Abp Grzegorz Ryś: takie myślenie o sakramentach jest magiczne
W jaki sposób przykładowo ocenić rekolekcje? Policzyć, ile osób pójdzie po nich do spowiedzi? Tak? Na pewno o to chodzi? Wielki sukces odtrąbili! Osiemdziesiąt procent poszło do spowiedzi! A co dalej? Co ta spowiedź zmieni? Co się z niej urodzi?
To jest niesłychanie ważne! Po mojej stronie ołtarza może się wydawać: będziemy ludzi przygotowywać do sakramentów. I tak cały czas w Kościele, najpierw przygotowujemy dorosłych albo rodziców dzieci do chrztu. Potem do pierwszej komunii, bierzmowania. To jest wydarzenie! Potem przygotowujemy do małżeństwa albo do kapłaństwa.
Ciągle przygotowujemy do sakramentów, a po drugiej stronie ołtarza jest tak: po pierwszej komunii dziecko się wypisuje z religii, po bierzmowaniu cel osiągnięty, utarło się nawet określenie: „uroczyste pożegnanie z Kościołem”. Właściwie o co pretensje? Jeśli byliśmy przygotowani do bierzmowania, to je przyjęliśmy. Podobnie małżeństwo czy kapłaństwo. Jak się coś zaczyna sypać, to wszyscy pytają: „A jakie to było przygotowanie?”. Przerabiałem to tysiąc razy jako rektor seminarium.
Kiedy któryś ksiądz przeżywał kryzys czy wręcz zrezygnował z kapłaństwa, to mówili, że go źle przygotowano w seminarium. Wybaczcie, ale to szczyt głupoty tak powiedzieć. To oznaczałoby, że on miał przez tych sześć lat, które przeżył w seminarium, przygotować się na całe życie. Bo mu biskup włożył ręce na głowę? A małżeństwo może przetrwać tylko na podstawie złożonej przysięgi? Raz się w życiu przygotowali do małżeństwa, cztery spotkania... Co potem?
Wybaczcie, ale to szczyt głupoty tak powiedzieć.
To myślenie magiczne. Sakrament i teraz wszystko będzie dobrze. Owszem, jeśli będzie dalszy ciąg, który jest znacznie ważniejszy niż to, co nas do tego sakramentu poprowadziło. To jest tylko pewien etap. Zrozumcie mnie dobrze, to nie jest mowa przeciwko sakramentom. Sprawuję je z wiarą i bardzo się z tego cieszę. Tu chodzi o magiczne podejście do sakramentów. Papież Franciszek napisał w Evangelii gaudium, że możemy stworzyć taki Kościół, w którym jest administracja, ale nie ma duszpasterstwa, i w którym są sakramenty, ale nie ma żadnej innej ewangelizacji. Do sakramentów, do sakramentów, do sakramentów! Konsekwencje są na końcu bardzo bolesne.
Skomentuj artykuł