Zmasowany atak na Kijów. "Ukraina potrzebuje pomocy"
Co najmniej trzy głośne eksplozje słychać było w poniedziałek przed południem w stolicy Ukrainy, Kijowie. Alarm przeciwlotniczy ogłoszono kilka sekund później. Władze poinformowały, że obrona powietrzna odpierała rosyjski atak. Ucierpiały co najmniej cztery osoby.
Wybuchy nastąpiły przed godziną 11 czasu lokalnego (przed godz. 10 w Polsce). Dopiero potem w Kijowie zawyły syreny. Na ulicach widać było ludzi, którzy uciekali do schronów. Korespondent PAP widział dzieci, które z tornistrami na plecach szukały bezpiecznego miejsca.
Według władz siły rosyjskie zaatakowały ukraińską stolicę pociskami balistycznymi.
"Ukraina potrzebuje pomocy"
"Około godziny 10.30 przeciwnik dokonał uderzenia na Kijów dwoma rakietami balistycznymi (wystrzelonymi) z tymczasowo okupowanego Krymu. Cele zostały zniszczone. Typ (wystrzelonych rakiet) jest ustalany" - przekazał na Telegramie dowódca Sił Powietrznych Ukrainy generał Mykoła Ołeszczuk.
Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że odłamki zestrzelonych pocisków raniły cztery osoby w dzielnicy Peczersk w centrum miasta. "Czworo poszkodowanych w Peczerskim Rejonie (dzielnicy). Dwóm kobietom medycy udzielili pomocy na miejscu. Dwie osoby, w tym 16-letnią dziewczynę, hospitalizowano" - napisał.
Na atak zareagowała ambasadorka Stanów Zjednoczonych w Ukrainie Bridget Brink. "Ukraina potrzebuje pomocy" - napisała na platformie X.
"Dziś rano Rosja ponownie atakuje Ukrainę rakietami hipersonicznymi. Głośne eksplozje w Kijowie. W ciągu ostatnich pięciu dni Rosja wystrzeliła setki rakiet i dronów przeciwko suwerennemu krajowi. Ukraina potrzebuje teraz naszej pomocy. Nie ma chwili do stracenia" - zaapelowała Brink.
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł