. Kiedy mówimy, że nie ma podziału na sacrum i profanum można to rozumieć tak, że cała natura jest święta, pojęcie grzechu i oddzielenia od Boga nie istnieje i tu wchodzimy w panteizm. Myślę, że biorąc pod uwagę naszą perspektywę bardziej zrozumiałe jest stwierdzenie, że nie ma podziału na świeckie i religijne.
12 stycznia 2015, 20:54
Tak, zdecydowanie bardziej zrozumiałe :-) Dziękuję.
10 stycznia 2015, 18:52
A kto się zająknie o 2000 zabitych w tym samym czasie w Nigerii? [url]http://www.theguardian.com/world/2015/jan/09/boko-haram-deadliest-massacre-baga-nigeria[/url]
10 stycznia 2015, 16:05
Przyglądam się muzułmanom od lat. Gdy swego czasu zacząłem poważnie podchodzić do wiary w Boga, raziło mnie zepsucie świata oraz jego letniość na Boga z uwagi na zwiększającą się samowystarczalność. Wówczas wyznawcy islamu zaczęli mi się jawić jako ci jednak serio podchodzący do Boga. Nie do zaakceptowania są dla mnie zbrodnie fundamentalistów muzułmańskich i tu uważam za jak najbardziej uzasadnione prawo do odpowiednio skutecznej, militarnej obrony. Nie ma zgody na wyrzynanie jak prosiaków chrześcijan, czy jakichkolwiek innych ludzi. Po prostu nie ma. Ekstremizm islamski to szaleństwo. Powiązanie ścisłe i bezwarunkowe z Koranem? Naszą szacowną Biblię fanatycy też potrafią tak interpretować, że potrafią zabić (słowem, ale też fizycznie) w imię wymierzenia sprawiedliwości i pomsty Bożej... Fakt, inna skala, lecz czy ktoś ukradnie 1.000 zł, czy 1.000.000 dla mnie jest złodziejem. Drugi jest w tym lepszy, bardziej zdeterminowany, ale nie oczyszcza to pierwszego z zarzutu kradzieży. W tym ambiwalentnym uczuciu do muzułmanów, w zestawieniu z światem tzw. Zachodu, który moim zdaniem zmierza drogą Sodomy i Gomory, zacząłem upatrywać ich ekspansję demograficzną jako coś, co Bóg dopuszcza. Ułomne (w teologicznym rozumieniu chrześcijańskim, kulturowym w kwestii podejścia do kobiet), potrafiące mieć krwawą, nie do zaakceptowania dla cywilizowanych ludzi twarz, ale jednak z braku laku - zamiast pobudzać do życia kamienie - lepiej dopuścić rozrastanie w siłę potomków (początkowo wprost genetycznych) Ismaela: "A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy - przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców" (Rdz 16,12) A jak już wystarczająco wyprą samo-unicestwiający się świat zachodni, w pewnym momencie Wszechmogący okaże im łaskę poznania Jezusa Chrystusa-Boga, Zbawiciela świata? Jednym ruchem przybywa mnogość semickich chrześcijan... Fantastyka? Czas pokaże. Kwestia jednego-dwóch pokoleń?
E
Eliasz
10 stycznia 2015, 16:22
Mam podobne zdanie od lat muzułmanie widzą szczególnie w USA--wroga i szatana ,świat zachodu oszalał,i to juz widać ,chrześcijaństwo stało sie letnie i to nie przypadkiem--złoty cielec był ważniejszy zapomniano o Bogu,ewangelia jest tłumaczona bardzo niejasno,prawa duchowe ukryte dla utrzymywania wiekszej kontroli nad ludżmi---to Bogu się nie podoba
J
JO
10 stycznia 2015, 16:36
Inna możliwość: ekspansja islamu jest karą dla laicyzującej się Europy. Trudno wyobrazić sobie wyznawcę islamu przyjmującego objawienie Jezusa Chrystusa, islam ma zbyt ekspansywny i wykluczający charakter. Zdaje się, że ewangelizacja muzułmanów nie udaje się w żadnym zakątku świata. Należy się raczej spodziewać przymusowej islamizacji i tęsknoty za łagodnym obliczem chrześcijaństwa. 
10 stycznia 2015, 17:10
Gołym okiem widać, że cywilizacje ludzkie zbliżają się coraz większymi krokami do jakichś kulminacji, maksymalnych (ostatecznych?) przesileń. Zachód Europy w znanym wcześniej kształcie, to już bodajże historia. A w tym Polska może odegrać bardzo ważną rolę, tu na miejscu, wpływając stąd. Ale też dzięki dosyć licznej emigracji Polacy – roznoszący po świecie sól i światło. Nawet jak niektórzy zaczną wracać. Pierwsze koty za płoty, stereotyp – Polak to pijak i złodziej ma szansę gasnąć na rzecz jaśnienia coraz bardziej w obliczu tego, co się będzie działo... Wtedy Polak – wartościowy, cywilizowany chrześcijanin - posłuchajmy go, co ma do powiedzenia w kwestii... Miłosierdzia Bożego... przed Sądem. P.S. Nawrócenie muzułmanów na chrześcijaństwo po ludzku niemożliwe, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Potrzebna pokora, modlitwa, post. Wtedy na koniec objawi się Chwała Trójjedynego. Przy tej okazji wrzucę warte wysłuchania słowa długoletniego praktyka współistnienia z muzułmanami, o. Zygmunta Kwiatkowskiego SJ: [url]https://www.youtube.com/watch?v=It09lrp_yXk&feature=youtu.be[/url]
OP
owoce pychy i głupoty
10 stycznia 2015, 12:17
W zachodnim świecie wiele się robi, żeby przegrać z coraz bardziej agresywnym światem islamskim. I wcale nie chodzi o ostatni atak w Paryżu, bo świat zachodni jest w defensywie od początku XXI wieku. Zaczęło się całkiem niewinnie, od podważenia chrześcijańskich korzeni Europy. Gdy trwały dyskusje na temat europejskiej konstytucji postanowiono z niej wyciąć fragmenty dotyczące ogromnego wpływu chrześcijaństwa na współczesną Europę. Już wówczas europejscy możnowładcy podcinali gałąź, na której sadzali swoje tłuste od przepychu dupska. Otwierajmy granice, bądźmy tolerancyjni, mieszajmy kultury. Multikulti, miszmasz, jak zwał tak zwał, ale w tym wszystkim jest ukryta prawda o tym, że taki stan rzeczy doprowadza do stanu, w którym kultura słabsza, otrzymująca ciągłe przywileje, staje się w końcu na tyle mocna, że postanawia zaatakować rdzenną kulturę. Europa, wstydząc się swoich korzeni, daje zielone światło dla niczego nie wstydzących się muzułmanów. Kiedyś to w Europie tętniło życie religijne. Pełne kościoły były normą, a dziś? Dziś Europejczycy rozdziawiają japy, gdy zobaczą pobożnych muzułmanów. Traktują ich jak ciekawe obiekty. „Zacofani” muzułmanie modlą się i w ogóle się z tym nie kryją. A jeszcze dziadkowie tych, którzy dziś są zdziwieni robili dokładnie to samo tyle, że w chrześcijańskich świątyniach. Dziś kościoły we Francji nie służą jako miejsca modlitwy, ale są muzeami, które można zwiedzać. 
OP
owoce pychy i głupoty 2
10 stycznia 2015, 12:18
Jeśli Europa nie opamięta się szybko, to wkrótce okazać się może, że to europejska kultura będzie prosić o łaskę kulturę islamską o prawo do bytu. A pewne jest, że takiej zgody nie będzie. Co więcej, jeśli Europa nie powróci do korzeni, jeśli nie przypomni sobie o doniosłej roli Kościoła katolickiego, to tylko czekać, kiedy nastąpi całkowite wyrzucenie chrześcijan poza nawias. W interesie Europy jest powrót do kościołów, ale nie na zasadzie samego bycia, ale na zasadzie aktywnego uczestnictwa w praktykach religijnych. Oczywiście, dla chrześcijanina, który jest nim tylko dlatego, że swego czasu ochrzcili go rodzice, powrót na ścieżkę wiary może być trudny, ale przecież ścieżka ta nigdy łatwą nie była. Europa potrzebuje powrotu do dekalogu. Nie może Europa mówić, że aborcja nie jest łamaniem piątego przykazania, skoro jest nim na pewno. Nie może Europa głosić haseł powszechnej tolerancji, bo mądrość nakazuje, by powiedzieć głośno, że skoro coś jest złe i coś nam zagraża, to nie ma zgody na to, żeby to coś zapuściło korzenie. A przez lata dygnitarze europejscy przymykali oczy na panoszących się coraz bardziej islamistów. Gdy podważa się swoje korzenie, nie ma innej możliwości, żeby ktoś lub coś nie próbował wejść na miejsce podważanej ideologii, wiary, kultury. Europa, wyrzekając się swojej przeszłości, dała zielone światło radykałom spod znaku półksiężyca. Europa musi zjednoczyć się wokół wiary. Tylko taka wspólnota może zapewnić przetrwanie. Żadne sztucznie tworzone ideologie (gender), żadne byty ponadnarodowe (UE) nie stworzą wspólnoty, która byłaby w stanie odeprzeć atak islamistów. Tylko wspólnota wiary zapewni Europie bezpieczną przyszłość.
SB
stary belfer
10 stycznia 2015, 10:40
Oddzielenie zamachowców od islamu jest pewną operacją myślową wymagająca wysiłku intelektualnego. Podobnie można twierdzić, że duchowni zasiadający w trybunałach inkwizycyjnych nie są charakterystyczni dla chrześcijaństwa. Kościół przez 1600 lat głosił ideę państwa chrześcijańskiego. Jeszcze 130 lat temu, jak na Kościół całkiem niedawno, Leon XIII przedstawił ją w encyklice Immortale Dei. Wyrzekł się jej w 1965 r. uchwalając Deklarację o wolności religijnej, zaledwie 50 lat temu. Koncepcje państwa chrześcijańskiego nie wynikały z Ewangelii, jednak jej konsekwencją było aplikowanie chrześcijaństwa na siłę, różne tego bywały skutki.  Mając to w pamięci, powiedzmy sobie: nie da się rozpatrywać zamachów w oderwaniu od idei państwa islamskiego. Jak powiedział pewien niemiecki policjant: nie wszyscy Polacy to złodzieje, ale wszyscy złodzieje, ktorych złapaliśmy to Polacy.
L
leszek
10 stycznia 2015, 11:14
Autorka nie pisze, że zamachowcy byli ateistami lub buddystami. Pisze tylko, że nie można twierdzić, że każdy wyznawca islamu identyfikuje się z "wartościami" wyrażonymi przez terrorystów.  Analogicznie, na podstawie faktu że owi złodzieje samochodów byli (najprawdopodobniej) katolikami nie można utożsamiać katolicyzmu z kradzieżami samochodów.
S
stary
10 stycznia 2015, 11:40
A ja wysuwam hipotezę, że idea państwa islamskiego nie jest przypadkowym dodatkiem do islamu, ale wynika z jego istoty,  zaś między tą ideą a działalnością zamachowcow jest głęboki związek. 
L
leszek
10 stycznia 2015, 11:57
Ja natomiast wysuwam hipoteże, że średnio wiesz o czym piszesz. "Państwo islamskie" to bardzo szerokie pojęcie, które może znaczyć wszystko i nic. Analogicznie jak "Królestwo Boże" - to także szeroka kategoria. "Królestwo Boże" to nie jest wcale przypadkowy dodatek do chrześcijaństwa, bym raczej powiedział, to jego istota.
S
stary
10 stycznia 2015, 13:03
Oczywiście jest wiele koncepcji państwa islamskiego. W samym tylko nurcie sunnickim są cztery klasyczne szkoły prawa muzułmańskiego: hanaficka, hanbalicka, malikicka i szaaficka. Także wśród szyitów są różne orientacje, obok głównego nurtu mamy ismailitów oraz wiele sekt wywodzących się z ismailizmu, jak alawici. Wreszcie istniał nurt charydżycki, z którego jedyną funkcjonującą szkołą jest islam ibadycki, panujący w Omanie. Mimo tych różnic wszystkie te nurty akceptują wizję porządku społecznego zawartą w Koranie. Łagodnie mówiąc, nie jest ona liberalna.
MR
Maciej Roszkowski
10 stycznia 2015, 13:06
Pogląd policjanta o Polakach, niezależnie, czy prawdziwy, czy nie zdaje się pasować do islamistów dość dobrze. Po nieświętej pamięci lewackich terrorystach we Włoszech i Nieczwech obecnie ogromna większość aktów trerroryzmu jesy autorstwa islamistów. A ogromne rzesze spokojnych i dobrych wyznawców Allacha najczęściej milczą.
Ś
Światowy
10 stycznia 2015, 09:43
Artykuł już od drugiego zdania zawiera zakłamanie: "Już wiemy, że dwóch braci, sprawców ataku terrorystycznego na redakcję tygodnika satyrycznego ..." To nie był atak terrorystyczny, ale zamach. Prasa światowa tego terminu używała nie bez przyczyny. Terror dotyczy osób przypadkowych, zamach osób odpowiedzialnych - tak w skrócie. Radziłbym p. Bliskiej zajrzeć do słownika j. polskiego. Czas już najwyższy, bo "terror" to słowo często używane i bez znajomości jego znaczenia nie można zrozumieć treści wiadomości, nie mówiąc o sensownym pisaniu;) "Ponieważ w Polsce ... o fundamentalizmie mówi się ... relatywnie rzadko..." Tak, Bogu dzięki to słowo jest w Polsce rzadko używane w odniesieniu do katolików, bo fundamentalistów u nas nie ma, no i mamy większą wolność religijną, pomijam ludzi pokroju Środy, Hartmana, Palikota, ... i przedstawicieli 'kościoła otwartego', których w tutejszej redakcji  nie brakuje. Jeśli chodzi o termin 'fundamentalizm' to jest to bardzo skuteczna pałka używana w wielu krajach do niszczenia wszystkiego, co nie jest relatywizmem. W niektórych krajach np. USA, lewica także katolicka, używa tego słowa w odniesieniu do wszystkich, którzy np. uznają dziesięcioro przykazań. Sam czytałem artykuły, w których oskarżano o nietolerancję i fundamentalizm osoby, które zachowują 6te przykazanie.
L
leszek
10 stycznia 2015, 10:35
A możesz wytłumaczyć, na czym polegała "odpowiedzialność" ofiar tego "zamachu" ?
R
rafi
10 stycznia 2015, 11:09
Mógłbyś to nazwać pomyłką, przekłamaniem, ale czemu od razu "zakłamanie"? Zakłamanie to są kłamstwa których mówiący jest świadomy, których ktoś celowo używa by wypaczyć prawdę. Używając tego określenia, rzucasz ciężkie oskarżenie pod adresem autorki tego artykułu. Po drugie, nikt z nas też nie uważa, że zachowywanie szóstego przykazania to fundamentalizm. Pomimo tych drobnych uwag cieszę się, że się wypowiedziałeś. Nie wiem co to jest "kościół otwarty", mogę jednak powiedzieć jedno: jedtem otwarty dla wszystkich, którzy szczerze kochają Jezusa. Więc pewnie dla jednych jestem "fundamentalistą", a dla drugich - "otwarty". ;)
Ś
Światowy
10 stycznia 2015, 11:18
Jeśli chodzi o dokładną definicję słowa "zamach", to odsyłam do słownika. Sens jest jednak taki, że dotyka on osób odpowiedzialnych lub identyfikowanych z pewnymi działaniami, polityką itp. Dziwi mnie, że ludzie którzy biorą się za pisanie artykułów i postów, nie rozumieją podstawowych określeń. A co do tamtego periodyku, to nie był żaden tygodnik satyryczny, jak napisano w artykule, ale szyderczy i bluźnierczy, moim zdaniem bardziej pałkarski niż dziennikarski, ideologiczny nie satyryczny. Przypomnijmy w jaki sposób sowieci szydzili z Kościoła ze względów ideologicznych - warto poszukać w sieci rysunków i je porównać. Jednak nawet oni nie posuwali się do tak odrażających bluźnierstw. Nie znamy dokładnych motywów zamachowców, ale to mogło być przyczyną.
O
owieczka_
10 stycznia 2015, 11:30
Drobna korekta. Nie ma czegoś takiego jak "kościół otwarty", jest Kościół Chrystusowy. Jest natomiast wiara "otwarta", którą ks. prof. Jerzy Szymik określa jako gnostycką, "wysmakowaną" i uczoną, arogancką wobec wiary maluczkich i pełną pretensji do Kościoła.(Gość Niedzielny z 4 stycznia br.)
L
leszek
10 stycznia 2015, 11:32
Przykro mi bardzo, ale popełniasz błąd. Terror czy terroryzm to pojęcie szersze, a zamach to pojęcie węższe. Terroryści dla osiągnięcia swoich celów dokonują zamachów, zamach jest jednym z narzędzi terroryzmu, coś jak wojna i bitwa. Ale oczywiście, nie każdy zamach jest związanych z terroryzmem, ale ten który miał miejsce w Paryżu był taki na pewno. Obawiam się jednak, że plączesz się w całkowicie jałowych rozważaniach.