„Doświadczyłam grobu. Piękno wyciągnęło mnie z depresji”
Był grób, a zaraz po nim przyszło zmartwychwstanie. Mattie Karr zostawiła pracę w korporacji, by być pełnoetatową malarką. Zanim jednak do tego doszło, przeszła przez ciężką depresję. W tamtym mrocznym czasie w swojej parafii spotkała księdza Anthony’ego, który pomógł jej odnaleźć się w życiu zawodowym. Krótko potem, wydarzyło się coś jeszcze - została uzdrowiona. Dziś podkreśla, że piękno ma w sobie coś metafizynczego. Wyciąga ludzi z rozpaczy. - Mnie wyciągnęło z depresji - mówi.
„Doświadczyłam grobu”
Mattie studiowała grafikę na Uniwersytecie w Kansas w USA, ale porzuciła marzenia o pracy w zawodzie, aby zająć się bezpieczniejszą pracą w korporacji. W czasie, o którym mowa, miała głęboką depresję.
- Nazywam to w mojej historii rokiem mojego grobu. Było lato 2018. Po prostu nie żyłam. Czułam się taka przygnębiona… Nienawidziłam Boga i nie rozumiałam Go. Wydawał się daleki i nieobecny w moim życiu - mówi dziś kobieta.
I dodaje: - Czułam się codziennie zawstydzona i niepewna. Nie sądziłam, że ktokolwiek naprawdę mnie kocha, mimo że tak twierdzi. Miałam po prostu depresję.
W tamtym czasie w jej parafii poznała księdza z kościoła Najświętszego Imienia Jezus.
Prorocza intuicja kapłana
- Ksiądz Anthony zabrał mnie do kościoła i powiedział mi po prostu tak: „Więc, mam taki pomysł, a właściwie mam mnóstwo pomysłów na renowację kościoła - wspomina Karr.
- I powiedział mi, że po lewej stronie będą Pięćdziesiątnica i św. Michał na górze i Maria pośrodku, a potem po prawej stronie będzie św. Józef z Jezusem w świątyni, będzie też archanioł Gabriel na szczycie. Chciał, by te kościelna malowidła naśladowały piękne witraże, które widzimy w kościołach - dodaje.
Ksiądz wiedząc, że kobieta ma kierunkowe wykształcenie artystyczne, zaproponował jej, by zajęła się jego pomysłem, a ona zgodziła się. Chodziło o dwa duże na 5 metrów tryptyki z obrazami, o których wspominał jej podczas pierwszej rozmowy. Miała jednak dużo wątpliwości.
- Tak bardzo kocham Jezusa i wiem, że On istnieje naprawdę. Jednak w tamtym czasie istniała też we mnie pokusa, że jeśli oprę całe swoje życie, czyli karierę, bezpieczeństwo i pieniądze na Nim… A później okaże się, że Bóg nawet nie jest prawdziwy. To było szaleństwo - opowiada.
Najpierw pracowała przez dwa lata po godzinach, a we wrześniu 2022 roku rzuciła pracę na pełen etat i rozpoczęła karierę w sztuce sakralnej, zaczynając od zamówienia z kościoła Najświętszego Imienia Jezus.
Ksiądz Oulette zorganizował zbiórkę pieniędzy i zbudował panele do skrzydeł na tryptyki w swoim garażu. Poprosił też parafian o wolontariat, dzięki czemu Karr poznała innych wierzących chrześcijan.
Malowanie tryptyków w parafii
Artystka z Kansas zrewitalizowała swoją parafię. Namalowała dwa tryptyki przedstawiające zesłanie Ducha Świętego i Jezusa z parafianami w roli bohaterów.
I tak drugi tryptyk to scena, w której widzimy Józefa trzymającego Jezusa przed kapłanem, kiedy zostało mu przedstawione Jego święte imię, na tle przodków Józefa trzymających świece. Archanioł Gabriel patrzy na tę scenę z góry, trzymając latarnię nad niebieską sceną oświetloną świecami.
Karr wspomina moment, gdy malowała ofiarowanie Jezusa w świątyni.
- Kiedy malowałam ten tryptyk, nie szło mi zbyt dobrze. Patrzyłam Dzieciątku Jezus jednak po prostu w oczy i patrząc na jego twarz, miałam wrażenie, że komunikowało się ze mną, jakbym prowadziła rozmowę z Nim - mówi. - I to po prostu poszło. Nie potrafię tego wyjaśnić.
„Skok wiary” powoli zaczął się potwierdzać”. Ale w jej życiu wydarzyło się coś jeszcze. Równie piękne, co odnalezienie miejsca zawodowego w dorosłym życiu.
Modlitwa innych i uzdrowienie przez piękno metafizyczne
I została uzdrowiona. Zadziało się to w naprawdę potężny sposób dzięki modlitwie osób z parafii za nią. Podkreśla, że od tego czasu naprawdę „wiedziała, że Jezus jest naprawdę dobry, kocha ją i chce być w każdej części jej życia”.
Kobieta opowiedziała też o drugim aspekcie uzdrowienia - o bardzo osobistym uzdrowieniu przez piękno.
- Sztuka naprawdę pomaga wyciągnąć ludzi z rozpaczy. Piękno wyciągnęło mnie z depresji - podkreśla.
- Uważam, że sztuka może odegrać naprawdę ważną rolę w uzdrawianiu, ponieważ nasze rany są tak ciemne i brzydkie, że często myślimy, że jesteśmy ciemni i brzydcy jak one, więc maskujemy się i próbujemy stworzyć te fałszywe tożsamości i fałszywe ja, abyśmy poczuli się lepiej - mówi.
- Piękno ma ten sposób, że po prostu rzuca na nie światło, jest bezbronne i dociera do sedna problemu - zaznacza.
Spełnienie dziecięcych marzeń
- Zawsze chciałam przeżyć przygodę z Bogiem. To było coś, czego naprawdę pragnąłem od najmłodszych lat - mówi.
I dodaje: - Pamiętam, jak czytałam „Opowieści z Narnii” i jak mój tata wyjaśniał mi, dlaczego Aslan jest jak Bóg i Jezus i jakie są te wszystkie analogie. Myślę, że po prostu głęboko wiedziałam, że jeśli powiem Bogu „tak”, przeżyję wspaniałą przygodę, zupełnie jak Narnia.
- I oczywiście życie jest trudne. Nie zawsze była to taka przygoda i przeżyłam kilka mrocznych chwil… na studiach miałam dość mroczną depresję. Ale Bóg uratował mnie w prawdziwy, osobisty i głęboki sposób w tych chwilach depresji - kontynuowała.
Obecnie Karr pracuje jako artysta, a malowanie jest jej pełnoetatową pracą. Przyjmuje zamówienia od kościołów i osób prywatnych, sprzedaje obrazy na swojej stronie internetowej i maluje obrazy ślubne. W swoich mediach społecznościowych udostępnia aktualizacje projektu tryptyku w Kościele Najświętszego Imienia Jezus.
Dzięki doświadczeniu obecności i modlitwy innych za nią, kobieta zaangażowała się w służbę uzdrawiania i uwolnienia. Mówi, że tamto doświadczenie pomogło jej wtedy w wierze. Teraz jest to też sztuka.
Zachęca innych to tworzenia kościołów pięknymi miejscami.
- Kościół katolicki był kiedyś liderem w sztuce, jednak teraz nie sądzę, że nadal nim jesteśmy - mówi.
- Ludzie tworzą piękną sztukę w Hollywood i w grach wideo. A naszym kościołom… Widzę, że po prostu bardzo nam jej brakuje. Jeśli chcemy, by ta przestrzeń była piękna, musimy w nią zainwestować - mówi.
- Pan ma nam wszystkim do powiedzenia tak wyjątkowe rzeczy. Duch Święty tak dobrze nas zna - podkreśla.
*Historię opisała szerzej Kate Quiñones z Catholic News Agency.
Skomentuj artykuł