Abp Ryś o małżeństwie: nie dajcie sobie wmówić takich rzeczy. "To jest jakaś bzdura"

Abp Ryś o małżeństwie: nie dajcie sobie wmówić takich rzeczy. "To jest jakaś bzdura"
fot. episkopat.pl

"To jest jakaś bzdura, gdy ktoś ustawia Boga po jednej stronie, a po drugiej miłość między mężczyzną a kobietą. Nie ma sprzeczności, nawet jeśli ta miłość nie jest idealna" - pisze arcybiskup Ryś o przeżywaniu małżeństwa.

Powiem od razu, że chcę mówić o sensie sakramentu małżeństwa, a żeby mówić o tym sakramencie, trzeba mieć wiarę. Rozmawiam nieraz z księżmi, którzy chodząc po kolędzie, coraz częściej spotykają ludzi żyjących ze sobą bez ślubu kościelnego, a – mówiąc slangiem kościelnym – nie mają przeszkód do jego zawarcia, bo żadne z nich nie jest związane pierwszym małżeństwem kościelnym czy ślubami wieczystymi albo przyjętymi święceniami kapłańskimi. Bardzo często pierwsza reakcja księdza jest taka: „Powiedziałem im, żeby się pobierali, bo nie mają przeszkód”.

Tak sobie myślę, że po pierwsze, brak przeszkód to jeszcze nie jest powód, żeby się pobierać, a po drugie, oni jednak mają jedną poważną przeszkodę – brak wiary. Nie wiary w istnienie Boga, ale wiary, która polega na zaufaniu Jezusowi. Dlatego wszystko, co powiem, jest zrozumiałe wyłącznie w wierze.Sięgnąłem po tekst Ewangelii, który niejednokrotnie czyta się na ślubach i prawie wszyscy chcą go mieć: cud w Kanie Galilejskiej.

Ten tekst dobrze pokazuje rozumienie tego, czym jest małżeństwo, także małżeństwo jako sakrament, i skąd ono się bierze jako sakrament. To Jezus ustanowił małżeństwo sakramentem, Katechizm powie, że podniósł je do godności sakramentu. Chcę zwrócić uwagę na kilka momentów w tym tekście. Przede wszystkim waż-ne jest, że jest to pierwszy znak, jakiego w ogóle Jezus dokonał, i miało to miejsce na zaślubinach. To jest dowód na to, jak bardzo dla Boga ważna jest ludzka miłość, ludzkie małżeństwo.

DEON.PL POLECA


W oczach Boga to wielkie wydarzenie, w którym On chce uczestniczyć. Bóg daje się zaprosić do środka miłości między mężczyzną a kobietą. Bóg wcielony w Jezusie Chrystusie idzie na zaślubiny – to pokazuje wszystkie nasze nadzieje i wszystkie nadzieje Boga, jakie są związane z małżeństwem, miłością, mężczyzną, kobietą. Te nadzieje są wpisane w stworzenie człowieka.

Pamiętam, jak kiedyś na zajęciach z archeologii chrześcijańskiej studiowaliśmy najstarsze sarkofagi chrześcijańskie. Jeden z nich, przepiękny, znajduje się w Muzeum Watykańskim. Nazywany jest sarkofagiem dogmatycznym, a nazwa wzięła się stąd, że znajduje się na nim pierwsze przedstawienie Trójcy Świętej w historii Kościoła. Trzy Osoby Boskie stwarzają człowieka, ale stwarzają go w ten sposób, że wyprowadzają Ewę z boku Adama. Stworzenie człowieka to stworzenie pierwszej ludzkiej pary, pierwszej ludzkiej wspólnoty.

Oto Bóg, który jest jeden, ale jest wspólnotą Osób, powołuje do życia na swój obraz i podobieństwo wspólnotę mężczyzny i kobiety: pierwsze małżeństwo, które też będzie płodne ze swojej jedności.To jest coś niesamowitego. Filozofowie i rozmaici teologowie przez wieki głowili się, na czym polega podobieństwo człowieka do Boga.

Wiemy, że jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, ale na czym to polega? Ostatecznie polega na tym, że wszyscy jesteśmy powołani do miłości i że nie potrafimy się zrealizować i spełnić inaczej, jak w miłości. Bóg w swojej jedności jest wspólnotą Osób – człowiek jest powołany do życia we wspólnocie osób. Tak na ucho wam powiem, że jak błogosławię małżeństwa, to zawsze trochę tym ludziom zazdroszczę. Nie ma bowiem piękniejszego odwzorowania tego, kim jest Bóg, niż małżeństwo, które staje się też rodziną.

I nie ma nic piękniejszego, niż miłość między mężczyzną a kobietą – miłość, która staje się też płodna, staje się źródłem nowego życia. To jest po prostu bomba! Jak opisuje Księga Rodzaju, Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, i rzeczywiście stworzył ich do miłości, która jest w Nim, do miłości, która nie tylko odwzorowuje Jego miłość, ale też z Niego czerpie.Nie wierzcie ludziom, którzy mówią, że Kościół nie ceni sobie ludzkiej miłości, że Biblia jej nie rozumie.

Biblia pełna jest zachwytu nad ludzką miłością. Jest w niej ten okrzyk, który wybrzmiał, kiedy Bóg przyprowadził Ewę do Adama: „Ta dopiero!”. Bóg przedstawił mu wszystkie stworzenia wcześniej, ale Adam nie znalazł partnera dla siebie. Dopiero gdy przychodzi kobieta, woła: „Ta dopiero jest kością z moich kości, ta jest ciałem z mojego ciała”. To poczucie jedności jest czymś niesamowitym. Poczytajcie Pieśń nad Pieśniami. To księga w Biblii, w której ani razu nie pada słowo „Bóg”, za to jaki jest opis kobiety... W słowie Boga jest fascynacja ludzką miłością. To właśnie jest pierwsze słowo Boga o człowieku. Stąd obecność Jezusa Chrystusa na weselu w Kanie Galilejskiej.

Nie ma napięcia między Bogiem a miłością między ludźmi. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Nie dajcie sobie tego wmówić. To jest jakaś bzdura, gdy ktoś ustawia Boga po jednej stronie, a po drugiej miłość między mężczyzną a kobietą. Nie ma sprzeczności, nawet jeśli ta miłość nie jest idealna. Prowadziłem kiedyś rekolekcje w ciszy dla księży, podczas których mieli możliwość zadawania pytań na kartkach. Dzięki temu nie wiem, kto zadał to pytanie, a brzmiało tak: „Przychodzą do mnie on i ona, i widzę, że nic nie rozumieją z sakramentu małżeństwa, w ogóle z sakramentalności małżeństwa i z wiary. Na jakich warunkach mogę ich wyrzucić z kancelarii?”.

Śmieszne? Ja się nie śmiałem, bo pomyślałem sobie tak: „Człowieku, masz niesamowitą szansę opowiedzieć im wiarę w Jezusa Chrystusa, wychodząc właśnie od tej miłości, która jest między nimi i która jest tak niesamowita. Można im powiedzieć: wy może nic nie rozumiecie z Kościoła, ale jedno wiecie, że się wzajemnie kochacie, i ta miłość między wami – to jest Bóg. Możesz wyjść od tego i prowadzić człowieka dalej”. Właśnie o tym papież Franciszek nieustannie mówi, a my w Kościele jesteśmy zgorszeni tym, jak on to mówi.

Niektórzy twierdzą, że papież właściwie promuje sytuacje nieregularne w Kościele. Nie, on niczego takiego nie promuje. Papież jest człowiekiem wierzącym i wierzy w ewangelię o małżeństwie, tylko że pokazuje ją ciągle jako punkt dojścia. To nie musi być tak, że od razu masz wszystko w całości. Możesz do tego rosnąć, a kiedy rośniesz, wtedy to, co jest między tobą a drugą osobą, jest miłością.

Powtórzę: nie ma sporów, napięcia i wojny między Bogiem a ludzką miłością. Nie dajcie sobie wmówić takich rzeczy. Relacja między Adamem i Ewą była idealna. Jest taki przepiękny fragment w Księdze Rodzaju: „Chociaż byli nadzy, nie odczuwali wstydu”. Pięknie o tym pisał Jan Paweł II, że wstyd jest reakcją obronną. Nie rozbieram się przed kimś, kogo nie jestem pewien, bo nie wiem, co z tym zrobi, kiedy mnie zobaczy nagiego. Ale ci pierwsi ludzie nie mieli strachu przed sobą, dlatego mimo swojej nagości nie odczuwali wstydu. Między nimi nie było lęku. Chcielibyście tak? Tylko że między nami a nimi jest wydarzenie, które się nazywa „grzech”.

Fragment pochodzi z najnowszej książki abpa Rysia: "Skoro jest miłość"

doktor habilitowany nauk humanistycznych specjalizujący się w dziedzinie historii Kościoła. Autor takich książek jak "Moc wiary", "Moc słowa" i "Skandal miłosierdzia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
abp Grzegorz Ryś

Wczytaj się w swoisty hymn ku czci boskiej i ludzkiej miłości.

Skoro łączy nas miłość czy potrzebny nam sakrament małżeństwa? Co zrobić, kiedy nasze relacje zaczynają być dalekie od ideału i wydaje się, że uczucie...

Skomentuj artykuł

Abp Ryś o małżeństwie: nie dajcie sobie wmówić takich rzeczy. "To jest jakaś bzdura"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.