Adam Szustak OP o ośmiu znakach, że miłość między nami umiera

Adam Szustak OP (fot. Langusta na Palmie / YouTube.com)
Langusta na Palmie / YT / tk

Dominikanin o. Adam Szustak w kolejnym filmie z serii Nocnych Vlogów mówił o ośmiu znakach wskazujących, że miłość między dwojgiem ludzi będących w relacji umiera. To między innymi brak głębokiej rozmowy, obojętność, czy prowadzenie coraz bardziej osobnych, podwójnych żyć.

Rozmowy praktyczno-techniczne, zamiast głębokich

– Pierwszym bardzo jasnym sygnałem, że między nami jest coś nie tak, jest to, że rozmowy między dwojgiem ludzi stają się praktyczno-techniczne, czyli nie ma już żadnych rozmów, które dotyczą bliskości, poznawania siebie nawzajem, odkrywania wspólnego świata, które dotyczą wchodzenia w głębokie, ważne, wiążące ludzi tematy. Wszystkie rozmowy sprowadzają się do tego, co trzeba załatwić, czym trzeba się zająć, co naprawić, jakby coś ogarnąć. Mówiąc krótko, jesteśmy pewnym układem praktycznego życia – mówi dominikanin.

DEON.PL POLECA

 

 

Negatywnie mówienie o drugiej osobie

– Drugi punkt, na który warto zwrócić uwagę, to sposób, w jaki mówimy o osobie, z którą jesteśmy w relacji, podczas rozmów z innymi. Często okazuje się, że niemal wszystkie nasze wypowiedzi na ten temat mają wydźwięk negatywny. Trudno jest nam wskazać coś pozytywnego. Gdy ktoś pyta o naszą relację, zwykle albo odpowiadamy zdawkowo, mówiąc rzeczy bez większego znaczenia, albo podkreślamy to, co negatywne – wskazuje znany kaznodzieja.

Obojętność, która zastępuje sprzeczki i kłótnie

– Trzeci punkt, moim zdaniem bardzo ważny, wskazuje już na coś naprawdę poważnego. W każdym małżeństwie czy związku mogą pojawiać się tarcia i kłótnie – to naturalne. Ale wbrew pozorom same kłótnie nie są jeszcze oznaką końca relacji. Znacznie gorszym sygnałem jest obojętność. Kiedy pojawiają się trudne tematy czy różnice zdań i już nawet nie chcemy o nie walczyć, to właśnie obojętność zastępuje sprzeczki. A kłótnie, choć bolesne, świadczą o tym, że wciąż istnieje emocjonalny ładunek, że jest coś, o co walczymy. Nawet jeśli po nich czujemy gniew czy zranienie, to pokazuje, że więź jeszcze istnieje – została jedynie naruszona – zauważa o. Szustak

– Natomiast gdy w trudnych momentach jedna lub obie strony stwierdzają: „nie ma sensu się kłócić, niech będzie, jak on czy ona chce, nawet nie chce mi się o tym rozmawiać”, czyli gdy pojawia się obojętność zamiast kłótni – to bardzo poważny znak, że miłość jest w stanie obumierania – dodaje.

Brak chęci niesienia pomocy i bycia blisko

– Czwarta rzecz, moi drodzy. To moment, kiedy druga osoba przeżywa coś trudnego – chorobę, kryzys, problemy życiowe – i naturalnie powinna potrzebować naszego wsparcia. Jeśli jednak sama myśl o tym, że musimy jej pomóc czy towarzyszyć, budzi w nas silną niechęć, to bardzo niepokojący sygnał. Co więcej, często okazuje się, że łatwiej jest nam okazywać pomoc osobom obcym lub dalszym znajomym niż tej najbliższej. Potrafimy poświęcać się dla kolegi z pracy czy kogoś z rodziny, nawet jeśli to wymaga wysiłku, a przy własnym mężu, żonie czy partnerze nie mamy w sobie tej gotowości. Tymczasem w zdrowej więzi jest odwrotnie – ból i trudności najbliższej osoby powinny rodzić w nas największe zaangażowanie. Jeśli tak nie jest, oznacza to, że w relacji wydarzyło się już coś bardzo poważnego – kontynuuje zakonnik.

DEON.PL POLECA


Prowadzenie osobnych żyć

– Teraz, moi drodzy, dwa punkty, które są ze sobą mocno. Pierwszy sygnał to prowadzenie coraz bardziej osobnych, podwójnych żyć. I nie chodzi o to, że w związku nie ma miejsca na własne zainteresowania, hobby czy czas tylko dla siebie – to naturalne i potrzebne. Problem pojawia się wtedy, gdy mamy poczucie, że druga osoba (albo my sami) zajmuje się wyłącznie sobą, a wspólne aktywności stają się męczące, wymuszone albo znikają całkowicie. Kiedy de facto funkcjonujemy jak dwie osoby obok siebie, a nie razem – to bardzo wyraźny znak, że w relacji dzieje się coś złego. Wspólne życie wymaga równowagi, ale powinno opierać się przede wszystkim na bliskości i wspólnocie – zaznacza dominikanin.

Ulga, gdy partnera nie ma obok

– Drugim punktem, który z tego wynika, jest pojawienie się uczucia ulgi, gdy partner czy partnerka znika. Chodzi o sytuację, gdy wyjazd drugiej osoby, jej nieobecność, zamiast tęsknoty budzi myśl: „wreszcie jestem sam”. Oczywiście każdy czasem potrzebuje chwili oddechu i to jest naturalne. Ale jeśli staje się to stałym pragnieniem – oczekiwaniem, aż ta druga osoba wyjedzie, żeby można było żyć po swojemu – to już bardzo poważny sygnał, że więź w relacji słabnie i coś jest naprawdę nie w porządku.

Fantazje o życiu bez drugiej osoby

– I kolejne dwa punkty. Pierwszy z nich jest konsekwencją wcześniejszych – zaczynają pojawiać się fantazje i coraz bardziej konkretne myśli o życiu bez tej drugiej osoby. I nie chodzi tu tylko o chwilowe wyobrażenia raz na wiele lat, ale o coś, co staje się stałym elementem naszego życia wewnętrznego. Nie zawsze oznacza to myślenie o kimś innym czy romansie – często po prostu wyobrażamy sobie, a nawet planujemy, jak wyglądałoby nasze życie bez partnera czy partnerki. Jeśli takie myśli stają się czymś stałym, swoistą "pożywką" dla naszej codzienności, to wyraźny znak, że więź w relacji zaczyna się rozpadać – mówi o. Adam Szustak.

Brak intymności, bliskości

– Ósmy punkt jest bardzo oczywisty – to brak intymności. Oczywiście różne związki mają swoje historie i nie zawsze chwilowy brak bliskości oznacza rozpad relacji, bo czasem sygnalizuje inne trudności. Ale jeśli intymność zanika całkowicie, i to nie tylko ta seksualna, lecz także ta wyrażana przez bliskość, dotyk, przytulenie, gesty wsparcia czy czułość, to oznacza, że fizycznie i emocjonalnie oddalamy się od siebie. A to bardzo poważny sygnał, że w związku dzieje się źle – stwierdza zakonnik.

Źródło: Langusta na Palmie / YT / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Adam Szustak OP o ośmiu znakach, że miłość między nami umiera
Komentarze (2)
ZW
~Zagubiony w teologii.
26 sierpnia 2025, 11:50
Ciekawy artykuł, ale, odnosząc się do ostatniego punktu, teologia katolicka raczej wspiera zanik intymności seksualnej u małżonków, którzy, z różnorakich powodów, nie mogę sobie pozwolić na kolejne dzieci. Czy nierozerwalność seksu i prokreacji jest rzeczywiście uzasadniona?
PK
~Paweł K
28 sierpnia 2025, 06:34
Autorowi chyba chodzi o dłuższe przerwy, a nie 2 tygodnie wynikające z cyklu.