Adam Szustak OP: nie potrzeba nam nauczycieli, ale tych, którzy niosą życie

Fot. Jeremy Yap / Unsplash
Adam Szustak OP

Przyjęcie zbawienia to jest decyzja, to moment wiary, ale jednocześnie brama do tego, co będzie się dalej działo w życiu z Panem Bogiem - pisze dominikanin.

Historia, którą wspólnie czytamy, to nie jest żadna opowieść sprzed tysięcy lat, kiedy Izraelici zaatakowali Jerycho, zburzyli jego mury i weszli do Ziemi Obiecanej. Ona dzieje się dziś. Jeśli przyjmiemy zbawienie, potrzebujemy dalej przeczytać sobie Księgę Jozuego, ponieważ w niej opisany jest ciąg dalszy. Historia nie kończy się na pokonaniu Jerycha, czyli doznaniu zbawienia, gdyż potem ono musi się przekształcić w nas w Ziemię Obiecaną. Może bowiem się tak wydarzyć, że przyjmiemy zbawienie w taki sposób, jakbyśmy go w ogóle nie doznali - o tym właśnie opowiada historia klęski pod miastem Aj.

"Izraelici dopuścili się przestępstwa na rzeczach obłożonych klątwą. Akan, syn Karmiego, syna Zabdiego, syna Zeracha z pokolenia Judy, przywłaszczył sobie coś z dobra obłożonego klątwą, dlatego zapłonął gniew Pana przeciw synom Izraela.

Jozue wysłał mężów z Jerycha do Aj, które leży obok Bet-Awen, na wschód od Betel, i rzekł im: «Idźcie w góry i wybadajcie tę okolicę». Ludzie ci poszli i przypatrzyli się miastu Aj, a wróciwszy do Jozuego, donieśli mu: «Niech nie wyrusza cały lud. Około dwóch lub trzech tysięcy ludzi niech pójdzie, a zdobędą Aj. Nie trudź całego ludu, bo ich tam jest niewielu».

DEON.PL POLECA

Wyruszyło więc z ludu około trzech tysięcy mężczyzn, musieli jednak uciec przed mieszkańcami Aj. Mieszkańcy Aj zabili z nich około trzydziestu sześciu ludzi, ścigając ich od bramy aż do Szebarim i bijąc ich na stoku góry. Przeraziło się serce ludu i stało się jak woda". Joz 7, 1-5

Mamy człowieka o imieniu Akan, który wbrew Bożemu poleceniu zabrał z Jerycha łupy. Gdy Izraelici zdobyli to miasto, Bóg oznajmił Jozuemu, że wszystko, co pochodzi z Jerycha, złoto, srebro, miedź, którą zwykle zabierano jako dary do świątyni Pańskiej, jest przeklęte i nikomu nie wolno niczego ze sobą zabrać. Akan nie posłuchał jednak tego nakazu i schował w swoim namiocie płaszcz z Szinearu, dwieście syklów srebra i sztabkę złota. Symbolicznie oznacza to, że Akan, co prawda, doznał zbawienia, ale jednocześnie pomyślał: "Trochę zostawię sobie jeszcze z Jerycha, czyli z tego, w czym do tej pory żyłem. Głupio tak wszystko, co miłe i przyjemne, porzucić". Jego myślenie pokazuje, że my także, doznając zbawienia, czasem jednocześnie dalej chcemy funkcjonować w Jerychu. Co bowiem oznaczają te symbole?

Płaszcz z Szinearu to symbol pychy. Z pewnością każdy z nas kojarzy biblijną opowieść o wieży Babel, gdzie Bóg pomieszał języki ludziom, którzy budowali razem wieżę mającą sięgnąć nieba. Bóg poróżnił ich języki, by ich pycha nie urosła aż od nieba. Gdy to się stało, ludzie rozproszyli się i część z nich zamieszkała w krainie Szinear, nazywanej też w Piśmie Świętym Babilonem. Dla każdego Żyda oczywiste jest, że Babilon to stolica wrogiego państwa, zupełnie przeciwnego Bożym nakazom i prawom. Babilon to obraz nieposłuszeństwa Bogu, czyli piekła. Jeśli więc Akan zostawił sobie w namiocie płaszcz z Szinearu, to jakby powiedział Bogu: "Dobrze, wierzę, że mnie kochasz i że doznałem od Ciebie zbawienia, tylko jakoś tego nie czuję, więc poszukam sobie szczęścia trochę inaczej, niż na Twoich ścieżkach. Wezmę sobie skrawek czegoś innego, taki płaszcz z Szinearu, by się lepiej poczuć, by doznać dowartościowania nie tylko od Ciebie, ale też w innej rzeczywistości. Na przykład poszukam tego u mojego męża, z niego zrobię sobie małego bożka". To jest więc taka wewnętrzna postawa człowieka, gdy ktoś nie powierza wszystkiego w sobie Panu Bogu. Ziemię Obiecaną zaś da się posiąść w pełni, jeśli Bóg ogarnie w nas wszystko - jeśli wyrzucimy wszystkie rzeczy z Jerycha.

Dalsze rozdziały Księgi Jozuego bardzo wyraźnie pokazują, że zdobywanie Ziemi Obiecanej rozgrywa się etapami. Wiele rzeczy w nas potrzebuje z pewnością przepracowania, zanim zaczniemy kosztować w obfitości owoców tej krainy. Ważne jest jednak, by iść w nią z pragnieniem oddawania wszystkiego Panu Bogu. Przyjęcie zbawienia to jest decyzja, to moment wiary, ale jednocześnie brama do tego, co będzie się dalej działo w życiu z Panem Bogiem. Nie wystarczy tylko przeczytać tę książkę lub wysłuchać jakąś promienną, kerygmatyczną konferencję, by nagle wszystko się w nas naprawiło. Nie ma takiej opcji. Doświadczenie doznania zbawienia nie jest końcem drogi, ale jej początkiem. Mimo że ono jest kluczowe, podstawowe i bez niego ani rusz, to ono jest tylko bramą do tego, co ma się wydarzyć dalej w życiu - w krainie mlekiem i miodem płynącej. Sam od wielu już lat żyję w Ziemi Obiecanej, a cały czas odkrywam, że tam są kolejne miasta, które muszę zdobywać. Czasem strasznie nie chce mi się tego robić, bo one wyglądają jak olbrzymy, jak wielkie armie, które trzeba sukcesywnie pokonywać. Jedną pokonam, pojawia się kolejna i tak w kółko. Mimo to czuję, że cały czas naprawdę żyję w krainie mlekiem i miodem płynącej, że niczego mi nie brakuje, wszystko mam. O to właśnie chodzi w mistagogii, czyli we wprowadzeniu w największą tajemnicę chrześcijaństwa. Aby jednak to głoszenie Słowa rzeczywiście było przekazywaniem kerygmatu - najważniejszych i podstawowych prawd wiary, musi być ono poparte świadectwem. Jeśli bowiem taka historia zostanie tylko teorią, to ona niczego nie zmieni. Nie potrzeba nam nauczycieli, ale tych, którzy prawdziwie przemawiając, niosą życie, czyli świadków. Prawdziwymi zaś świadkami nie są ci, którzy tylko przemawiają, ale ci, którzy mogą zaświadczyć, że to jest prawda. Ale nie prawda teoretyczna, ideowa, nawet biblijna, tylko prawda, która wydarza się w życiu.

***

Tekst pochodzi z książki: "Jestem nikim. Lekcje Jozuego">>

Dlaczego trzeba stać się NIKIM, aby w Twoim życiu nastąpiła zmiana, która przerośnie Twoje oczekiwania? Adam Szustak OP odpowiada na to pytanie, analizując historię starotestamentowego Jozuego. Historię, która okazuje się mówić o czymś zupełnie innym niż się wydaje i stawia dodatkowe pytania:

  • Na ile chcesz być panem każdej sytuacji w swoim życiu, a na ile pozwalasz tam panować Bogu?
  • Czy odczytujesz, co Bóg mówi do Ciebie, czy też, podobnie jak Baalam, potrzebujesz oślicy?
  • Czy jesteś gotowy stać się NIKIM?

Bo tylko wtedy robisz przestrzeń dla Tego, który wszystko może zmienić jednym słowem.

Na potwierdzenie tych tez, Adam Szustak OP dzieli się obszernym ŚWIADECTWEM swojego nawrócenia i pełnego zaskakujących zwrotów akcji życia, które dziś nazywa autentycznym doświadczeniem zbawienia.

Jeśli bowiem On znajdzie serce, które będzie Go w tym czytaniu szukało, które będzie nadstawiało swoich uszu na Jego słowa, to On zrobi w nim wielkie dzieła. /Adam Szustak OP/

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adam Szustak OP: nie potrzeba nam nauczycieli, ale tych, którzy niosą życie
Komentarze (4)
JP
~Jarosław Piechota
16 lipca 2020, 16:28
Ojcze Szustaku , w Kościele to Bóg ustanowił nauczycieli.
MS
~Marcin Stradowski
10 lipca 2020, 13:51
Modlę się za Ojca Szustaka, aby wytrwal w powołaniu i trwał przy Bogu i tylko przy Bogu. To prawda, że już go nie słucham, bo miał wpadkę, która rzuca cień na całą jego działalność. Ale niech walczy o świętość, może da radę jak ks. Piotr Pawlukiewicz. Zobaczymy, modlić się za niego trzeba.
KS
~Kto słucha Szustaka sam sobie szkodzi
11 lipca 2020, 12:54
Szustak zmienia ewangelię, nie jest święty i nigdy nie będzie.
RS
Radek S
11 lipca 2020, 15:55
Jakie są owoce działania o.Szustaka? Ja widzę, że osoby które dziesiątkami lat nie były u spowiedzi, po wysłuchaniu rekolekcji czy jego nagrań, decydują się do tej spowiedzi przystąpić. Jeśli taki jest owoc, to znaczy że drzewo jest też dobre - bo tak czytam w Ewangelii. Modlić się trzeba za każdego, żeby Duch Święty udzielał mu swoich darów i prowadził według tego co Bóg zamierza - nie według tego co nam się wydaje że drugi powinien robić i jaki być według naszego mniemania.