Zwycięstwo Lecha, ale w Bradze będzie ciężko

Ivan Djurdjevic z Lecha w walce o piłkę z Ze Meyongiem (fot. PAP/Adam Ciereszko )
inf. wł. / ŁK

Lech Poznań pokonał w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej portugalski Sporting Braga. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w drugiej połowie Artjoms Rudnevs.

Piłkarzom przyszło rywalizować na zmarzniętej i częściowo pokrytej warstwą śniegu murawie, której jakość na poznańskim stadionie od dawna jest wątpliwa. Trudne warunki znacząco wpłynęły na poziom spotkania, wprowadzając do rywalizacji piłkarzy wiele przypadkowości. Zawodnicy obu drużyn mieli kłopoty z dokładnym przyjęciem piłki i rozegraniem akcji. Gra była szarpana, co chwila przerywał ją gwizdek sędziego. Składnych akcji było jak na lekarstwo. Cieszy jednak zwycięstwo Lecha, który potrafił stworzyć tę jedną, najważniejszą sytuację.

Początkowo lepiej w trudnych warunkach radzili sobie gospodarze. Agresywny pressing lechitów w pierwszych minutach meczu sprawił, że gra toczyła się głównie na połowie Sportingu. W 12. minucie w pole karne gości wpadł z piłką Bartosz Ślusarski, ale zbyt długo zwlekał i został zablokowany. Po rzucie rożnym uderzał Siergiej Kriwiec, ale piłka wyszła... poza linię boczną boiska.

Po kwadransie gry groźnie zaatakowali goście i tylko refleks Krzysztofa Kotorowskiego uratował Lecha przed stratą bramki po uderzeniu głową Limy. Od tej chwili zaznaczyła się niewielka przewaga w posiadaniu piłki Sportingu. W 21. minucie strzał Limy z rzutu wolnego w niewielkiej odległości minął bramkę Kotorowskiego. W drużynie Lecha widoczny był brak Sławomira Peszki, całkowicie niewidoczni byli skrzydłowi Kolejorza. Po grze graczy Sportingu - zespołu, który jeszcze jesienią grał w Lidze Mistrzów, lecz w oknie transferowym stracił kilku najlepszych zawodników - widać było, że są w pełni sezonu ligowego i grają znacznie swobodniej. Jedyną groźniejsza sytuacja gospodarzy miała miejsce w 32. minucie, gdy najpierw Semir Stilić z rzutu wolnego, a po chwili Rudnevs po rzucie rożnym usiłowali pokonać bramkarza gości Artura. Do końca słabej pierwszej połowy bramki nie padły.

Widząc nieporadność swoich podopiecznych trener Jose Bakero szybko zdecydował się na zmiany. Już w przerwie na ławkę powędrował Ślusarski, zmieniony przez młodego Mateusza Możdżenia, a po 8. minutach drugiej połowy Marcina Kikuta zastąpił Jacek Kiełb. Niestety, obraz gry Lecha nie zmienił się, za to goście poczynali sobie coraz śmielej. Na lewej obronie Lima niemiłosiernie ogrywał słabiutkiego Garncarczyka i tylko czujność środkowych obrońców Kolejorza sprawiała, że wynik był wciąż bezbramkowy.

Gospodarze pierwszą groźną sytuację w drugiej połowie stworzyli w 66. minucie, gdy po niepewnym wybiciu Artura z 11. metrów uderzał Ivan Djurdjević. Interweniujący bramkarz Sportingu wypuścił za siebie futbolówkę, ale tam niebezpieczeństwo zażegnał jeden z obrońców. Lechici chcieli pójść za ciosem, chwilę później w polu karnym główkował Bosacki, lecz niecelnie.

Pokrzepieni udanym fragmentem gry poznaniacy odważniej zaatakowali rywali i to się opłaciło. W 72. minucie błąd w rozegraniu rywali wykorzystał Kriwiec, wyłuskując piłkę i natychmiast podając ją do wybiegającego zza obrońców Artjomsa Rudnevsa. Łotysz niemal od połowy boiska biegł sam na sam z Arturem, by posłać futbolówkę między nogami bramkarza do siatki. Stadion w Poznaniu eksplodował z radości.

Po stracie gola Portugalczycy z wściekłością zaatakowali, lecz gospodarze nie zamierzali skupiać się wyłącznie na obronie. Mecz nareszcie nabrał nieco rumieńców. Końcówka spotkania należała do Lecha. W 85. minucie bardzo ładnym strzałem z półobrotu popisał się Stilić. Artur odbił futbolówkę przed siebie, ale żaden z poznaniaków nie pospieszył z dobitką. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie.

Lech Poznań - Sporting Braga 1:0 (0:0)
1:0 Artjoms Rudnevs (72')

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zwycięstwo Lecha, ale w Bradze będzie ciężko
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.